#23

445 58 25
                                    

  ☹☹☹  

  ☹☹☹  

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

  ☹☹☹  

Hyungwon czekał przed budynkiem nonszalancko oparty plecami o auto swoich rodziców. Stopą nerwowo wystukiwał w asfalt coraz lepsze rytmy. Co pięć sekund odwrcał swój wzrok z nadzieją, że zaraz blondyn albo chociaż jego rodzice wyjdą z tego okropnego budynku. 

Wciąż uważał za niesprawiedliwy fakt, że nie mógł pójść tam z nimi. Musiał nudzić się sam w samochodzie, chociaż nuda była tu najmniejszym problem. Chae dłonie pociły sie ze stresu, a myśli uciekały tylko w przerażające odmęty, a jego wyobraźnia płatała mu figle. Właśnie dlatego wyszedł z auta, potrzebował świeżego powietrza, potrzebował otrzeźwieć psychicznie.

Spojrzał na zegarek, był tu już sam 2 godziny, które dłużyły się coraz bardziej z sekundy na sekundę, a chłopak nie wiedział ile jeszcze ma czekać. Żadne z jego rodziców nie odpowiadało na telefony czy smsy, a swojego chłopaka nie zamierzał teraz męczyć i zaprzątać mu głowy jakimiś smsami.

Gdy już kończył wystukiwać setną piosenkę swoim butem drzwi komisariatu otworzyły się, a jako pierwszy wypadł z nich przerażony blondyn. Hyungwon jednym przyciskiem zamknął samochód i podbiegł do Hoseoka, żeby spotkali się w połowie drogi. Nie mógł patrzeć na łzy niższego chłopaka. Już z daleka widział, że jego oczy były spuchnięte i przekrwione, jak prawie codziennie ostatnio. Z każdym takim widokiem serce starszego pękało tak samo mocno, jak za pierwszymi łzami Shin.

Nie pozwolił blondynowi na żadne tłumaczenia, nie potrzebował relacji, ani sprawozdzania. Za to Hoseok teraz potrzebował jego ciepła, od razu przytulił go do siebie mocno. Czuł jak ręcę młodszego zaciskają się kurczowo na materiale jego bluzy. Ucałował go w czubek głowy, a następnie w czoło. Zerknął za ramie chłopaka, zauważył swoich rodziców, którzy właśnie szli w ich stronę żegnająć sie z policjantami.

Bo właśnie to miało miejsce.

Hoseok wreszcie odnalazł w sobie odwagę i czuł się na siłach, aby się tu znaleźć. Shin sam podjął decyzję, że to właśnie dziś złoży zeznania i obciąży swojego ojca, a resztą już obiecali zająć się państwo Chae. Kosztowało go to bardzo dużo odwagi, nerwów i stresu.

Musiał opowiedzieć to wszystko po raz kolejny, dzień po dniu, czyn po czynie. Z obowiązku przywrócił te wszystkie okropne chwile do swojej pamięci, aby znów je opowiedzieć. Miał cichą nadzieję, ze chociaż Hyungwon będzie mógł byc przy zeznaniach, ale nie było takiej możliwości. 

Podczas opowiadania swojej historii łzy cały czas leciały po jego policzkach, a dłonie się trzęsły. Odrobinę na duchu podnosił go fakt, że państwo Chae cały czas czekali na niego na drzwiami. 

Wsparcie całej rodziny Chae dało mu naprawdę wiele i nie był w stanie im powiedzieć, jak bardzo jest im wdzięczny za wszystko co dla niego robią. Poczuł się jakby odnalazł swoje miejsce na świecie, swoją prawdziwą rodzinę. Poznał ludzi, którzy szczerze troszczą się o niego i otaczają go opieką z każdej strony, znalazł ludzi którzy dają mu wystarczające poczucie bezpieczeństwa. 

Jednak najbezpieczniejszym miejscem na ziemi dla Hoseoka były ramiona Hyungwona, jego ramiona owinięte wokół jego talii przyciągające go tak mocno i z tą ogromną troską do siebie. Jego zapach, który tak bardzo koił wszystkie jego nerwy i delikatne pocałunki w głowę lub czułko, które tak bardzo go uspokajały. 

-Hoseok - powiedziała kobieta kładąc dłoń na jego ramieniu, a on spojrzał na nią wciąż nie opuszczając ramion swojego chłopaka, właściwie to Hyungwon nie zamierzał teraz pozwolić mu wyplątać się z ich uścisku. - Wszyscy jesteśmy z ciebie tacy dumni - w jej głosie można było usłyszeć ciepło, o ile głosy miałby jakąkolwiek temperaturę i możliwość jej odczucia.

-Pamiętaj o tym skarbie - dodał Hyungwon, wciąż obejmując go w pasie, rękawem swojej bluzy wytarł ostatnie łzy chłopaka lecące wciąż po jego pulchnych policzkach. - Wiesz, że teraz już się mnie nie pozbędziesz - wyszeptał wprost do jego ucha.

W tym momencie Hyungwon usłyszał najpiękniejszą i najbardziej wyczekiwaną melodię przez niego na świecie, Hoseok zaszczycił wszystkich swoim pięknym śmiechem, choć delikatnym, ale śmiechem i dla wszystkich to było bardzo ważne i przełomowe.

Teraz mogło już być tylko lepiej.

Hyungwon był zachwycony usłyszonym chichotem niewiele myśląc zachował się jak zakochany nastolatek, w eufori wziął Hoseoka na ręce i zakręcił się z nim w okół siebie. Hoseok zaśmiał się po raz kolejny, wszyscy uśmiechali się na ten dźwięk. Wszystkim zależało na szcześciu tego chłopaka.

Ojciec Hyungwona podszedł do nich dopiero po zakończeniu rozmowy przez telefon, od niego również biła bardzo pozytywna energia i przesłał chłopcom swój ciepły i radosny uśmiech. 

-Teraz nie przejmuj się już niczym. Obiecałem Hyungwonowi, że wszystkim się zajmę - powiedział do najmłodszej osoby w tym towarzystwie.

-Dziękuję panu bardzo - ukłonił się delikatnie chcąc tym okazać szacunek.

-Nie dziękuj chłopcze. Mój znajomy to bardzo dobry prawnik, zajmie się wszystkim. A ty teraz myśl o sobie i o tym, co jest teraz, dobrze? Bo sądze, że mój syn raczej dobrze się tobą zaopiekuje - puścił mu oczko.

-Zaopiekuje się nim, tato - wtrącił się Hyungwon ustami delikatnie muskając wrażliwą szyję chłopaka.

-Kluczyki - dodał.

Hyungwon sprawnie rzucił mu kluczyki, a jego ojciec złapał je w powietrzu. 

  ☹☹☹  

Przepraszam, że musieliście tyle czekać.

Miłego dnia, dobranoc, powodzenia cokolwiek teraz robicie! 

Za błędy przepraszam! 

This Kid [shs x chw]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz