Rozdział 8

1.8K 104 0
                                    

Po dłuższej chwili cisza została przerwana.

-Skąd masz ten wisiorek? - zapytała Bennet.

-A to taki stary wisiorek, który kiedyś schowałam razem z bliską mi osobą

-Powiedz prawdę. Skąd go masz? - teraz w jej głosie można było wyczuć złość i pretensje. Przez to wszyscy zgromadzeni przyglądali się nam z ciekawością.

-Nie wiem o co ci chodzi - odpowiedziałam jej.

-Nie. To może wytłumaczysz mi skąd masz medalion mojego przodka, którego nie widziano od dobrych stuleci.

-Jak tak ci na tym zależy to wezwij sobie jej ducha. Może ci odpowie. Chociaż czekaj, nie nic ci nie powie - odparła. Zaczynała mnie już denerwować.

-Skąd możesz to wiedzieć, co.

-Może dlatego, że przez kilka ostatnich dni z nią cały czas rozmawiałam. Och, czyżbyś nie wiedziała.

-Co to niemożliwe. Kłamiesz.

-Jak chcesz. Mi wszystko jedno. No nie tylko nie teraz. Damon złaź z kanapy, ale już! - wydarłam się na niego, przez co od razu zszedł. Położyłam się na niej i zasnęłam. Znów stałam przed Mary. Widziałam jej karcący wzrok. No, ale przecież nie tylko ja jestem winna.

-Miałaś być ostrożna - rzekła.

-Czy ty myślisz, że pokazałam go jej specjalnie.

-Nie, ale teraz będzie ciężej. Za dużo uwagi zaczną ci poświęcać.

-To weź się spotkaj z Bonnie i spróbuj ją jakoś przekonać żeby nie zaczynała węszyć - odparłam z nadzieją w głosie i bezsilnością.

-Dobrze. Zobaczę co da się zrobić.

Po tym rozpłynęła się w powietrzu, a ja się obudziłam. Kiedy usiadłam zauważyłam, jak każdy mi się przypatruje. Postanowiłam przerwać tę ciszę.

-Ja już będę szła. Nie mam więcej na nic siły. A i Bonnie spodziewaj się gościa.

Następnie wstałam i ruszyłam w kierunku drzwi. Ale zanim wyszłam, kiedy przechodziłam obok Klausa usłyszałam 'Spotkajmy się wieczorem koło jeziora.'

Przez następne kilka godzin chodziłam po lesie albo po mieszkaniu w kółko zastanawiając się czy pójść się spotkać z Klausem. Jednak za każdym razem, gdy ustalałam za i przeciw, zmieniałam zdanie. Nie potrafiłam podjąć jednej, głupiej decyzji. Co się ze mną dzieje do cholery. Przecież nigdy nie miałam z tym problemów. Chodząc tak, nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęło robić się ciemno. W przypływie nagłej, lecz nieuzasadnionej adrenaliny oraz pewności siebie, skierowałam się nad jezioro. Gdy byłam już na miejscu nikogo nie zastałam. Postanowiłam chwilę poczekać i jeśli się nie zjawi odejdę. Siedząc tak na pomoście coraz bardziej traciłam jakąkolwiek pewność. Powili zamieniałam się w kłębek nerwów. Po 5 najdłuższych minutach a moim życiu usłyszałam hałas za sobą. Kiedy się odwróciłam zauważyłam pomiędzy drzewami, uśmiechającego się Nika (media). Byłam zaskoczona. Jego uśmiech był normalny, a nie kpiący, jak zazwyczaj. Patrząc tak na niego muszę przyznać, że nawet mu z nim do twarzy. I właściwie przystojny też jest. STOP. O czym ty teraz myślisz. Skup się. Zwyzywałam się w myślach. Pierwotny zaczął się zbliżać do mnie powoli, a ja śledziłam każdy jego najmniejszy ruch.

Kiedy już podszedł do mnie, usiadł. Siedzieliśmy tak w milczeniu jakąś dobrą chwilę. A ja nie mogąc więcej wytrzymać, odezwałam się.

-Więc po co chciałeś się ze mną widzieć?

-Chciałbym z tobą porozmawiać o ... o tym co się ostatnio działo. Wytłumaczyć sobie to, by nie było żadnych nieporozumień. I zadać kilka pytań.

My life and secretsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz