Do przyjazdu Lou zostało jakieś pół godziny a ja stoję przed szafą w samych bokserkach i zastanawiam się co ubrać. Żadko chodziłem na imprezy. To Louis jest typem imprezowicza. Ja wolałem czytać książki i siedzieć w domu, zamknięty w swoich czterech ścianach. Teraz żałuję. Gdybym wcześniej wiedział, że dostanę raka, to bym wychodził ze znajomymi, chodził na imprezy czyli jak większość teraz szesnastolatków. Dopiero kiedy zdiagnozowano u mnie nowotwór zrozumiałem jak wiele rzeczy nie zrobiłem, nie zobaczyłem. Zmarnowałem swoje życie na siedzenie w domu. Dlatego wymyśliłem tą listę i dlatego też nie chcę leczenia. Po co mam marnować czas na siedzenie w szpitalach.
Tak naprawdę teraz doceniłem swoje dawne życie. Wcześniej nic mnie nie ogrniczało a teraz? Nie przemęczaj się, jedz więcej, pamiętaj o tych lekach na wzmocnienie, pamiętaj, że dzisiaj przychodzi Jessica. Zapomniałem napisać kto to Jess. Jest ona tak jakby moją lekarką. Przychodzi raz na tydzień i mówi w jakim jestem stanie.
Dzwonek od drzwi zadzwonił. Po chwili w drzwiach mojego pokoju pojawił się Louis.- Ty jeszcze nie gotowy?-spytał.Musiał wbiec po schodach. Ja też tak kiedyś robiłem, teraz zbytnio nie mam na to siły. Szybko się męczę.
- Nie wiem co mam ubrać-powiedziałem
- Pokaż- Louis podszedł do szafy i zaczął przeglądać moje ubrania- Okej chcesz kogoś poderwać czyli musi być coś obcisłego- wyciągnął czarne rurki z przecięciami na kolanach i do tego czarny podkoszulek.
Ubrałem się.
- Wyglądasz idealnie!- krzyknął zadowolony Lou- Gotowy na imprezę twojego życia ?
- Chyba tak- powiedziałem niepewne
- Więc w drogę- powiedział Lou i klepną mnie w tyłek.
- W drogę.W domu w którym była impreza jakiegoś znajomego z klasy Lou było bardzo dużo ludzi jak na godzinę 23. Ogólnie to strasznie tu śmierdziało. Alkohol i papierosy. Fuuu. Zapach papierosów jest obrzydliwy, ale nigdy ich nie próbowałem. Tak samo z alkoholem. Mam kolejne rzeczy na moją listę.
- Mam ci zaproponować jakiegoś gościa?
- Nie, sam sobie wybiorę.
- Mam Cię obserwować?- spytał.
- Nie, idź do znajomych.
- Dobra, Niall powodzenia- powiedział, uścisnął mnie i poszedł w głąb domu. Okej trzeba znaleść jakiegoś ładnego trochę starszgo ode mnie chłopaka. Musi być przystojny. Rozglądałem się po domu aż zobaczyłem jakiegoś bruneta siedzącego przy stole. Usiadłem obok niego.
- Hej- przywitałem się
- Cześć blondynku- powiedział ździwiony. Widocznie nie wiedział, że zagadam.
- Jak ci na imię ?- spytałem się
- Josh. A ty misiu?- Misiu? Że jak? Dobra zignoruje to.
-Niall.
- Więc Niall. Zrobić Ci jakiegoś drinka?
- Nie, dziękuję. Myślę, że powinniśmy od razu przejść do rzeczy- Pocałowałem go w usta. Chłopak od razu oddał pocałunek.
- Idziemy do sypialni?- udało mi się powiedzieć między pocałunkami. Josh kiwnął głową, złapał mnie za rękę. Weszliśmy do pokoju, zamkneliśmy drzwi na klucz.
Brunet przycisnął mnie do ściany i zaczął całować mnie po szyji. Gdy już zabrał się za zdejmowanie mojej koszulki przerwałem mu.
-Przepraszam, ale ja nie dam rady-Odepchnąłem go lekko od siebie.
-Czekaj... Co?
-Przepraszam, że zrobiłem Ci nadzieję-Nawet nie czekając co na to powie wyszedłem z pokoju. Nie chcę przeżyć swojego pierwszego razu z jakimś losowym napaleńcem z domówki. Chcę, aby to była osoba którą będę kochał. Coś szybko zmieniam zdanie. Jak tak dalej będzie to nic z listy nie wykonam. Będę musiał poczekać, a jak na razie wracam do domu. Jeszcze napiszę Louis'owi, że poszedłem do domu.
CZYTASZ
Before I Die || Narry
FanfictionKilka miesięcy. Tyle mi zostało. Czemu przerwałem chemioterapię? To mnie już wykańcza. To chodzenie do szpitala i patrzenie na tych ludzi, którzy są skazani na śmierć. Oni mają nadzieję. Ja już ją straciłem. Bo moim zdaniem, Rak to wyrok śmierci.