Zostało mi jakieś 30 minut do mojej randki. Byłem zestresowany. Musiałem się już przebierać. Zacząłem ściągać moje spodnie.
-Ni!- Moja siostra weszła do pokoju.
-Tak Betty?- Zacząłem ubierać rurki.
- Czy kiedy umrzesz wciąż będę twoją siostrą?- Zapytała ze smutkiem.
-Jasne, że tak-Uśmiechnąłem się delikatnie- Będę zawsze przy tobie.
- Czy zostaniesz duchem i będziesz straszyć ludzi?- Zapytała siadając na łóżku.
-Nie, jasne, że nie-Zaśmiałem się.
- To dobrze, bo bałabym się.
- Mama jeszcze kazała mi przekazać, że jutro przychodzi pielęgniarka-Powiedziała i wyszła z pokoju, a ja skończyłem się przebierać. Jakieś 15 minut później usłyszałem dzwonek do drzwi, od razu wyleciałem z pokoju i pobiegłem do drzwi wejściowych. Miałem dzisiaj dziwnie dużo energii.
-Cześć Ni- Przywitał się- To co gotowy?
-Gotowy!-Ubrałem szybko buty i zabrałem cienką kurtkę. Była dzisiaj ładna pogoda jak na jesień. Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do auta Hazzy.
-Co będziemy robić?-Zapytałem, gdy wsiedliśmy do samochodu.
-Można powiedzieć, że pójdziemy na wycieczkę.
-Taką pieszą? Ja za moją kondycją i siłą to trochę słabo.
-Emm jak chcesz to możemy iść do kina, ale chciałem, żeby to było coś bardziej oryginalnego-Powiedział zakłopotany.
-Źle mnie zrozumiałeś Harry. Bardzo chętnie się przejdę, ale nie wiem czy dam radę-Uśmiechnąłem się
-To nie jest dużo do przejścia. Będziemy robić przerwy.
Po 25 minutach dojechaliśmy na miejsce. Nie było tu nic. Same wzgórza i żadnej żywej duszy. Co on wymyślił?
-Musimy wejść tam- Pokazał palcem na szczyt nie dużego wzgórza i wyjął z bagażnika plecak. Założył go na plecy i poszliśmy.
-Ugh nogi mnie bolą-Jęknąłem.
-Ni przeszliśmy dopiero połowę- Zaśmiał się- Nie zmęczyłeś się? Możemy zrobić przerwę.
-Nie, jest dobrze-Uśmiechnąłem się. Zostało jeszcze trochę do przejścia. Tak jakby już trochę się zmęczyłem, a nie chciałem się zatrzymywać. Złapałem za rękę Harry'ego.
-Mam Cię ciągnąć?
-Nie-Zaśmiałem się-Po prostu trzymaj moją rękę- Na moje słowa Harry splótł nasze palce ze sobą i szeroko się uśmiechnął.
- I co, warto tu było wejść dla takich widoków?-Wyjął z plecaka gruby koc, a ja nadal zachwycałem się widokiem. Było pięknie. Same wzgórza i drzewa, a w oddali było widać domy. Hazza usiadał na kocu i poklepał ręką miejsce obok siebie. Wyjął z plecaka jakieś jedzenie.
-Masz ochotę?-Zapytał i pokazał jakąś przekąskę.
-Tak. Harry o mnie już coś wiesz, opowiedz coś o sobie, o twojej rodzinie, cokolwiek.
- Harry Edward Styles. Lat 18.
-Nie tak!-Zaśmiałem się- Proszę jakieś twoje zainteresowania.
- Lubię czasami pobrzdąkać na gitarze-Zastanowił się chwilę- I to chyba tyle, nie mam zainteresowań. Lubię zajmować się ogrodem, ale to wiesz. O i jeszcze czytać książki.
-Chodzisz do szkoły?-Zapytałem biorąc kilka krakersów do buzi.
-Po wypadku samochodowym mojego taty, w którym zginął nie poszedłem na studia. Nie mogłem zostawić mamy samej.
-Powinieneś iść na studia, to ważne.
-Wiem ,ale nie jestem na jeszcze gotowy, tak myślę-Siedzieliśmy w ciszy. To nie była ta nie zręczna cisza. Słychać było tylko krakersy które chrupały mi w buzi.
-Boisz się?-Zapytał.
-Śmierci? Czasem tak. Nie wiem co się ze mną później stanie, to mnie najbardziej przeraża.
-Jesteś naprawdę silny Niall.
-Wcale nie Harry. Ludzie myślą, że jak ktoś jest chory to staje się dzielnym, nie prawda. Przez pierwsze tygodnie, gdy dowiedziałem się o mojej chorobie nie było nocy w którą bym nie płakał, później już się zacząłem przyzwyczajać do myśli, że za kilka miesięcy zniknę. To jest okropne, bo myśl, że mogę w każdej chwili zginąć jest cały czas.
-Zapominasz czasami o tym?
-Tak.
-Kiedy na przykład?-Zapytał biorąc do buzi kilka krakersów.
-Na przykład wczoraj, gdy grabiłem z tobą liście. Czułem się jakbym nie był chory. To było wspaniałe, teraz też o tym nie myślę. Możliwe, że to dla tego, bo jestem z tobą- Uśmiechnąłem się z delikatnym rumieńcem na twarzy.
-Cieszę się- Uśmiechnął się szeroko.
Przez całą godzinę, rozmawialiśmy śmialiśmy się i jedliśmy. Nie pamiętam kiedy tyle zjadłem. To przez te kanapki, były przepyszne. Położyliśmy się na kocu Harry objął mnie ramieniem i patrzyliśmy w niebo.
-Wracamy? Zaczyna się ściemniać- Ja pokiwałem tylko głową i zaczęliśmy chować wszystko do plecaka. Zejście do samochodu zajęło nam z 15 minut.
-Zmęczony?
-Zmęczony, ale szczęśliwy- Po 25 minutach byliśmy już pod moim domem. Harry odprowadził mnie pod same drzwi wejściowe.
-Haz dziękuję za to. Było naprawdę świetnie-Uśmiechnąłem się.
-Też się świetnie bawiłem Niall i mam nadzieję, że to za niedługo powtórzymy.
-Ja też- Odważyłem się i na pożegnanie pocałowałem go w policzek. Potem od razu wszedłem do domu. Pierwsze co zobaczyłem to moja siostra, która patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Ty go pocałowałeś!-Krzyknęła ucieszona.
-Spokojnie młoda, tylko w policzek-Zaśmiałem się.
-Mamo! Niall ma chłopaka-Pisnęła.
-Widzę, że naprawdę dobrze się bawiłeś na randce Niall'er- Przyszła do nas mama i cały czas się uśmiechała.
-Tak ,a teraz wybaczcie, ale jestem zmęczony i idę się położyć- Gdy zdjąłem buty i kurtkę udałem się do mojego pokoju. Położyłem się na łóżku i chciałem się zdrzemnąć byłem naprawdę wykończony, ale bardzo szczęśliwy.
CZYTASZ
Before I Die || Narry
FanfictionKilka miesięcy. Tyle mi zostało. Czemu przerwałem chemioterapię? To mnie już wykańcza. To chodzenie do szpitala i patrzenie na tych ludzi, którzy są skazani na śmierć. Oni mają nadzieję. Ja już ją straciłem. Bo moim zdaniem, Rak to wyrok śmierci.