Rozdział 13

1.6K 92 12
                                    

Od ostatnich wydarzeń minął już miesiąc. Nic się w tym czasie nie wydarzyło. Było spokojnie, zbyt spokojnie. Ale jak to bywa nic nie trwa długo. Tak też było tym razem.

Tego dnia przechadzałyśmy się z Rose po paku. Jednak od jakiegoś czasu czułam, jak ktoś nas obserwuje. Kątem oka cały czas obserwowałam tą osobę. Była to czarownica, tylko tyle udało mi się wywnioskować przez energię z niej płynącą. Ale miałam jakieś dziwne uczucie, że skądś ją znam.

Wzięłam Rose za rękę i zaczęłam prowadzić w stronę domu. Ale ona nadal za nami szła. Postanowiłam skręcić i zaczekać na nią żeby się wypytać po co mnie śledzi. A dzięki temu przyłapałabym ją na gorącym uczynku. Było jedno takie idealne miejsce więc tam się udałyśmy.

Czekałyśmy z chwilę ukryte we wnęce, kiedy weszła w boczną uliczkę. Zaczęła się rozglądać dookoła, a gdy nas minęła wyszłam z ukrycia i zapytałam:

-Nie zgubiłaś czasem czegoś - widać było, że się spięła i wystraszyła. Pewnie nie przewidziała tego.

-Nie. Czemu miałabym coś zgubić? -uniosła brew.

-No nie wiem może dlatego, że nas obserwujesz a potem śledzisz. Może dlatego? - udaje, że się zastanawiam.

-Możliwe, możliwe. Ale wiesz na mnie już czas. Do zobaczenia Kitty - rozpłynęła się w powietrzu.

Natomiast ja stałam i wpatrywałam się w miejsce, gdzie niedawno stała czarownica. Ona powiedziała Kitty. Tak czasami mówiła do mnie Rebekah, ale to przecież niemożliwe. Po pierwsze ona wygląda inaczej, a po drugie wyjechała razem z resztą Mikaelsonów do Nowego Orleanu i tam powinna być.
To tylko jakiś głupi zbieg okoliczności albo usłyszała to kiedyś i teraz to wykorzystuje.

Przez te emocje wzięłam Rose na ręce i szybko udałam się do domu. Czułam się przez to zagrożona. Chciałam się schować w domu razem z córką, by nic nam nie groziło i nie stało. Miałam wrażenie, że jedna z rzeczy których się najbardziej boje wydarzy się niedługo. Pytanie tylko która.

Kiedy uśpiłam Rose usiadłam na kanapie w salonie i popijałam wino. Zaczęłam wtedy analizować cały dzisiejszy dzień i doszłam do jednego wniosku. Jeżeli to faktycznie jakimś cudem była Bekha to oznacza to tylko jedno: Klaus Mikaeslon ponownie zawita w Mistic Falls. Jednak mam nadzieję, że to nieprawda. Nie jestem jeszcze gotowa na to spotkanie. Ale jak to mówią nadzieją matką głupich. I tak było także w moim przypadku.

Przez kilka dni próbowałam znaleźć tą kobietę, ale na marne. Nie było żadnego śladu. Byłam zdesperowana więc poprosiłam Salvatorów o pomoc w znalezieniu jej. Oczywiście Damon nie był zbyt chętny, ale po obiecaniu mu 5 butelek burbonu zgodził się.
Poszukiwania trwały kilka kolejnych dni i tak mi minął tydzień. Dzisiaj jest 5 dzień, gdy szukam jej razem z Damonem i Stefanem. Według planu wieczorem poszłam do ich posiadłości. Jednak kiedy tylko tam weszłam wiedziałam, że coś jest nie tak. Po chwili już wiedziałam co.

-Nie będziemy dłużej z tobą jej szukać. Minęło już tyle czasu. Jeśli do tej pory się nie znalazła, to już się nie znajdzie - powiedział Stefan.

-Czemu tak nagle zmieniliście zdanie. Przecież wy zawsze szukacie póki nie znajdziecie. Więc powiedz mi co się stało.

-Nic się nie stało. Przyjmij to do wiadomości - wtrącił się Damon.

-Jasne. Myślisz, że jestem taka głupia i wam uwierzę. Niech zgadnę spotkaliście ją. Tylko zastanawia mnie co wam powiedziała.

-Nawet jeśli to prawda to odpowiedź nadal brzmi nic - ugh jak Damon mnie denerwuje.

-I tak się dowiem - wywarczałam i wyszłam trzaskając drzwiami.

Mogłabym spróbować ich zmusić lub zahipnotyzować, ale pewnie już wiedzą jak tego uniknąć. Zresztą jestem wyczerpana a jeszcze muszę dojść do domu, gdzie sama siedzi Rose. Gdyby nie to, że to dziecko jest kochane i grzeczne to bym nie mogła nigdzie wyjść bez niej w obawie o jej życie i nie tylko. Jedno wiem na pewno: na razie nie wykazuje żadnych cech charakteru Klausa. Nie wiem jednak czy to powód do radości czy nie. Bo jeśli później to wyjdzie to będę musiała się martwić o wszystko w pobliżu. Błagam niech to dziecko, jak dorośnie będzie bardziej jak ja: korzystające głównie z rozumu i analizujące sytuacje, a nie porywcze, gwałtowne i wybuchowe jak Klaus. Przynajmniej nie w takim stopniu jak on.


Hejka. Po długim czasie w końcu udało się mi napisać rozdział. Chciałabym także podziękować wszystkim osobom, które to czytają. Dzięki wam ta książka znalazła się na 673 miejscu.
P.S. Udanej majówki😉

K

K

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
My life and secretsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz