Rozdział 4

283 14 2
                                    

- Cieszę się, że mogłem pomóc – podskoczyłam ze strachu, kiedy Luke wyłonił się zza drzwiczek mojej szafki szkolnej. Nienawidziłam, gdy tak robił. Spojrzałam na niego wściekła, a ten uśmiechnął się do mnie, dumny z tego, że udało mu się mnie wystraszyć.

- Co tu robisz? – fuknęłam – Nie powinieneś być z Ashley? – dodałam, bo chyba coś mu się pomieszało.

- Jeszcze jej nie ma – rozejrzał się po korytarzu, jakby w obawie, że jego dziewczyna mogłaby nas razem zauważyć i ponownie na mnie popatrzył – Ale zobaczyłem ciebie i postanowiłem zagadać.

- Po co? Jestem wdzięczna, że pogadałeś z Mikiem, naprawdę, ale chyba nie mamy żadnych innych tematów do rozmów. W szpitalu dałeś mi to dosadnie do zrozumienia.

- Byłem niemiły, przepraszam – powiedział. Gdybym go nie znała, byłabym skłonna uwierzyć w jego skruchę. Tym razem nie dałam się nabrać na jego gierki – Może dla dobra ogółu, powinniśmy spróbować się dogadać.

- Już raz spróbowaliśmy się dogadać – rzekłam poważnie, po czym spojrzałam prosto w jego niebieskie oczy, które intensywnie się we mnie wpatrywały – Obydwoje wiemy, jak to się skończyło. Więc dla dobra ogółu trzymaj się ode mnie z daleka.

Jego lewa powieka drgnęła. Dobrze wiedziałam, że nie takiej odpowiedzi oczekiwał. Nie mogłam jednak sobie pozwolić, by wszedł mi na głowę. Zgadzanie się na wszystkie propozycje Luke'a nie było moim obowiązkiem. Poza tym z pewnością od razu zacząłby sobie myśleć, że zapomniałam o wszystkich złych rzeczach, które mi wyrządził.

- Nie wyszło nam – rozłożył ręce i odbił się od szafek, o które ciągle się opierał – Ale to chyba żadna zbrodnia, byśmy się przyjaźnili?

Na te słowa moje serce się ścisnęło. Przyjaźnić się. Przez kilka sekund poczułam się jak w jakiejś kiepskiej komedii.

Dla mojego zdrowia psychicznego dużo lepsze rozwiązanie to trzymanie się z dala od Hemmingsa. Moje serce dałoby wszystko, byśmy do siebie wrócili. Kochałam tego idiotę i tęskniłam za nim. Ale mój rozsądek ciągle mi podpowiadał, żeby odpuścić tę znajomość. I tego się trzymałam, choć nie było to łatwe.

Prychnęłam.

- Powiedziałam, nie.

Odwróciłam się i chciałam odejść, lecz Luke mocno złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął bliżej siebie. Zrobiło mi się gorąco. Przerażała mnie taka bliskość z nim.

- Pozwól mi przynajmniej w ten sposób to naprawić – wyszeptał – Nie chcę cię całkowicie stracić.

Nogi się pode mną ugięły pod naciskiem jego spojrzenia, a serce biło w tak oszalały sposób, że gdyby mogło wyskoczyłoby mi z piersi. Znałam to spojrzenie. W taki sam sposób patrzył na mnie tuż przed moim wyjazdem. Byłam gotowa mu ulec.

Zacisnęłam mocno usta i przymknęłam powieki. Wzięłam głęboki oddech.

- Luke, zrozum – zaczęłam powoli. Starałam ostrożnie dobierać każde wypowiedziane przeze mnie słowo – Nie chcę się z tobą przyjaźnić. Nie mogę tego zrobić. Wolę trzymać się od ciebie z daleka, bo nie zniosę twojego widoku razem z Ashley. A być ze sobą też nie możemy, zbyt dużo się wydarzyło – głos zaczął mi drżeć.

Poczułam, że Luke mocniej ściska mój nadgarstek.

- Cassie, ja...

- To koniec, Luke – przerwałam mu szybko, zanim powiedziałby coś co sprawiłoby, że podjęcie decyzji o trzymaniu się od niego jak najdalej, poszłoby w cholerę – Zrozum to w końcu.

Stalker 2 || L.H. || ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz