Rozdział 9

1.9K 93 2
                                    

Następnego ranka postanowiłam wybrać się do Bonnie i wszystko z nią wyjaśnić. Jeśli to nie pomoże to najwyżej przerobie trochę jej wspomnienie.

Gdy już byłam prawie na miejscu, zauważyłam Elijah i Kola, którzy wychodzili z domu Bennet. Obserwowałam ich przez chwilę, a kiedy odeszli odczekałam kilka minut i dalej ruszyłam do swojego celu. Kiedy w końcu dotarłam i zapukałam, po niedługim czasie drzwi się otworzyły, stanęła w nich moja koleżanka. Jednak sądząc po wyrazie jej twarzy, nie była zachwycona moim widokiem.

Cóż po dość długiej wymianie zdań, nic mi się nie udało wskórać. Zatem zostało tylko jedno rozwiązanie. Muszę zmienić jej wspomnienia o medaliku, tak by wyglądał inaczej niż w rzeczywistości. Wtedy nikt się nie zorientuje, że coś nie gra. Będą myśleli, iż się pomyliła, bo są do siebie podobne. Kiedy już uporałam się z tym, poszłam do Grill'a. Dawno tam nie byłam.

Spotkałam tam Matt'a, z którym dawno nie rozmawiałam. Spędziłam z nim kilka godzin na rozmowie, wspominaniu wspólnych przygód, śmianiu i piciu. Świetnie się z nim bawiłam. Szkoda, że z resztą tak łatwo nie jest. A ostatnio jeszcze bardziej się pokomplikowało. Kiedy miałam już wychodzić do środka lokalu wpadła niczym burza Rebekah. Jak ja z nią dawno nie gadałam. Pierwotna musiała wyczuć na sobie mój wzrok, bo się do mnie odwróciła. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały od razu się uśmiechnęła. Zresztą ja też.

Resztę dnia spędziłam z Bekhą. Szalałyśmy na mieście. Dopiero nad ranem postanowiłyśmy wrócić do domów. Obie udałyśmy się do domu Mikaelsonów, ponieważ Rebakah mnie namówiła na to. Stwierdziła, że tak długo się nie widziałyśmy, to trzeba to odrobić, więc idę do niej i koniec i kropka.

Kiedy przekroczyłyśmy próg mieszkania, okazało się, że nikogo tutaj nie ma. Co oznacza, iż możemy dalej się wygłupiać i opróżnić trochę alkoholu Klausa. Mamy tylko nadzieję, że nie zamorduje nas za to. Pierwotna poszła po coś do picia i po chwili wróciła z butelką w ręce. Ciekawie się zapowiada.

Nie mam pojęcia ile już wypiłyśmy, ani jak długo wariujemy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie mam pojęcia ile już wypiłyśmy, ani jak długo wariujemy. Ale jedno jest pewne obie jesteśmy już nieźle wstawione. A my zamiast przestać to śpiewamy, a raczej się drzemy na całe gardło, żeby po chwili wybuchnąć śmiechem. Nawet nie zauważyłyśmy, że od dobrej chwili jesteśmy obserwowane przez jej braci. Nagle odezwał się Nik, przez co stanęłyśmy w miejscu sparaliżowane. Dopiero po chwili się do niego odwróciłyśmy.

-Mogę wiedzieć co wy wyprawiacie? Słyszałem was jakieś 5 kilometrów stąd.

-Myyyy nicc. Mmmyyy tylllkkkoo  siiię bawimmy. Aaaa wyyy namm przeeeszakadzaacie - odparła Bekha.

-Właśnie widzimy. A co wy w ogóle macie w rękach? - tym razem głos zabrał Kol.

-Niccc. Niiccc - odpowiedziałam.

-Moment czy to jest moja szkocka? - i znów Klaus.

-Niiieeeee - powiedziałyśmy w tym samym czasie.

-Dobra chłopaki trzeba je zabrać. Najlepiej żeby poszły spać.

-Jak zawsze rozsądny Elijah. Ale niech będzie wy zabierzcie naszą siostrę, a ja spróbuje zabrać oto tę panią do jej domu.

-Zgoda Nik. Tylko proszę nie zabij jej po drodze.

-A ja już nie mam nic do powiedzenia - rzekł Kol.

-Nie. Więc nie marudź - odparł Klaus.

Po czym każdy podszedł do odpowiedniej osoby i zaczął prowadzić w odpowiednim kierunku. Jednak ani ja ani Bekha nie miałyśmy zamiaru się ruszyć, więc zaczęła się kłótnia.

-Niieee maam zamiiiaruu niggdzie iśćć.

-Rebekah nie utrudniaj. Jak grzecznie pójdziesz to dostaniesz krew - zaczął ją przekupywać Kol.

-Nooo dooobrzeee.

Ja jednak tak łatwo się nie chciałam dać i szarpałam się w dalszym ciągu z Niklausem. W pewnym momencie nie wytrzymał i przerzucił mnie sobie przez ramię. Zaczęłam krzyczeć i go bić.

-Jaaa nigdziiie nieee idęęę!

-Ucisz się wreszcie, bo zastosuje inne środki. Przyjemne one nie będą - rzekł już mocno wkurzony.

Słysząc ton jego głosu momentalnie się skuliłam i przestałam się wyrywać. Stwierdziłam, że to bez sensu. Gdy już wreszcie dotarliśmy byłam ledwo przytomna. Jedyne co pamiętam to, iż Klaus powiedział żebym go wpuściła do domu.

Następnego ranka obudziłam się z wielkim bólem głowy. Jak ja nienawidzę kaca. Jednak kiedy się podniosłam odkryłam, że jestem w za dużej bluzce. Zastanawiałam się czyja ona może być, ale niestety nie pamiętam za wiele z poprzedniego dnia. Postanowiłam się przebrać, a później ruszyłam na dół. Schodząc po schodach wyczułam czyjąś obecność, co mnie zaniepokoiło. Po woli i najciszej jak się da zeszłam po schodach. Gdy już byłam na parterze delikatnie się wychyliłam zza ściany i popatrzyłam w stronę kuchni. Tam jednak zobaczyłam hybrydę. Tan widok wprowadził mnie w niemałe zdziwienie. Stałam tak przez jakiś czas, aż nie wybudził mnie z tego transu jego głos.

-Zamierzasz tam tak stać? Czy może się jednak ruszysz?

-Właściwie co ty tu robisz?

-Mogłabyś być miła, bo następnym razem mogę cię zostawić pijaną na środku salonu w moim domu. A tak poza tym wpuściłaś mnie tu.

-Ahaa. Dzięki. A czy zrobiłam coś głupiego? - musiałam się tego dowiedzieć.

-Zanim was znaleźliśmy, nie mam pojęcia. A później właściwie zasypiałyście na stojąco, więc nie.

-Jak dobrze. I mam jeszcze jedno pytanie. Dlaczego nadal tu jesteś? Przecież mogłeś mnie odstawić i sobie pójść.

-Bo ostatnio nawet cię polubiłem - odpowiedział lekko zirytowany. Czy ja powiedziałam coś nie tak.

-No okey.

Wokół zapanowała dziwna cisza, przez którą zaczęłam czuć się dziwnie. Postanowiłam więc wyjść i się przewietrzyć. Gdy wyszłam spacerowałam przez kilka minut. Podczas tej krótkiej chwili zastanawiałam się nad wszystkim co miało miejsce w ostatnim czasie. Miałam wrażenie, że czegoś nie dostrzegam, ale nie mogłam tego znaleźć. Wracałam lekko sfrustrowana, bo nie wiedziałam co mam dalej robić. 

Kiedy przekroczyłam próg domu zostałam zaatakowana przez pierwotnego i przyciśnięta do ściany. Okazało się, że jednak został. Jednak najbardziej w zdziwienie wprowadziły słowa, które wymówił na koniec rozmowy.

-Gdzieś ty była? - zapytał zły.

-A co to ja już nie mogę własnego mieszkania opuścić. Zresztą nie muszę ci się tłumaczyć. I czemu cię to interesuje? - teraz to i ja byłam zdenerwowana.

-Bo z jakiegoś cholernego powodu ciągle o tobie myślę i nie potrafię przestać. To jest bardzo irytujące.

Po czym wpił mi się w usta. Ja dopiero po chwili oddałam pocałunek. Był zachłanny i pełen namiętności, której bym się po nim nie spodziewała. Gdy tylko zabrakło nam tlenu, odsunęliśmy się od siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy, kiedy Klaus musnął delikatnie moje usta i wyszedł. A ja stałam tak w miejscu i pomyślałam 'Czy ja coś do niego czuję?'.


Hej witajcie. Chciałam was poinformować tylko, że następny rozdział może nie pojawić się zbyt szybko, bo mam teraz za dużo nauki na głowie. Wybaczcie.

K


My life and secretsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz