1. Chyba sobie żarty ze mnie robisz.

196 37 51
                                    

- Jezu. - Przygryzłam wargę, ciesząc się jak głupia.

- Co ci napisał? - spytała uśmiechnięta Veronica, siadając obok mnie na łóżku.

Veronica jest moją przyjaciółką. Poznałyśmy się w szkole, a dokładniej w kozie. Pamiętam, wtedy rozbiłam szybę w oknie sali od chemii, a Ronnie chyba pobiła się z jakąś dziewczyną. Nigdy mi nie opowiedziała co dokładnie się stało.

- Żebym była gotowa za piętnaście minut, bo ma dla mnie jakąś niespodziankę. - Przygryzłam wargę.

- On dzisiaj ewidentnie będzie chciał cię przelecieć - zaczęła piszczeć, na co się tylko zaśmiałam.

- Clark!

- Dziewczyno! Przecież słyszałaś co Matt mówił. On szykuje dla ciebie coś specjalnego. - Zaczęła poruszać brwiami do góry i dołu.

- Ale to nie oznacza tego, że to zrobi - Wstałam, podchodząc do lustra, żeby móc się przejrzeć.

- Wilson, nic nie wiadomo. Dzisiaj już mija rok. Równy rok!

- Właśnie. Jesteśmy razem rok. Dzisiejsze spotkanie nie będzie ważniejsze od innych.

- Jesteście ze sobą tak długo, a jeszcze niczego nie próbowaliście. - Wzruszyłam ramionami.

- A ty i Matt?

- Przyjaźnimy się. - Zaśmiała się.

- Wy się nie przyjaźnicie. Wy się tylko pieprzycie przez cały czas.

- Dobra, przecież wiesz, że to nie jest zwykła przyjaźń. My jesteśmy przyjaciółmi z przywilejami. Przecież, wiesz, że nie ma przyjaźni damsko-męskiej. - Zaśmiała się. - Zawsze się to kończy tak samo. Jedna strona zakochuje się w drugiej. A w tym przypadku jest inaczej.

- Ta, coś o tym słyszałam. - Westchnęłam cicho, odwracając wzrok.

- Przepraszam - szepnęła, gdy zrozumiała sens swoich słów.

- Dobra, nieważne. Clark, trzeba mnie szybko ogarnąć. Mamy niecałe piętnaście minut - odparłam, zerkając na zegarek, wiszący nad framugą drzwi.

Po chwili usłyszałam rozbrzmiewający się w całym domu dźwięk dzwonka do drzwi.

- Sarah!

- Już idę tato! - krzyknęłam. - Jak to Marcus, to ja nigdzie nie idę.

- Idziesz! Nie ma mowy żebyś nie szła - odparła stając obok mnie.

- Tylko spójrz na mnie. Wyglądam okropnie.

- Skarbie, to zajmie chwilę żeby to ogarnąć. - Puściła mi oczko i się zaśmiała.

Znowu usłyszałam dzwonek.

- Sarah miałaś otworzyć!

- Już schodzę! - krzyknęłam, po czym zbiegłam po schodach.

- W niczym mi nie pomagasz. - Westchnął mój tata. - Tak samo twój brat.

- Ja się do niego nie przyznaję. - Zaśmiałam się i stanęłam za drzwiami, poprawiając włosy.

Kiedy moja tata otworzył drzwi. Nie ruszał się przez chwilę. W tamtym momencie chciałam do niego podejść i zobaczyć kto wywarł na nim takie wrażenie.

- Mike! - Usłyszałam.

To zdecydowanie nie był Marcus. Na twarzy taty pojawił się szeroki uśmiech.

- Anne? Matko, jak ja cię dawno nie widziałem. Ile to już minęło?

- Będą już jakieś 3 lata. - Kobieta się zaśmiała. - Pamiętasz może moje dzieci?

You're my everything, baby | ashton irwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz