Rozdział 5

2.2K 178 13
                                    


- Czy mogę prosić panią do tańca? – wyrwano mnie z rozmyśleń.

- Oczywiście. – powiedziałam, odwracają głowę w stronę męskiego głosu.

Mężczyzna złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę parkietu. Będąc na nim, zarzuciłam mu ręce na kark. On położył swoje na moich biodrach, przyciągając mnie bliżej. Podczas kołysania, czułam ciepły oddech w okolicach karku.

- Rozluźnij się. – szepnął. – Jestem Aaron, a ty księżniczko?

Lekko się odsunęłam, nie spuszczając rąk.

- Mam na imię Agnes.

- Wiesz ślicznotko, lubię Agresty. – zaśmiałam się cicho.

- Miło mi to słyszeć.

Nagle wtrącił się kelner. Dopiero teraz zauważyłam, że zboczyliśmy z parkietu.

- Czy napiją się państwo szampana? – spytał.

Aaron odsunął się ode mnie i podszedł blisko kelnera. Jego pięści były zaciśnięte. W ich wzroście można było zauważyć sporą różnicę.

- Nie widzisz, że tańczymy. – warknął.

Chłopak opuścił głowę.

- Patrz jak do Ciebie mówię! – krzyknął – Pamiętaj o szacunku do ważniejszych, śmieciu.

Zacisnęłam szczękę. Wzięłam głęboki wdech za nim wybuchłam. Nie wytrzymałam.

- Jedynym śmieciem tej sali jesteś ty, sukinsynie! – wrzasnęłam – Co on ci zrobił?! Ja preferuje zasadę, wszyscy jesteśmy równi, ale ty sukinkocie nie zasługujesz nawet na miano Omegi! Masz trzy sekundy, aby spierdolić, bo jeżeli nadal tu będziesz stać to ci oczy wydłubię szczotką do kibla!

- Jesteście siebie warci. – prychnął, po czym wskazał palcem na mnie – Ostatnio zgubiłem szmatę, już wiem gdzie się zgubiła.

- Teraz to przesadził – pomyślałam

- Zaraz ta szmata wsadzi ci kutasa, do krajalnicy, a resztki w dupę wsadzi. Będziesz mógł się pochwalić znajomym, że jesteś jednorożcem. Szkoda tylko, że popierdolonym!

- Spierdalaj. – odszedł.

Westchnęłam, podchodząc do wystraszonego chłopaka. Nikt nie zwrócił na nas uwagi.

- Wszystko dobrze? – zapytałam – Co za idiotyczne pytanie.

Zaśmiał się. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z kim rozmawiam.

- Shawn?! – moja głowa przechyliła się.

- Skąd nasz moje imię. – zapytał – Agnes?!

- A któż by inny? – usłyszałam śmiech. – Może wyjdziemy z tego wariatkowa?

- No nie wiem, jestem w pracy.

- Jako córka Alfy, daruję ci tą przerwę. – teatralnie zarzuciłam włosami.

Jego twarz pokrył zawadiacki uśmiech, świadczący o dziwnym pomyśle. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.

* * *

- Otwórz oczy! – krzyknął.

Wykonałam jego polecenie. Nie zawiodłam się. Byliśmy w sali gier, połączonej z barem. Na ścianach znajdowały się typowe neony. Sam środek zdobiły piłkarzyki oraz stół bilardowy. Przy wiśniowym barze siedziało czterech mężczyzn. W pomieszczeniu panował półmrok. Wszystko to dopełniał telewizor włączony na kanale sportowym wraz z kibicami na kanapie, którym towarzyszyły krzyki.

Zdradzieckie UczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz