10. Do cholery, zamknij się wreszcie.

100 15 9
                                    

Siedziałam razem z Clark w kawiarni. Chodziłyśmy po sklepach i takie. Dawno nie miałam takiego wyjścia z nią. I szczerze powiem, że nawet mi tego brakowało. Śmiałyśmy się z żartów, rozmawiałyśmy o wszystkim.

- A co z Ashtonem? - spytała nagle.

- No a co ma z nim być? Żyje. - Wzruszyłam ramionami, a Clark się na mnie spojrzała jak na idiotkę. - Nic mu nie jest.

- A mówił ci o co poszło z Marcusem? - dopytywała.

- Coś wspomniał. - Złapałam zębami wnętrze policzka.

- I?

- Co i? - Spojrzałam się na nią.

- O czym wspominał, Wilson - dodała.

- O tym, że pobił Marcusa, przez to, że nazwał mnie dziwką - mruknęłam łapiąc za filiżankę kawy.

- A ty co mu wtedy powiedziałaś? - Oparła łokieć o stolik, a głowę położyła na dłoni.

- No a co mogłam powiedzieć? Nic. - Wzruszyłam ramionami, upijając łyk napoju.

- Nic? - Przytaknęłam jej. - Ty to jednak głupia jesteś - dodała.

- Przez to, że nic mu nie powiedziałam? - Podniosłam brwi do góry.

- Częściowo. - Zaśmiała się. - Ale głównie przez to, że nie widzisz tego.

- Ale czego? Nie rozumiem cię Clark. - Pokręciłam głową.

- Ty to sama musisz zauważyć, a ja ci nie będę podpowiadać. -  Uśmiechnęła się.

- Czyli mam sobie sama poradzić?

- To nie jest takie trudne, jak się wydaje.

  ×

Po spotkaniu z Clark, pojechałam jeszcze na chwilę do mieszkania Caluma i chłopaków. Obejrzeliśmy wszyscy razem jakąś komedię. Ja i Cal siedzieliśmy na kanapie, a Michael i Luke tarzali się na dywanie. A przez większość filmu Clifford siedział na plecach blondyna.
Kiedy skończyło się picie, chłopaki grali w 'kamień, papier i nożyce', o to, kto idzie do sklepu dokupić.  Przegrał Calum, a Luke postanowił mu towarzyszyć, bo nie chciał żeby Michael dalej go torturował.

Gdy chłopaki w końcu wyszli z mieszkania, Clifford zrobił nam herbatę.

- Jak tam u Ashtona? - spytał.

- Jezu, czemu każdy się o niego wypytuje. - Przewróciłam oczami.

- Może dlatego, że to on się bił z kimś na korytarzu. A poza tym, martwię się o niego - wyjaśnił.

- Słodko. - Uśmiechnęłam się do chłopaka. - Ale nie, u Ashtona chyba wszystko dobrze.

- Chyba? - Przekręcił głowę w bok.

- No tak, bo jakby wyszedł ode mnie w złym humorze. Znaczy, humor miał dobry ale... - zaczęłam się tłumaczyć.

- Wyszedł od ciebie zły? - spytał.

- No coś w tym stylu. - Przymrużyłam powieki.

- Czemu?

- Bo mi powiedział, jaki był powód tej bójki, a ja nic nie powiedziałam na ten temat.

- A o co chodziło?

You're my everything, baby | ashton irwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz