☹☹☹
☹☹☹
-Stresuje się jak cholera - powiedział młodszy, podczas gdy Hyungwon bardzo starannie wiązał jego krawat chcąc zrobić to perfekcyjnie i równo. Blondyn nie potrafił tego zrobić, kiedy brunet podał mu materiał do ręki wstyd było mu przyznać, że nawet nie miał pojęcia, od czego zacząć. Jedyne, co potrafił wykonać to zarzucić go sobie przez szyję. Zawstydzony chcąc nie chcąc ostatecznie musiał poprosić starszego, o pomoc, której chłopak bardzo chętnie mu udzielił.
-Wiem, skarbie wiem - przyciągnął chłopaka zamykając go szczelnie w swoich ramionach, delikatnie musnął ustami jego skroń, a tak błahy gest sprawił, że Shin poczuł się, chociaż trochę lepiej.
Oboje zarzucili marynarki na swoje ramiona, wyglądali jakby szykowali się na pogrzeb i właśnie tak czuł się Wonho. Był przybity od momentu wyznaczenia terminu rozprawy, a stres zjadał go od środka, nie jadał normalnie, omijał większość posiłków. Próbował nawet zamknąć się w sobie, ale Hyungwon oraz jego przyjaciele skutecznie mu to uniemożliwiali skacząc wokół niego przez cały czas i rozśmieszając nawet najbardziej dennymi żartami. Napięta atmosfera panująca w pokoju idealnie odzwierciedlała uczucia młodszego chłopaka.
-Boję się - powiedział po raz kolejny tego dnia zapinając guziki swojej marynarki, uważnie wpatrywał się w odbicie chłopaka stojącego za nim w lustrze.
-Będę cały czas przy tobie - dodał mu trochę pewności siebie łapiąc go za dłoń, chcąc przekazać mu tym gestem jak najwięcej pozytywnej energii.
-Ale nie możesz wejść na sale... - powiedział, a jego ręce momentalnie zaczęły się trząść na myśl, o opowiadaniu swojej historii po raz kolejny przed obcymi ludźmi. Hyungwon zmartwił się widząc, w jakim stanie był młodszy, ale nie potrafił nic zrobić, rozprawa musiała w końcu się odbyć, a odwlekanie jej w czasie nic by nie dało, to tylko zwiększyłoby stres mniejszego jeszcze mocniej.
-Będę czekał na ciebie cały czas przy drzwiach i nigdzie nie odejdę przez cały czas trwania rozprawy. Jeżeli nie dasz rady po prostu powiedzmy to panu Wang. Myślę, że naprawdę obeszłoby się bez ponownego męczenia cię psychicznie – objął chłopaka, trzymając go bardzo mocno, jakby chciał stworzyć dla niego mur z swoich własnych ramion.
-Ja... Ja dam radę – zająkał się, ale wiedział, że musi to zrobić i był pewny swojej decyzji, którą podjął już dawno. Będzie mówił w swoim własnym imieniu, da radę, musi to zrobić. Był tak bardzo wdzięczny państwu Chae, którzy wynajęli dla niego najlepszego prawnika, jakiego zdali i wcale nie martwili się o koszty, nie chciał już stwarzać coraz więcej problemów, musiał wziąć się w garść i stawić czoła swojej własnej bolesnej przeszłości. Chciał, aby ukarano człowieka, który tak bardzo zniszczył go psychicznie, sprawił, że czuł się nic warty.
-Oczywiście, że dasz radę i nikt tego nie kwestionuje. Wszyscy jesteśmy tu żeby cię wspierać – nachylił się, aby zostawić na ustach chłopaka delikatny pocałunek. Był mokry, ale bardzo przyjemny, ich wargi otarły się o siebie w bardzo subtelny sposób.
-Znów traktujesz mnie, jak lalkę z porcelany – skomentował Hoseok rumieniąc się delikatnie.
-Robię to celowo, zasługujesz aby właśnie tak cię traktowano. Chodź na dół, zaraz będziemy jechać – po usłyszeniu tych słów niższy poczuł jak jego żołądek wywraca do góry nogami już nasty raz tego dnia. Jego nogi były w tym momencie jak z waty, musiał usiąść, bez słowa opadł na ich wspólne łóżko, które już dawno wymienili na podwójne. Chłopak zaraz znalazł się przy nim kucając, a swoje dłonie oparł na jego kolanach. – Kochanie, co się dzieje?
-Hyungwon, a co ze mną będzie? Ja nie jestem pełnoletni, a to jest mój jedyny opiekun, jeżeli zabierzemy mu prawa rodzicielskie...
-Nie zamierzam oddać cię nikomu i powinieneś, o tym wiedzieć – przerwał mu stanowczym tonem. – Nie martw się na zapas, moi rodzice na pewno coś wymyślą. Nie pozwolimy cię nigdzie zabrać, rozumiesz?
W odpowiedzi dostał jedynie krótkie potwierdzające mruknięcie pod nosem.
-Nie wiem, co teraz siedzi w tej twojej małej główce – pogłaskał go po włosach z największą czułością, jaką mógł włożyć w tak prostą czynność. –Ale nie chcę żebyś martwił się czymkolwiek zapas. Skupmy się na tym, co jest teraz, w tym momencie. O kolejne rzeczy będziemy martwić się później.
Hoseok rzucił mu się na szyję obejmując go bardzo mocno, tym samym spowodował, że oboje wylądowali na podłodze, ale brunet wcale się tym nie przejął. Cieszył się, że nie czuje łez, nie słyszy szlochu, jak to kiedyś bywało. Pogłaskał go uspokajająco po plecach, mógł już wcześniej dać mu coś na uspokojenie.
-Chłopcy! – zwołał kobiecy głos z dołu. – Czekamy już tylko na was.
-Chyba czas iść – odezwał się starszy wciąż kojąc swoim dotykiem osóbkę między jego nogami.
-Tak – odpowiedział niepewnie.
-Wszystko będzie dobrze, obiecuję ci – wypowiadając te słowa patrzył głęboko w oczy chłopaka, a Hoseok nie widział w nich nic więcej, prócz miłości i ciepła.
-Hyungwon, ufam ci.
☹☹☹
Hi? Sama jestem zdziwona, że rozdział sie pojawiał, ale o to jest i teraz myślę, że mogę trochę się wypowiedzieć, dlaczego tak naprawdę przestałam pisać. Choć nie powinniście traktować tego rozdziału, jako mój stały powrót, choć i tak będe próbować tu wrócić, a w szkicach są kolejne plany.
Nazwyczajniej w świecie, poczułam, że nie potrafię pisać. Czułam się zażenowana wstawiając tu cokolwiek mając wrażenie, że to naprawdę jest napisane tragiczne, tym samym zabrałam sobie swoją jedyną odskocznie od problemów - pisanie.
Wciąż, nie uważam, ze potrafię pisać, ale porównując niektóre rozdziały, widzę choć minimalną poprawę.
Więc usiadłam, napisałam rozdział przed chwilą i o to jest.
Dawno nie wchodziłam na wattpada, a zauważenie że moje ff są oznaczone według mnie dość wysokimi numerkami w niektórych rankingach bardzo mnie zmotywowała. Widok tych śmiesznych medalików dał mi kopa.
Dzień dobry, miłego dnia, powodzenia cokolwiek teraz robicie! Buśka!
maybe i'm back ♥
mamy pride month kochani:)
CZYTASZ
This Kid [shs x chw]
FanfictionShin Hoseok x Chae Hyungwon "Hyungwon w jego oczach z sekundy na sekundy był coraz bardziej atrakcyjny. Poczuł delikatne ukucie w brzuchu, jakby motylki. Nie musiał ukrywać się z tym, że brunet może mu się podobać, już dawno przyznał przed sobą, że...