☹☹☹
☹☹☹
Gdy Hyungwon tylko przekroczył próg domu od razu chciał biec do blondyna na górę, upewnić się, że chłopak wciąż tam jest. Chciał już go zobaczyć, mieć pewność, że wszystko jest w porządku, a Wonho leży uśmiechnięty na jego łóżku. Miał nadzieję, że chłopak czuję się odrobinę lepiej. Musiał już być przy nim, pilnować go, opiekować się nim.
Jednak jego mama zatrzymała go zanim ten zdążył jeszcze wbiec jak wariat na schody prosząc, aby porozmawiał z nią i ojcem w salonie. Czuła się w obowiązku przekazać swojemu synowi wszystko czego się dowiedziała, wyjaśnić czemu Shin tak bardzo cierpi, co zaszło tamtego wieczoru. Musiała także wyrzucić to z siebie, poinformować go o całym zajściu. Wiedziała, że sama nie jest w stanie nosić tego na swoich barkach, była w szoku, że blondyn jest i mógł trzymać to w sobie choć przez krótki czas.
Jednak była wdzięczna, że Hoseok wyrzucił z siebie swoje cierpienie, wylał emocje i opowiedział, o wszystkich okropnych rzeczach. Teraz wszyscy musieli dać mu do zrozumienia, że są tu dla niego, są gotowi mu pomóc za wszelką cenę.
Wyjaśniła mu wszystko, przekazała wszystko co powiedział młodszy, dalej jej było przykro na myśl, o tym co chłopak musiał przechodzić przez ten cały czas, przy ojcu pijaku. Jej serce pękało na milion kawałków rozpoczynając kolejne wątki opowieści.
Przy każdym kolejnym zdaniu osiemnastolatek zaciskał swoje pięści coraz mocniej mając chęć mordy w stosunku do człowieka, który choć śmiał dotknąć nastolatka. Chciał już do niego biec, przytulić, wycałować, chronić i bronić, nie mógł dłużej usiedzieć w miejscu.
Zatkał usta dłonią, gdy do jego uszu doszło zdanie o niedoszłej próbie gwałtu, spojrzał w sufit, jakby myśląc, że ujrzy chłopaka, który śpi piętro wyżej. W jego oczach blondyn stawał się coraz drobniejszy, coraz bardziej delikatniejszy i kruchy. Już wcześniej traktował go jak porcelanową lalkę, ale teraz odnosił wrażenie jakby ta porcelanowa lalka pękała w jego dłoniach, nawet jeśli jej nie upuścił. Był zły, że nie zapobiegł tego wszystkiemu, że nie zareagował wcześniej. Miał żal do siebie, że pozwolił zostawiać kolejne rysy na ciele i psychice chłopaka. Teraz czuł się za niego odpowiedzialny.
Gdy mama opowiedziała już wszystko w salonie zaczęła panować głucha cisza, nikt nie miał odwagi skomentować tej sytuacji na głos, wypowiedzieć się o tym wszystkim choć jednym zdaniem. Każdy był przerażony tym co się stało i jak wiele ten chłopak musiał przejść.
Pan Chae spojrzał jak mocno zaciśnięte dłonie ma jego syn, a żyły na nich stają się coraz bardziej widoczne, jakby chłopak szykował się do mordu gołymi rękami. Jego oczy otworzone były w przerażeniu, wyglądał jakby zaraz miał wpaść w furię i zabijać w amoku.
-Synu spokojnie, obiecuje ci, że wszystkim się zajmę, ufasz mi? – zapytał mężczyzna przerywając ciszę w salonie.
-Ufam. Poślesz go do więzienia, prawda? – powiedział z widoczną chęcią mordu w oczach, jakby pokazując tym, że jeżeli to się nie stanie, on sam zrobi o wiele więcej złego w stosunku do tego człowieka.
-Czy kiedykolwiek nie zrobiłem czegoś, o co mnie poprosiłeś? – zadał pytanie retoryczne.
-Nie – odpowiedział mimo wszystko.
-Więc właśnie – oparł głowę o tył kanapy myśląc, o całej sytuacji i jak ją rozegrać.
-No już biegnij do niego – powiedział kobieta widząc jak jej syn męczy się siedząc z nimi.
Słysząc słowa swojej rodzicielki nie zostało mu nic innego jak posłuchanie jej, więc już zaraz biegł po schodach. Miał nadzieje, że po wejściu do pokoju zastanie śpiącego chłopaka, jednak mylił się, a serce zabolało go coraz mocniej. Czuł się okropnie, miał wrażenie, że ktoś właśnie wbił ostatnią szpilkę w jego serce, malutką, ale najbardziej raniącą i szkodzącą. Ktoś ukuł go w czuły punkt, trafił w jego wrażliwość i słabości.
Hoseok siedział na jego łóżku obejmując swoje kolana rękami. Oczy miał czerwone i spuchnięte od płaczu. Jego wzrok błądził, krążył od ściany do ściany. Był pusty i smutny, sam blondyn nie wiedział co powinien robić. Zatkał uszy dłońmi, jakby w akcie paniki. Chciał przestać słyszeć swoje myśli, widzieć obrazy tamtego dnia. Zaczął machać głową w jedną i drugą stronę, tym gestem próbując wyrzucić całe cierpienie ze swojej głowy, ale to nic nie dawało. On sam łamał się na miliony kolejnych kawałków.
Widok przeraził Hyungwona, od razu podbiegł do chłopaka gwałtownie i może zbyt mocno przyciągając go do swojej piersi.
Wonho pękł. Wybuchł głośnym płaczem, nie kontrolując się, dławił się swoimi łzami, a z pomiędzy jego ust wychodzili bliżej nie zrozumiane słowa. Nie słyszał nic z tego, co Hyungwon próbował mu przekazać.
Był w obłędzie, amoku, nie rozumiał, co się dzieję. Przez taki szmat czasu starał się, naprawdę się starał. Wytrzymywał wszystko, nie skarżył się, a nawet nigdzie nie zgłosił tego, co działo się w jego domu. Ale każdy kiedyś pęka, nie daje rady, jego psychika upada i wszystko wychodzi z człowieka w postaci emocji.
☹☹☹
Bez zbędnego komentarza, po prostu rozdział i trochę emocji.
CZYTASZ
This Kid [shs x chw]
FanfictionShin Hoseok x Chae Hyungwon "Hyungwon w jego oczach z sekundy na sekundy był coraz bardziej atrakcyjny. Poczuł delikatne ukucie w brzuchu, jakby motylki. Nie musiał ukrywać się z tym, że brunet może mu się podobać, już dawno przyznał przed sobą, że...