Rozdział 24

384 33 8
                                    

Jungkook

Siedziałem na balkonie biorąc głęboki wdech. Coś mi się tu nie podobało. I nie chodziło mi o obraz, który totalnie schrzaniłem. Miałem raczej na myśli moje życie.

Na pierwszy rzut oka było w porządku. Miałem pracę, do której lubiłem chodzić. Sprawiała mi przyjemność. Wraz z swoją dziewczyną wynajmowałem mieszkanie niemal w centrum miasta. Nie mieliśmy długów ani kredytu. Przede wszystkim miałem dziewczynę, która akceptowała wszystkie moje wady, problemy i ułomności.

Tylko, że tak naprawdę stałem w miejscu. Nie walczyłem.

Pogodziłem się z tym, że jestem częściowym kaleką. Izolowałem się od towarzystwa. Nie starałem się powrócić do zdrowia. Chodziłem, jednak czy to wystarczało? Za każdym razem, gdy myślałem o tańcu, o tym co kiedyś potrafiłem zrobić, czułem ucisk w sercu.

Schowałem sztalugę do mieszkania, po czym udałem się do łazienki. Ściągnąłem bluzkę i spojrzałem na siebie. Co się ze mną stało? Może nie obrosłem w tłuszczyk, jednak... Przestałem o siebie dbać. Czy to co przeszedłem było wystarczającą wymówką, by doprowadzić się do takiego stanu? Byłem rozczarowany swoim zachowaniem.

Te bóle pleców i nóg... Lekarze nie widzą żadnej przyczyny. A co jeśli to wszystko siedzi w mojej głowie? Jeśli sam sobie stwarzam ograniczenia?

Zacisnąłem dłonie w pięści. Dość tego!

Wyszedłem i spojrzałem na wieczorne niebo. Robiło się już późno, lecz to tylko oznaczało mniejszy ruch na ulicach. Słońce chowało się już za horyzontem, a drzewa kołysały się pod wpływem wiatru. Może być chłodno. Wziąłem bluzę z pokoju i skierowałem się do wyjścia.

- Skarbie, wychodzę!

- Co? Gdzie idziesz?- Spytała zdziwiona, wychylając się z kuchni.

- Na spacer.- Odparłem z uśmiechem.

Skierowałem się od razu do najbliższego parku. Nikogo nie było w pobliżu. Wziąłem głęboki wdech. Dam radę. Ruszyłem truchtem. Cieszyłem się z każdym przebiegniętym metrem. Dość szybko poczułem ucisk w kręgosłupie. Zignorowałem to i biegłem dalej. Ból nie mijał, a ja jedynie zaciskałem zęby. Dam radę, przecież dzieci w podstawówce biegają większe dystans.

Z czasem doszło no tego również drżenie nóg. Dam radę mówiłem sobie i biegłem dalej. W końcu upadłem. Z oczu poleciały mi łzy. Sam nie byłem pewien czy potknąłem się o coś, czy moje nogi po prostu odmawiały mi już posłuszeństwa.

- Dalej.- Warknąłem na samego siebie.

Podniosłem się i na drżących nogach szedłem dalej. Starałem się nieco zwiększyć tempo. Przecież to wcale nie jest dużo! Nie wymagam od siebie nie wiadomo czego! Upadłem po raz drugi. Podnieść się było dużo trudniej niż poprzednim razem. Nogi jakby w geście sprzeciwu nie chciały już nosić mojego ciężaru. W końcu jednak udało mi się podnieść.

- No dalej. Jeszcze trochę!

Czując ponowne mrowienie i zwiększone drżenie mięśni zwolniłem. Oddychałem ciężko biorąc głębokie wdechy. Dzisiaj już pora wracać do domu. Jednak od jutra biorę się za porządną pracę. Te mięśnie na pewno stać na dużo więcej!

Yoongi

Położyłem się wygodnie na kanapie. W końcu chwila wolnego. Dobrze chociaż, że już studia miałem za sobą. Zamknąłem oczy biorąc głęboki wdech.

- Kochanie, pojedziesz po zakupy?

I tyle z tego mojego wolnego. Wstałem i ruszyłem w stronę korytarza, z którego dochodził głos. Jieun stała, trzymając w ręce listę zakupów dla mnie. Dłuższa niż się tego spodziewałem. Najbliższe godziny będą niezwykle ciekawe, pomyślałem smutno.

Zapach pomarańczy » YoonKook «Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz