LILY:
Pomimo kłamstw jakie Nina wraz Seleną rozsiewały w pałacu, żadna z nich nie miała z tego korzyści, ponieważ kłamstwo ma krótkie nogi i prawda wyszła na jaw szybciej niż myślały. Następna w kolejce i to dwa dni po mnie odpadła Alison, która została posądzona o dosypanie koleżankom z projektu środków na przeczyszczenie, by upokorzyć je na przyjęciu z powodu udanego festynu charytatywnego. Mało oryginalne, ale udało im się omamić króla i królową, którzy uwierzyli w zełgane z płaczem słowa Seleny.
Projekt wygrała Shailene, która urzekła jury wewnętrznym, jak i zewnętrznym pięknem i dobrocią rozsiewaną na każdym kroku. Gomez wtedy oszalała i próbowała zerwać z głowy Shai diadem, odzierając się całkowicie z resztek godności, której nigdy nie miała.
Nina dostała zakaz zbliżania się do pałacu, po tym jak wszystkie jej kłamstwa i podłe zagrywki wyszły na jaw.
A co ze mną? Cóż, moja historia jest trochę bardziej zagmatwana, niż mogłoby się wydawać. Plany jakie układaliśmy z Justinem, nie wyszły nam przez dosłownie jeden maleńki szczegół.
Bolesne skurcze nie pozwalają mi się nawet skupić na oddychaniu w równomiernym tempie. Czuję się jakby rozrywało mnie od środka, a nie mogę już nic na to poradzić. Zacisnęłam zęby na dolnej wardze, omal jej sobie nie odgryzając. Mimo że czekałam na ten dzień od samego początku, gdy dowiedziałam się o moim małym skarbeńku, który noszę od dziewięciu miesięcy pod sercem, czuję się jakbym miała zaraz umrzeć. Nigdy nie myślałam, że poród może być taki bolesny. Mam ochotę rwać sobie włosy z głowy. Nie wiem czy chcę wciąż leżeć, bo może powinnam usiąść, a najlepiej to chyba byłoby mi gdybym się przeszła?
- Spokojnie, skarbie. - Dłoń Justina delikatnie gładzi mnie po spoconym ze zmęczenia czole.
- Ty mnie nie uspokajaj, bo to przez ciebie tu jestem! - Krzyknęłam na męża, który tylko wykrzywił usta w głupim uśmieszku.
- Jakoś wtedy nie narzekałaś, a raczej prosiłaś o więcej. - Zmroziłam szatyna spojrzeniem, na co zamilkł.
- Ty się módl, żebyś nie musiał skomleć o kolejny raz.
Na jego szczęście, nie skomentował moich słów, ponieważ jeszcze jedno wypowiedziane zdanie, a mogłoby dojść do krwawej masakry. Dlaczego to musi tak boleć?! Zadzwoniłam po pielęgniarkę, która pojawiła się w sali w mgnieniu oka. Zaraz za nią do pomieszczenia weszła zdyszana położna, która zajrzała pod kołdrę, uśmiechając się pod nosem.
- Możemy zaczynać. Pełna dziesiątka.
***
Męczę się już od siedmiu godzin. Ból nie pozwala mi przymknąć oczu, pomimo tak wielkiego zmęczenia, że mogłabym zasnąć na stojąco, gdyby nie poród. Justin cały czas trzyma mnie za rękę, całując po zbielałych kostkach. Drugą ręką głaszcze czule moją głowę, szepcząc, że dam sobie radę i że jeszcze trochę, ale to "trochę" trwa już od jakiegoś czasu i nie wiem czy podołam tak wielkiemu zadaniu.
- Nie mam siły. - Sapnęłam, czując gorąco bijące mnie po twarzy.
Muszę być cała czerwona. Pot przykleił mi włosy do twarzy, które nieudolnie odgarnęłam drżącą ręką i westchnęłam.
- Dasz radę, skarbie. - Powiedział spokojnie mój mąż, całując moją skroń.
- Jeszcze dwa mocne parcia i koniec. - Rzuciła położna, stojąca między moimi nogami.
Na początku krępowało mnie to, że obca kobieta zagląda mi w miejsce, które jak na razie oglądał tylko mój ginekolog i mąż. Teraz mam to w dupie i modlę się, by poród wreszcie się skończył.
- Przyj! Raz, dwa, trzy, cztery. Starczy. - Powiedziała położna. - Główka już jest w połowie na zewnątrz. Jeszcze jedno parcie, musimy czekać na skurcz.
- Jasne. - Bąknęłam wykończona.
- Przyj. - Zrobiłam, co kazał lekarz, a wtedy po całym pomieszczeniu rozległ się głośny płacz dziecka, którego się nie spodziewałam.
- Alexandra! - Krzyknął Justin, wycierając łzy płynące strumieniami po policzkach.
- Gratulujemy pięknej i zdrowej córeczki, a jakie ma włosy! - Położna położyła maleństwo na mojej klatce piersiowej, a ono momentalnie uspokoiło się, jakby wiedziało, że jestem jego mamą i przy mnie jest bezpieczne.
- Jest cudowna. - Sapnęłam, zamykając oczy ze zmęczenia.
Mimo bólu i cierpienia, jakie znosiłam przez ponad siedem godzin, jestem w stanie się poświęcić, by móc kolejny raz przeżyć uczucie, jakie związane jest z przyjściem na świat dziecka.
- Kocham was. - Powiedział Justin, oglądając z bliska córeczkę, bojąc się ją dotknąć chociażby palcem.
Dziewczynka waży może tyle, ile ważą dwie torebki cukru i jest bardzo drobniuteńka, Głowę ma pokrytą czarnymi, długimi i gęstymi włosami. Jej skóra jest wciąż brudna od krwi i ma zaczerwieniony kolor, ale mimo to jest dla mnie najpiękniejsza na świecie. Mogłabym przysiąc, że nawet się uśmiecha.
- My ciebie też.
CZYTASZ
PROJEKT LADY ~JUSTIN BIEBER~
FanficAtmosfera we Francji wrze, kiedy król - Jeremy Bieber wydaje obwieszczenie, że postanawia przywrócić do życia przerwaną tradycję rodzinną. Rozpoczynają się zapisy do Projektu Lady, gdzie z wielu tysięcy kandydatek wybranych zostanie tylko dziesięć d...