Z niepokojem spojrzałam na Rebekah. Zauważyłam wtedy, że chciała coś dodać, ale pokręciłam lekko głową na boki żeby tego nie robiła. To mogłoby się skończyć bardzo źle. Klaus jednak to zauważył i rzekł:
-Rabekah - zawarczał ostrzegając ją.
Dziewczyna stała przez dłuższą chwilę i zastanawiała się co dalej. Jednak później zobaczyłam jej spojrzenie, które wyrażało zagubienie. Nie dziwię jej się. Pewnie gdybym była na jej miejscu nie wiedziałabym co robić. Z jednej strony brat, który z tego co mi wiadomo jest nieprzewidywalny (o czym sama się przekonałam), z drugiej natomiast przyjaciółka, chyba. W sumie sama nie wiem kim jesteśmy. W końcu sama postanowiłam to jakoś przerwać.
-Powiedz mi Klaus o co ci chodzi - zapytałam ledwo wydobywając z siebie głos.
-Chcesz wiedzieć, to słuchaj. Nie podoba mi się, że nagle ktoś obcy w bardzo krótkim czasie zbliża się do kogoś z mojej rodziny. Zwłaszcza jeżeli ma powiązania z Gilbert i mieszka z Salvatorami. Jest to trochę podejrzane nie sądzisz. A ja nie pozwolę skrzywdzić nikomu mojej rodziny - odparł. A ja w tym czasie zauważyłam, że Bekhe zamurowało. Jednak po chwili otrząsnęła się i rzekła:
-Chyba nie myślisz, że ona dla nich szpieguje - w jej głosie można było usłyszeć niedowierzanie.
-A nie uważasz to za dziwne. Zwłaszcza, że nic o niej nie wiesz - rzekł zirytowany Klaus.
-Jak tak bardzo ci to przeszkadza to mogłeś po prostu powiedzieć to, jak ktoś normalny. Ah nie przepraszam ty nie jesteś normalny - w tym momencie byłam wyprowadzona z równowagi. No po prostu facet przegiął. - Zresztą po co mam z tobą rozmawiać, skoro i tak mi nie będziesz wierzył. Na co mi był ten pieprzony powrót tutaj. No tak chciałam odwiedzić rodzinne strony, ale oczywiście wszystkie plany szlag trafił i tkwię w samym środku tego gówna.
Nagle zdałam sobie sprawę, że wykrzyczałam to. Momentalnie strzeliłam sobie facepalma. Cholera jaka ja głupia. Dlaczego musiałam pod wpływem emocji im to powiedzieć. Brawo Kate. Już głupszym chyba być nie można.
Spojrzałam na moich towarzyszy. Jedyne emocje to szok. No u Nika jeszcze wzrok jakby patrzył na ufo. Po prostu super.-Wiecie najlepiej zapomnijcie o tym co przed chwilą mówiłam - odparłam. Dopiero teraz zauważyłam, że nie jestem trzymana już za szyję. No refleks to ja mam szybki, nie ma co.
Po chwili podniosłam się i jak najszybciej pobiegłam do domu.Kiedy już tam byłam postanowiłam się napić czegoś mocnego. Niestety jedyne co mieliśmy to burbon Damona. Cóż będzie musiał się pogodzić z tą stratą. Po 2 godzinach byłam już trochę wstawiona. Chociaż co się dziwić skoro wypiłam z 5 butelek sama. Po 10 minutach leżenia poszłam spać. Rankiem następnego dnia pierwsze co zobaczyłam zaraz po przebudzeniu to wściekła twarz Damona. Widzę, że zapowiada się ciekawy poranek.
-Coś ty zrobiła! Czy ty wiesz, że ja trzymałem ten burbon na specjalną okazję! Kurwa, to były ostatnie butelki trunku, którego nie kupisz teraz nigdzie, bo jego twórcy nie żyją! - krzyczał tak, że pewnie w obrębie 5 km od domu było go słychać. A mi zaraz głowa wybuchnie. Lepszej śmierci to ja sobie nie mogłam wymarzyć. O zgroza, za co no ja się pytam.
CZYTASZ
My life and secrets
FanfictionHistoria opowiada o dziewczynie, która skrywa wiele tajemnic. Nazywa się Kate Collins. Powraca do Mystic Falls po kilku latach. Jednak nie jest sama. Towarzyszy jej córka Rose. Czy uda jej się na nowo ułożyć życie? Co się stanie, kiedy w miasteczku...