Rozdział 11

1.7K 151 7
                                    



Wlepiłam mój wzrok w okno, przełykając ślinę. Spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego. Zaskoczenie ogarnęło moje ciało. Czy to nie jest za szybko? Znamy się jeden dzień, ja w tak krótkim czasie nie potrafiłabym stwierdzić czy lubię jakiś serial.

Poczułam, że dotknął moją dłoń. Zrobił to niezwykle delikatnie. Biło od niego zdenerwowanie. Słowa wylatujące z jego ust był poważne, zbyt poważne na przeoczenie ich.

- Nie przesłyszałam się, prawda? – przygryzłam policzek na jego kiwnięcie głową.

Nerwowo przetarłam oczy, przysuwając swoje ciało w stronę chłopaka. Chciałam być jak najbliżej. Czytałam kiedyś, że poprzez patrzenie w oczy, człowiek nie jest w stanie skłamać. Jednak najróżniejsze portale czasem są potrzebne.

- Ethan, nie zrozum mnie źle, ale znamy się jeden dzień. – westchnęłam – To stanowczo za mało na takie stwierdzenie.

Przełknął ślinę i złączył nasze dłonie.

- Powiedzmy, iż ja cię znam dłużej.- przełknął ślinę.

- Jak to „dłużej"?

- Cóż, kiedy otrzymałem zaproszenie na twoje urodziny, przyszła też informacja o przesłuchaniu. Było to miesiąc temu. Trochę Cię obserwowałem, popytałem innych i wiem dużo o tobie.

Jego każde zdanie otwierało mi usta coraz bardziej. Byłam śledzona, wręcz prześladowana i nic nie wiedziałam. Przez moje ciało przeszły dreszcze. Jeżeli to prawda, wiedział też o tym mój ojciec. Teren był od zawsze zabezpieczony, nawet zmiennokształtny nie poradziłby sobie. Może tata mu zapłacił?

- Wierzysz mi?- zapytał.

- Pomyślmy, nie. – syknęłam – Na pewno łżesz, tylko po co byś to robił?

- Zamknijmy lepiej ten temat. – chciałam coś powiedzieć, ale nie dał mi dojść do słowa – Najważniejsze, że mamy siebie.

Przerażała mnie jego wersja naszej przyszłości. Cóż, chciałam aby ktoś mnie pokochał. Potrzebowałam również atencji, a teraz wszystko mam podane na tacy. Aż grzech nie skorzystać.

- Obraziłaś się? – nie odpowiedziałam – Spójrz na mnie, księżniczko. – zastygłam , zrezygnowany posadził moje ciało okrakiem na swoje – Zależy mi na tobie. Potrzebuję miłości tak samo jak ty. Jesteś zaradna, troskliwa, może trochę uparta, ale i tak cudowna. – zaśmiałam się – Od razu lepiej!

Przybliżyłam twarz, w celu pocałowania Ethana. Kiedy nasze wargi się spotkały, poczułam motylki w brzuchu. Pogłębialiśmy go coraz bardziej. Zarzuciłam mu ręce na kark. W odzewie poczułam duże ręce dotykające moich bioder. Przybliżyliśmy nasze ciała jeszcze bardziej. Niestety ktoś nam przerwał.

- Za pięć minut będziemy! – krzyknął kierowca.

Chłopak westchnął, a ja przeniosłam się na moje poprzednie miejsce. Jestem zmienna w emocjach, to nie dobrze.

* * *

- Dziękuję. – powiedziałam na kulturalny gest chłopaka, który otworzył mi drzwi.

Wyszłam z auta, dyskretnie oglądając otoczenie. Kilka metrów przede mną znajdowała się ogromna willa, a za nią sporo domków jednorodzinnych. Wszystkie budynki były w jasnych, najczęściej białych kolorach. Otaczała je kolorowa roślinność. Poczułam, że ktoś oplata swoją rękę wokół mojego biodra.

- Ładnie tu, prawda? – powiedział Ethan.

- Wszystko jest idealne. – spojrzałam na niego – Trochę mnie to przeraża.

- Nie przesadzaj. – cmoknął mnie w usta – Ja idę po walizki, a ty zobacz dom główny. – kiwnęłam głową i ruszyłam.

Nie trudno było zauważyć wzrok ludzi. To zrozumiałe - nowa osoba, dziewczyna pojawiająca się znikąd. Miałam nadzieję, iż zainteresowanie mną zniknie w szybkim czasie.

Podeszłam do dębowych drzwi i nacisnęłam klamkę. Kiedy ustąpiły, weszłam do środka.

- Ktoś tu jest? – krzyknęłam wchodząc w głąb.

- Zapewne.

Odwróciła się w stronę głosu. Był to brunet, dość szybko wniósł to wszystko.

- Max! – krzyknął. Uniosłam brew, widząc chłopaka na schodach. Był bardzo podobny do Ethana, uderzająco podobny.

- Kogo moje oczy widzą! – krzyknął chłopak, rozkładając ręce – Przypomniałeś sobie gdzie mieszkasz?

Odwrócił wzrok w moją stronę. Na jego twarzy gościł zawadiacki uśmiech.

- A to kto? – zapytał.

- Jestem Agn... - przerwano mi.

- Do kurwy nędzy! Max, gdzie jest moja ładowarka?! – głos był coraz głośniejszy – Jak cię znajdę, to ci nogi z dupy powyrywam, mała dziwko!

Nagle ze schodów zbiegł kolejny chłopak. Tym razem był to blondyn. Wyróżniała go muskularna budowa ciała i blada cera. Przypominał mi porcelanową rzeźbę. Przełknęłam ślinę, na co Ethan warknął.

- Mam cię, kurwiu! – krzyknął, stojąc naprzeciw Max'a.

- Volker, uspokój się! – śmiech dotarł do moich uszu – Mamy gościa.

Blondyn wychylił się zza Max i spojrzał na mnie.

- Może pokażesz mi sypialnię, Ethan. – spojrzałam błagalnym wzrokiem.

- Oczywiście. – wziął walizki i kazał iść za sobą.

* * *

Cześć kochani! Przepraszam za taką nieobecność, nie mam usprawiedliwienia, ale mogę wam to wynagrodzić. Mam w zapasie jeszcze jeden rozdział, tylko pytanie brzmi czy chcecie go dzisiaj czy jutro?

Z góry przepraszam za wszystkie błędy, piszę owy rozdział od 14 bez przerwy i jestem trochę zmęczona. Dziękuje za wszystkie komentarze i gwiazdki. Mam nadzieję, że książka przypadła wam do gustu.

Besos!♥

Zdradzieckie UczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz