Rozdział 4

874 58 8
                                    

Jungkook

Uśmiechnąłem się, spoglądając w ekran telefonu. Dlaczego jak zawsze do mnie napisze, to mam na sobie ten głupawy uśmieszek? Wzruszyłem ramionami, odczytując wiadomość.

BigYG: Cześć króliczku, co porabiasz?

Minął ponad tydzień od naszego spotkania. Do jego określeń, którymi mnie nazywał przybyło nowe- królik. Minął również świąteczny szał na ulicach jak i w domu. Od tego czasu nie spotkaliśmy się, jednak pisaliśmy ze sobą codziennie, jak kiedyś. Wymieniliśmy się również numerami telefonu, więc w razie, gdy jeden z nas nie miał dostępu do Internetu lub czatu, mogliśmy się komunikować przez esemesy.

CookieJK: Nic, leżę i patrzę się w sufit.

BigYG: To może lepiej wyjrzyj przez okno. Może ujrzysz tam coś seksownego i przystojnego ^^

Co?! Nie, niemożliwe. Podniosłem się z łóżka i podszedłem do okna. Nie musiałem się długo rozglądać. Stał przed płotem ogradzającym dom. Miał na sobie jasną kurtkę, jeansy, a szyję i pół twarzy owijał szary szalik. Po chwili ocknąłem się i przypomniałem, że przecież nie miałem na sobie koszulki. Natychmiast odsunąłem się od okna.

BigYG: Myliłem się. Coś seksownego i przystojnego znajduje się wewnątrz domu, a nie poza nim :3

CookieJK: Skąd wiedziałeś, które to moje okno?

BigYG: Szczerze? Zgadywałem xD I widzę, że miałem szczęście :D Nigdy nie zapomnę tego widoku ^^

CookieJK: Przestań!

BigYG: Przestań się rumienić i schodź na dół. Czekam.

CookieJK: Daj mi się ogarnąć!

BigYG: Dobrze, tylko szybko, bo mnie tu zima zastanie

CookieJK: Chyba za późno

Była przecież końcówka grudnia.

BigYG: Tym bardziej się pośpiesz!

CookieJK: Już lecę

Użytkownik BigYG jest niedostępny

Użytkownik CookieJK jest niedostępny

Ubrałem się i szybko popędziłem doprowadzić się do porządku w łazience. Ostatecznie i tak zdecydowałem się ubrać czapkę, ponieważ włosy odmawiały mi współpracy. Krzyknąłem bratu, że wychodzę, po czym wybiegłem z domu. Rodziców nie było, więc nie martwiłem się, że ktoś może zabronić mi wyjść. Nam miał gdzieś co robię, dopóki nie przysparzam mu kłopotów.

Na zewnątrz otulił mnie nieprzyjemnie chłodny wiatr. Mimo iż z śniegu prawie nic nie zostało, nie dało się zapomnieć, że nadal mamy zimę. Nie wykluczone jednak, że jeszcze czekać nas będzie kilka dni prawdziwej śnieżycy.

Podbiegłem do czekającego na mnie chłopaka. Moje serce na moment przyspieszyło swój rytm. Razem ruszyliśmy w wybranym przez niego kierunku.

- To jak, idziemy na coś gorącego? Obiecałeś.- Przypomniał mi.

- Skoro obiecałem, to chyba muszę dotrzymać obietnicy.

Zaprowadził nas do jednej z kawiarni na drugim końcu miasta. Nie wiem dlaczego akurat do tej. Chociaż musiałem przyznać, że wnętrze było naprawdę przytulne, a w środku zdawała się panować przyjemna atmosfera. Rzadko zapuszczałem się na tą połowę miasta i nie miałem jeszcze okazji odwiedzić tego lokalu. Zajęliśmy stolik w rogu sali. Yoon zamówił sobie kawę, ja skusiłem się na gorącą czekoladę. Nim się obejrzeliśmy, kelnerka przyniosła nam nasze zamówienie.

Zapach pomarańczy » YoonKook «Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz