Moja klatka, powoli się unosiła. Wzrok ojca, był wlepiony we mnie, co powodowało lekki stres. Nie lubię podejmować decyzji. Zawsze pozostają wątpliwości oraz pytania – A co gdybym uczyniła inaczej? Niestety zazwyczaj czas jest ograniczony, na przykład teraz. Najchętniej wyszłabym z tego pokoju, trzaskając drzwiami.
- Jesteś pewna? – potarł ręką czoło.
Miałam dość, jego gadania. Wszystko dzisiaj wychodziło mi na odwrót. Nie mogłam zapanować nad nerwami. Wystarczyła chwila, aby wyprowadzić mnie z równowagi.
Wstałam z miejsca, mając zamiar pochodzić po pokoju. Zaczęłam lekko wyginać zdrętwiałe nogi. Muszę się rozluźnić, zaszaleć, ale czy nie za późno? Spojrzałam w stronę ojca, wywracając oczami.
- Innej opcji nie ma, więc wychodzi na to, że tak, jestem pewna.
- Pamiętaj, iż spędzisz z nim całe życie. – prychnęłam.
- Bo ciebie to akurat interesuje.
- Jestem twoim ojcem, oczywiście, że mnie to interesuje! – krzyknął.
- Szkoda, że przypomniało ci się dopiero teraz! Jesteś najgorszym rodzicem na świecie, zabiłbyś nawet złotą rybkę! – uniosłam głowę, wraz z rękoma – Co ja musiałam uczynić, iż skazałeś mnie na takiego opiekuna, Boże! – wskazałam palcem na ojca – To twoja wina, że mama nie żyje! Zabrałeś mi brata, straciłam przez ciebie wszystko, sukinsynie !
Ojciec podniósł się z miejsca, stając naprzeciw. Wziął zamach, uderzając mnie w policzek. Niemiłosierny ból, to jedyne co czułam w tym momencie. Zacisnęłam zęby i bez namysłu złapałam zdjęcie w ramce, przedstawiające moich rodziców. Popatrzałam na jego twarz, szukając jakichkolwiek emocji. Obojętność oraz złość, towarzyszyła mu codziennie, żadna nowość. Nie spuszczając wzroku, rzuciłam ramkę o podłogę. Kawałki szkła rozprzestrzeniły się po gabinecie. Jego tęczówki, zaczynały zmieniać kolor na czerwony, dając znak o wzrastającym gniewie.
- Wyjdź stąd! – wrzasnął – Już, wynocha!
Jedyne co teraz liczyło się dla mnie, to porządnie go wkurzyć. Przerwałam zdjęcie na pół, oddzielając mamę od potwora, zwanego moim ojcem. Posłałam mu kpiący uśmiech, opierając rękę o biodro.
- Teraz już mogę wyjść.
Spojrzałam na niego przed zamknięciem drzwi. Oczekiwałam jakiejkolwiek reakcji, niedoczekanie. Trzasnęłam, wychodząc. Na korytarzu było słychać dyskusje. Kiedy mężczyźni mnie zobaczyli, przerwali.
- Na co się gapicie?! – rozglądnęłam się – Nigdy nie widzieliście smutnej dziewczyny!
Pobiegłam do pokoju, przewracając kilka osób. Słyszałam w oddali krzyki, jednak zlekceważyłam je. Miałam serdecznie dość swojego życia. Wchodząc do pokoju, zamknęłam drzwi na klucz. Zjechałam w dół, szurając plecami o drewno. Moje policzki, pokrywały pierwsze łzy. Złamałam zasadę, zasadę, która panowała u mnie kilka lat. Świętość, ważniejszą od przykazań. Moje ciche łkanie, przerwało pukanie.
- Kimkolwiek jesteś, odejdź! – krzyknęłam.
- To ja, Ethan. – przystawiłam twarz do drzwi.
- Czego chcesz?
- Wielu rzeczy, chociażby gwiazdki z nieba. – odpowiedział.
- To co mówisz jest bez sensu.
Słyszałam, jak przybliża twarz do mojej. Dzielił nas tylko kawałek drewna, a może aż. Polubiłam go, wydawał się normalny, inny niż wszyscy. Nadal pamiętam włamywacza, jednak on mnie zostawił. Wybrał co uważał za słuszne.
- A co byś powiedziała, na to jakbyś ty została moja gwiazdką? Zabrałbym cię z tego nieba... - przerwałam mu.
- Piekła.
- No dobrze, zabrałbym cię z tego piekła.- powiedział - Uważasz to za dobry pomysł?
Słyszałam jego przyśpieszony rytm serca. Biedny się zestresował.
- Etan, jesteś kochany, jednak ja muszę odpocząć. Chciałabym przemyśleć kilka spraw. – odsunęłam się – Proszę, jedź do siebie.
W odpowiedzi usłyszałam śmiech. Miałam nadzieję, że zostawi mnie. Naprawdę chciałam odpocząć od problemów, odstresować się.
- Nie ma mowy! Będę czekał tu tak długo, aż wyjdziesz. – westchnął – Chociażby całą noc.
Wstałam z podłogi. Podeszłam do łóżka, po czym wsunęłam się pod kołdrę. Sen to najlepszy przyjaciel, nikt nie zaprzeczy. Czekałam na upragniony odpoczynek. Starałam się oczyścić umysł, odpłynąć do innej krainy. Zamknęłam oczy, ciesząc się błogą ciszą.
Ostatnie co słyszałam to :
- Ja zawsze dotrzymuję obietnicy...
* * *
Delikatnie otworzyłam oczy, szukając włącznika od lampki. Kiedy go znalazłam, oślepiło mnie światło. Zamglonym wzrokiem poszłam w stronę łazienki. Zgarnęłam jeszcze ubrania i bieliznę. Zdjęłam wszystko, w celu wejścia pod prysznic. Zmyłam złe wspomnienia. Chciałabym, żeby wszystko wyglądało inaczej, aby moje życie nie różniło się niczym od pozostałych. Szczęśliwa rodzina to tylko marzenie.
Osuszyłam ciało, po czym ubrałam bieliznę oraz ubrania. Odpuściłam sobie dzisiaj sukienki, dawno tak nie wyglądałam. Czarne jeasny, wraz z szarym swetrem są bardzo wygodne. Muszę częściej ubierać się luźniej.
Wychodząc z łazienki, zdałam sobie sprawę, że jest noc. Na niebie świeciły gwiazdy, które dopełniał księżyc. Piękny widok...
- Chyba czas coś zjeść. – powiedziałam, słysząc burczenie.
Otwierając drzwi, natknęłam się na nieproszonego gościa. Chłopak o hebanowych włosach dotrzymał obietnicy. Lekko rozchyliłam wargi, ze zdziwienia. Poświęcił się dla mnie. Spał w niewygodnej pozycji, oparty o ścianę. Myślałam, że on tylko żartował. Delikatnie dotknęłam jego ramię, na co zamruczał.
- Ethan, wstawaj. – szepnęłam, lekko go szarpiąc – Ethan!
W rewanżu, przyciągnął moje nogi do swojego torsu, tuląc je. Ta pozycja, nie była zbyt stabilna, przez co wylądowałam centralnie na nim. Wilkołak nadal spał.
-Ethan! – dostał z łokcia, dzięki czemu otworzył oczy.
- Co ty robisz? – zapytał.
Nie miałam ochoty, odpowiadać na jego idiotyczne pytanie. Z tego co wiem, ma dobry wzrok. Zmieniłam temat, zadając pytanie.
- Czy mógłbyś mnie puścić?
- Co dostanę w zamian? – uniósł brew.
_ _ _
Cześć! Dziękuję bardzo za wszystkie gwiazdki, jesteście cudowni! Jestem zadowolona z rozdziału, choć poświęciłam na niego kilka godzin. Dalsza część pojawi się jutro i z góry powiem, że Ethan zrobi coś uroczego ( przynajmniej według mnie).
Zachęcam do komentowania, ponieważ jestem ciekawa co sądzicie o opowiadaniu.
Jaką macie opinię, na temat Ethana?
Besos♥
CZYTASZ
Zdradzieckie Uczucia
Hombres LoboOdczucie pustki panowało w sercu Agnes od zawsze. Śmierć matki, nagły wyjazd brata oraz dominujący charakter ojca nie ułatwiał odnalezienia problemu. Wieczna marzycielka została skazana na samotność. Jedyne co jej zostało to wiara w cuda, które i t...