- Czy mógłbyś mnie puścić?
- A co dostanę w zamian? – uniósł brew.
Uśmiechnęłam się cwaniacko. Nikt nie powinien znajdować się w tym momencie, na owym piętrze. Należy ono do rodziny Alfy. Mały szantażyk zawsze jest dobry.
- Nie zawołam ojca. – prychnął.
- A co mi może zrobić? – dotknął swoich włosów – Mam większą watahę, rodziców nienawidzę, a bratniej duszy nie posiadam.
Wyszarpałam się z ramion inteligenta. Zaczyna mnie wkurzać. Może i jest uroczy, przystojny, miły oraz ... Stop! On jest dla mnie nikim, niech tak zostanie.
Otrzepałam spodnie, patrząc na chłopaka. Odwróciłam wzrok, idąc w stronę schodów. Korytarz ciągnął się niemiłosiernie długo. Chciałam coś zjeść, nawet bardzo. O tej godziny, dom świecił pustkami. Mam nadzieję, że chociaż lodówka jest pełna. Ciemne ściany, wraz z dużymi obrazami przysparzały mi złych skojarzeń. Czasem żałuje, oglądnięcia niektórych horrorów. Lubię kino zgrozy, jednak nie w ciemność. Poskoczyłam, kiedy usłyszałam skrzypienie i odgłos biegu. Przełknęłam ślinę, powtarzając :
- Wszystko będzie dobrze, to tylko twoja wyobraźnia.
W pewnym momencie nastała cisza. Zadowolona, szłam dalej, gdy nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za barki. Krzyknęłam wystraszona, ruszając w bieg. Wiedziałam, że zaczęłam szaleńczy pościg. Nie zwalniałam, wręcz przeciwnie. Zbiegłam po schodach, starając się wyrządzić jak najmniejsze szkody. Odgłos powrócił, a ja przeskoczyłam przez sofę w salonie. Jako kierunek, uznałam kuchnie. Ruszyłam tam sprintem. Miałam nadzieję, że znajdę coś, aby się obronić. Wbiegłam zdyszana do pomieszczenia, by cokolwiek wsiąść. W moją dłoń trafił nóż.
- Co robisz? – podskoczyłam ze strachu.
- Ktoś jest w domu. – szepnęłam – Z czego się śmiejesz?!
Chłopak chichotał, wręcz dusząc się. Co on do cholery robi, to poważna sprawa. Zdenerwowana odłożyłam nóż, a następne uderzyłam go w bark.
- Ogarnij się! – nie przestawała.
- To byłem ja, gwiazdko. – odpowiedział przez śmiech.
Zamknęłam oczy, odliczając. Bardzo się przestraszyłam, a on sobie żartował, niewinny dowcip. Złość nie odpuszczała. Moje policzki płonęły. Stanęłam plecami do niego, sięgając po jabłko.
- Obraziłaś się? – milczałam. – No weź, przecież to tylko kawał.
Napiłam się wody, dalej go lekceważąc. Wzięłam owoc i odeszłam w stronę schodów. Jestem zła, czuję też nutkę zawodu. Może i moje zachowanie jest szczeniackie, ale co gdybym dźgnęła go tym nożem? Zabiłabym chłopaka, przez jego własną głupotę! Idiota...
Ruszyłam korytarzem, prowadzącym do między innymi mojego pokoju. Oświetlał go tylko okno, z którego biło światło księżyca.
Nagle zostałam przyciągnięta do czyjegoś torsu. Męskie ramiona oplotły moją talie. Ethan, przybliżył swoją twarz do mojego ucha. Ciepły oddech odbijał się od skóry. Poczucie całkowitej ciszy zawładnęło nami oboje.
- Nie bądź na mnie zła, kochanie. – szepnął.
Przełknęłam ślinę, delikatnie obracając twarz w jego stronę. Takie zachowanie, chyba nie przystało na nasze relacje.
- Od kiedy jestem „ kochaniem" ? – spytałam, patrząc mu w oczu. Zielony kolor był zbyt przenikliwy.
- A od kiedy możesz? – opuściłam głowę. Nie minęła chwila, kiedy podniósł ją dwoma palcami – Spodobałaś mi się Agnes, czuję, że masz mi do zaoferowania więcej niż inne dziewczyny. Nie jesteś suką, pomagasz słabszym. – wziął wdech – Zamieszkasz ze mną?
Lekko otworzyłam usta ze zdziwienia. Spodziewałabym się wielu rzeczy, jednak nie tego. To za szybko, tak mi się przyjemniej zdaje.
- Powiedz coś. – szepnął.
- Nie wiem. – zrobił kilka kroków w tył, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Dlaczego? – pokręcił głową – Zrobiłem coś nie tak?!
- Znamy się jeden dzień, to za mało!
W szybkim tempie, stanął naprzeciw. Podniósł mnie i usadził na parapecie. Światło księżyca, padało na jego ostre rysy twarzy. Śmiało mogłabym go nazwać ideałem. Rozłożył moje nogi, przysuwając się. Jego twarz była coraz bliżej. W ostatnim momencie obróciłam głowę, przez to jego usta trafiły w polik.
- Nie chcę zdradzić mojego przyszłego męża. – szepnęłam.
Wiedziałam, że to on miał nim być, jednak to jedyna wymówka, która przyszła mi do głowy. Chyba nie jestem godna takiego zachowania, a może ?
- Jedyną twoją opcją, będę ja. – warknął – Nie pozwolę cię skrzywdzić tym sukinsynom. Jesteś dla mnie zbyt ważna.
Przełknęłam ślinę, już chyba czterdziesty raz. Czułam nad wyraz szybkie bicie serca.
- Mam prawo decydować sama, jednak nie powiesz, że nie są przys... - przerwał mi w najmniej spodziewanym momencie.
Wpił się w moje usta, rządny władzy. Czułam od niego determinacje, pomieszaną z dominacją. Cały czas się przybliżał, wręcz przygniatając mnie. Był tak blisko, że czułam bicie jego serca.
Odsunął twarz, łapiąc łapczywie oddech. Uświadomiłam sobie, że żyje się tylko raz. Myślę, że coś z tego będzie. Skorzystam z okazji, nie będę żałować. Mam taką nadzieję.
Odwrócił się, patrząc w bok. Złapałam dłońmi jego twarz. Przekręciłam ją tak, aby móc patrzeć mu w oczy.
- Przekonałeś mnie. – uśmiech zagościł na jego facjacie – Zamieszkam z tobą.
Rzucił się na mnie, tuląc moje ciało. Zamknęłam oczy, kładąc twarz na jego bark i wtulając się bardziej.
- - -
Witam kochani! Bardzo dziękuję za wszystkie gwiazdki, to niezwykle miły gest. Rozdział przyjemnie mi się pisało, jednak miałam niewielki problem z zakończeniem. Standardowo zachęcam do komentowania.
Czy tylko ja uważam, że Ethan jest uroczy? Ciekawe gdzie podziewa się włamywacz, niezły z niego chuj. Mogę obiecywać tylko, że odegra on ważną rolę w opowiadaniu.
Besos♥
![](https://img.wattpad.com/cover/120452842-288-k11630.jpg)
CZYTASZ
Zdradzieckie Uczucia
WerewolfOdczucie pustki panowało w sercu Agnes od zawsze. Śmierć matki, nagły wyjazd brata oraz dominujący charakter ojca nie ułatwiał odnalezienia problemu. Wieczna marzycielka została skazana na samotność. Jedyne co jej zostało to wiara w cuda, które i t...