13

179 20 0
                                    

Zostało mi jakieś 30 minut do mojej randki. Byłem zestresowany. Musiałem się już przebierać. Zacząłem ściągać moje spodnie.

-Ni!- Moja siostra weszła do pokoju.

-Tak Betty?- Zacząłem ubierać rurki.

- Czy kiedy umrzesz wciąż będę twoją siostrą?- Zapytała ze smutkiem.

-Jasne, że tak-Uśmiechnąłem się delikatnie- Będę zawsze przy tobie.

- Czy zostaniesz duchem i będziesz straszyć ludzi?- Zapytała siadając na łóżku.

-Nie, jasne, że nie-Zaśmiałem się.

- To dobrze, bo bałabym się.

- Mama jeszcze kazała mi przekazać, że jutro przychodzi pielęgniarka-Powiedziała i wyszła z pokoju, a ja skończyłem się przebierać. Jakieś 15 minut później usłyszałem dzwonek do drzwi, od razu wyleciałem z pokoju i pobiegłem do drzwi wejściowych. Miałem dzisiaj dziwnie dużo energii.

-Cześć Ni- Przywitał się- To co gotowy?

-Gotowy!-Ubrałem szybko buty i zabrałem cienką kurtkę. Była dzisiaj ładna pogoda jak na jesień. Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do auta Hazzy.

-Co będziemy robić?-Zapytałem, gdy wsiedliśmy do samochodu.

-Można powiedzieć, że pójdziemy na wycieczkę.

-Taką pieszą? Ja za moją kondycją i siłą to trochę słabo.

-Emm jak chcesz to możemy iść do kina, ale chciałem, żeby to było coś bardziej oryginalnego-Powiedział zakłopotany.

-Źle mnie zrozumiałeś Harry. Bardzo chętnie się przejdę, ale nie wiem czy dam radę-Uśmiechnąłem się

-To nie jest dużo do przejścia. Będziemy robić przerwy.

Po 25 minutach dojechaliśmy na miejsce. Nie było tu nic. Same wzgórza i żadnej żywej duszy. Co on wymyślił?

-Musimy wejść tam- Pokazał palcem na szczyt nie dużego wzgórza i wyjął z bagażnika plecak. Założył go na plecy i poszliśmy.


-Ugh nogi mnie bolą-Jęknąłem.

-Ni przeszliśmy dopiero połowę- Zaśmiał się- Nie zmęczyłeś się? Możemy zrobić przerwę.

-Nie, jest dobrze-Uśmiechnąłem się. Zostało jeszcze trochę do przejścia. Tak jakby już trochę się zmęczyłem, a nie chciałem się zatrzymywać. Złapałem za rękę  Harry'ego.

-Mam Cię ciągnąć?

-Nie-Zaśmiałem się-Po prostu trzymaj moją rękę- Na moje słowa Harry splótł nasze palce ze sobą i szeroko się uśmiechnął.

- I co, warto tu było wejść dla takich widoków?-Wyjął z plecaka gruby koc, a ja nadal zachwycałem się widokiem. Było pięknie. Same wzgórza i drzewa, a w oddali było widać domy. Hazza usiadał na kocu i poklepał ręką miejsce obok siebie.  Wyjął z plecaka jakieś jedzenie.

-Masz ochotę?-Zapytał i pokazał jakąś przekąskę.

-Tak. Harry o mnie już coś wiesz, opowiedz coś o sobie, o twojej rodzinie, cokolwiek.

- Harry Edward Styles. Lat 18.

-Nie tak!-Zaśmiałem się- Proszę jakieś twoje zainteresowania.

- Lubię czasami pobrzdąkać na gitarze-Zastanowił się chwilę- I to chyba tyle, nie mam zainteresowań. Lubię zajmować się ogrodem, ale to wiesz. O i jeszcze czytać książki.

-Chodzisz do szkoły?-Zapytałem biorąc kilka krakersów do buzi.

-Po wypadku samochodowym mojego taty, w którym zginął nie poszedłem na studia. Nie mogłem zostawić mamy samej.

-Powinieneś iść na studia, to ważne.

-Wiem ,ale nie jestem na jeszcze gotowy, tak myślę-Siedzieliśmy w ciszy. To nie była ta nie zręczna cisza. Słychać było tylko krakersy które chrupały mi w buzi.

-Boisz się?-Zapytał.

-Śmierci? Czasem tak. Nie wiem co się ze mną później stanie, to mnie najbardziej przeraża.

-Jesteś naprawdę silny Niall.

-Wcale nie Harry. Ludzie myślą, że jak ktoś jest chory to staje się dzielnym, nie prawda. Przez pierwsze tygodnie, gdy dowiedziałem się o mojej chorobie nie było nocy w którą bym nie płakał, później już się zacząłem przyzwyczajać do myśli, że za kilka miesięcy zniknę. To jest okropne, bo myśl, że mogę w każdej chwili zginąć jest cały czas.

-Zapominasz czasami o tym?

-Tak.

-Kiedy na przykład?-Zapytał biorąc do buzi kilka krakersów.

-Na przykład wczoraj, gdy grabiłem z tobą liście. Czułem się jakbym nie był chory. To było wspaniałe, teraz też o tym nie myślę. Możliwe, że to dla tego, bo jestem z tobą- Uśmiechnąłem się z delikatnym rumieńcem na twarzy.

-Cieszę się- Uśmiechnął się szeroko.  

Przez całą godzinę, rozmawialiśmy śmialiśmy się i jedliśmy. Nie pamiętam kiedy tyle zjadłem. To przez te kanapki, były przepyszne. Położyliśmy się na kocu Harry objął mnie ramieniem i patrzyliśmy w niebo. 

-Wracamy? Zaczyna się ściemniać- Ja pokiwałem tylko głową i zaczęliśmy chować wszystko do plecaka. Zejście do samochodu zajęło nam z 15 minut. 

-Zmęczony?

-Zmęczony, ale szczęśliwy- Po 25 minutach byliśmy już pod moim domem. Harry odprowadził mnie pod same drzwi wejściowe.

-Haz dziękuję za to. Było naprawdę świetnie-Uśmiechnąłem się.

-Też się świetnie bawiłem Niall i mam nadzieję, że to za niedługo powtórzymy.

-Ja też- Odważyłem się i na pożegnanie pocałowałem go w policzek. Potem od razu wszedłem do domu. Pierwsze co zobaczyłem to moja siostra, która patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami.

-Ty go pocałowałeś!-Krzyknęła ucieszona.

-Spokojnie młoda, tylko w policzek-Zaśmiałem się.

-Mamo! Niall ma chłopaka-Pisnęła.

-Widzę, że naprawdę dobrze się bawiłeś na randce Niall'er- Przyszła do nas mama i cały czas się uśmiechała.

-Tak ,a teraz wybaczcie, ale jestem zmęczony i idę się położyć- Gdy zdjąłem buty i kurtkę udałem się do mojego pokoju. Położyłem się na łóżku i chciałem się zdrzemnąć byłem naprawdę wykończony, ale bardzo szczęśliwy.






Before I Die || NarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz