Rozdział Czternasty

4.1K 210 43
                                    

LILY:

Po powrocie do pałacu wiele się nie zmieniło. Kiedy tylko Selena mnie zobaczyła postanowiła zagrać mi na nerwach. Jakby to, że przez nią omal nie zostałam kaleką, nic nie znaczyło. Koleżanki albo bardziej akolitki, brunetki są jej wciąż wierne i przy każdej okazji w oddaniu śmieją się lub dokuczają mi i Shai... Ale to dopiero początek zabawy. Jutrzejszego wieczoru podczas balu maskowego, na którym mają nas bacznie obserwować sędziowie, postanowiłam zaryzykować i się zemścić na tej suce. Plan wciąż staram się doprowadzić do perfekcji, by niedociągnięcia nie zdyskwalifikowały mnie zbyt szybko. Zostało już tylko osiem kandydatek, a jesteśmy dopiero w połowie trzeciego tygodnia trwania konkursu. czas szybko mija, a ja chciałabym jej jednak trochę uprzykrzyć pobyt w pałacu.

- Mogłaby teraz panienka rozłożyć szeroko ręce? - Uśmiechnęłam się lekko i zrobiłam to, o co poprosiła mnie krawcowa.

Tak. Mam własną krawcową, która wykona zatwierdzony przeze mnie projekt sukni balowej. Dziś są robione ostatnie mierzenia, a jutro z rana zamiast zajęć mam próbne stylizacje włosów i makijaż. Myślę, że razem z Shailene poradziłybyśmy sobie z tym same, ale to są przywileje, jakie mają prawdziwe damy.

- Myślę, że mam już wszystkie pomiary. - Uśmiechnęła się młoda kobieta, która wydaje mi się być przed trzydziestką.

- To wspaniale. - Odparłam, zeskakując z małego taborecika, na którym stałam, by blondynce było wygodniej odmierzyć długość moich nóg i tym podobnych.

- Myślę, że tak do około godziny trzeciej, sukienka będzie już gotowa. - Szczery uśmiech jakim mnie obdarzyła, sprawił, że poczułam się lepiej.

- Nie mogę się doczekać tego, co dla mnie stworzysz. - Przyznałam, przeglądając się w ogromnym lustrze z ciemną, drewnianą i zdobioną ramą, wyobrażając sobie suknię.

- Sama jestem podekscytowana tym projektem, dlatego już zmykam, żeby zabrać się do pracy! - Mówiąc to, kobieta zmierzała już w stronę drzwi, które zamknęły się cichym trzaskiem.

Podeszłam do okna, w zamyśleniu knując spisek przeciwko "drużynie S". Wiem, że mogę wiele stracić, ale nie pozwolę, by sprawiedliwość ich nie dopadła. Muszą mi za to zapłacić. Zdaję sobie sprawę również z tego, że licho nie śpi i one z pewnością również obmyślają coś, co uprzykrzy mi życie.

Podskoczyłam wystraszona, kiedy drzwi mojego pokoju gwałtownie się otworzyły, uderzając w ścianę. Czułam się, jakby ktoś złapał mnie na jakimś złym uczynku, którego właśnie dokonałam. Moje oczy natknęły się na uśmiechniętą Shai, która z przepraszającym wzrokiem zamknęła pokój, byśmy mogły być same.

- Nie chciałam cię wystraszyć. - Rzuciła krótko, podchodząc do mnie z szerokim uśmiechem.

- Nic się nie stało. - Odparłam, wzruszając ramionami. - Zamyśliłam się.

- Zaraz dam ci kolejny powód do myślenia. - W jej oczach tańczą radosne iskierki, a na ustach pojawia się i znika tajemniczy uśmiech.

- Zaskocz mnie.

- Lord Ian poprosił mnie, bym była jego towarzyszką na balu maskowym. - Otworzyłam w zdziwieniu buzię, powodując dźwięczny śmiech dziewczyny.

- Powiedz, że się zgodziłaś. - Ton mojego głosu brzmiał poważnie i niecierpliwie.

- Jasne, że tak. - Rozsiadła się wygodnie w fotelu, przyglądając mi się uważnie. - Byłabym głupia, gdybym odrzuciła kogoś tak seksownego jak boski Ian. 

- Tu muszę ci przyznać rację. Byłabyś mega idiotką. - Zaśmiałam się i usiadłam wygodnie na sofie, by mieć dobry widok na przyjaciółkę oraz ogród za oknem. 

PROJEKT LADY  ~JUSTIN BIEBER~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz