#15

484 67 63
                                    


  ☹☹☹  

  ☹☹☹  

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

  ☹☹☹  


Hoseok poruszył się niespokojnie na łóżku, gdy do jego uszu dotarł dźwięk przekręcanego w drzwiach klucza. Poczuł jak ogromna kula staje mu w gardle, a ciało oblewa potem ze stresu. Nie musiał długo czekać, aż pijany ojciec pojawił się w jego pokoju. 

Zaczął przeklinać w myślach sam siebie, że zapomniał zamknąć pokoju. Bał się tego, co teraz nastąpi. Ojciec wyglądał agresywnie jak zwykle.

-Ten dzieciak – wycedził przez zęby, a chłopak nie miał odwagi się odezwać. – Co ty zrobiłeś z włosami? Wyglądasz jak tania kurwa – wycedził, w ogóle nie uważając na słowa. Nie obchodziło go do kogo to mówi, ani fakt, że te słowa ranią jego syna.

Możliwe, że nawet nie był świadomy tego, co mówi z powodu alkoholu krążącego w jego krwi.

Wonho poczuł się poniżony, usiadł na łóżku. 

Nawet nie był wstanie stwierdzić, kiedy jego oczy zaszły łzami. 

Poczuł się najgorzej na świecie, poczuł się nic nie warty. 

Nie było to nic nowego, ale pierwszy raz, ktoś nazwał go tak, w taki ostry sposób.

-Skoro tak wyglądasz, to czemu nie przynosisz do domu żadnych pieniędzy? A może je chowasz i nie chcesz mi dać, co? – wykrzyczał, a jego syn wciąż mu nie odpowiedział. Agresywnie kopnął leżącego blondyna w żebro, na co ten się przewrócił. – Odpowiadaj jak do ciebie mówię!

-Nie mam żadnych pieniędzy – powiedział cicho kuląc się z bólu zadanego przez mężczyznę.

-Kłamiesz? Gdzie są? – pociągnął chłopaka za bluzę do pionu, a Shin poczuł obrzydliwy zapach alkoholu, od razu zrobiło mu się niedobrze. Chciało mu się wymiotować.

-Nie kłamie, obiecuje – był przestraszony, nie miał pojęcia co zrobić, bał się kolejnego ciosu, który miał nastąpić. Wiedział, że nastąpi, zawsze następował. To było nie do uniknięcia, więc już zaraz poczuł pięść ojca na policzku. Upadł na materac, ponieważ szatyn go upuścił. 

Poczuł metaliczny smak w swoich ustach, to nie było coś, na co miał teraz siłę.

Był wychudzony, głodny i słaby, a do tego właśnie ktoś się na nim znęcał. 

Chciał umrzeć. Chciał zniknąć. Chciał się obudzić i nie zasnąć. 

Chciał być teraz bezpieczny w innych ramionach...

-Może skoro się sprzedajesz to też powinienem cię przelecieć, co? – znów szarpnął chłopakiem do góry. – Pewnie czerpałbyś z tego przyjemność. Tacy jak ty to najgorszy sort człowieka. Pedały. Dziwki.


Każde jego słowo miało w sobie coraz więcej jadu, a Hoseoka bolało coraz bardziej bolało. 

Chciał uciec, chciał wstać i uciec. Ale nie miał siły, aby stanąć o własnych nogach, nie miał też na to odwagi. 

Bał się tego co mogło zaraz nastąpić. Bał się, że jego własny ojciec go zgwałci. Bał się, chciał krzyczeć, ale nawet na to nie miał wystarczającej odwagi.

Zbyt się zamyślił, nie odpowiedział mężczyźnie nic. Pojedyncze łzy spływały po jego policzkach, co sprawiało, że wyglądał jeszcze bardziej żałośnie. 

Następną rzeczą jaką poczuł było ściągnięcie jego spodni. Nie wytrzymał, krzyknął spanikowany. Zebrał w sobie resztę sił i uciekł do korytarza, ale jego ojciec dogonił go wystarczająco szybko. Złapał go mocno za włosy i pociągnął do tyłu sprawiając, że musiał na niego spojrzeć.

-Naprawdę myślisz, że bym cię dotknął? Jesteś żałosny. Palcem bym cię nie tknął. Kto wie, kto pieprzy takie szmaty jak ty.

Reszta działa się bardzo szybko. Hoseok marzył jedynie o straceniu przytomności, aby przestać czuć ból. Alkoholik uderzył go ponownie, i ponownie i po raz kolejny. Kilka razy w twarz, dużo razy kopnął go żebra, a nawet raz za mocno ścisnął jego rękę.

Złapał go za nadgarstek agresywnie, a drugą wolną ręką otworzył drzwi i wypchnął zmasakrowanego chłopaka na zimną posadzkę. 

Upadł. Leżał tam i nie miał jak się podnieść. 

Czuł się żałośnie. Choć nawet już się nie czuł. Po prostu miał wrażenie, jakby powoli przestawał istnieć.

-Jesteś taki sam jak twoja matka. Żadnego z ciebie pożytku. Mogłeś zginąć razem z nią – spojrzał na chłopaka z odrazą i zatrzasnął drzwi.

Wspomnienie o jego matce zadziałało na niego jeszcze bardziej. Rozpłakał się płacząc jak małe dziecko. Leżał sam na klatce schodowej. Jedynie w bluzie i bieliźnie. Nie wiedział, kiedy alkoholik się nad nim zlitował i wyrzucił jego buty na schody.

-Nie wracaj tu więcej – powiedział i po raz kolejny raz trzasnął drzwiami.


Chłopak wyglądał jak chodząca śmierć. W za dużej bluzie, cały pobity, w siniakach i krwi. Wszystko go bolało i nie miał siły wstać, ale musiał uciec stąd jak najszybciej. 

Łzy wciąż leciały po jego policzkach. A chłopak podjął próbę wstania o własnych siłach, która za każdym razem kończyła się klęską. Krew z nosa chłopaka powoli kapała na schody.

  ☹☹☹  


Proszę nie bijcie za tak długie przerwy między rozdziałami.

Przeprasza, że nic fluffowego.

Miłego dnia, dobranoc, powodzenia cokolwiek teraz robicie?

Gotowi do szkoły?

This Kid [shs x chw]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz