Rozdział 15

192 8 2
                                    

Jedno należało Hemmingsowi przyznać - organizację balu i dopięcie wszystkiego na ostatni guzik wziął sobie mocno do serca.

Oczywiście cała dekoracja była zasługą naszą i innych uczniów, ale pozostałe rzeczy można było przypisać właśnie Lukowi. Stoły pełne przekąsek i napoi, dodatkowe dyskotekowe oświetlenie, którego wczorajszego wieczoru jeszcze nie było. W rogu sali gimnastycznej grał nawet zespół. Byłam pod ogromnym wrażeniem.

- Wow - usłyszałam głos Emmy.

- Jak Luke się w coś angażuje, to na sto procent - powiedział Calum, który widać, był bardzo dumny z przyjaciela.

- Widać - skomentował Matt, który rozglądał się dookoła - Może przyniosę nam coś do picia? Calum, idziesz ze mną?

- Jasne, zaczekajcie tu na nas - dał Emmie szybkiego całusa w policzek i poszedł razem z Mattem do najbliższego stołu.

- Może ten bal nie będzie taki zły, jak zakładałaś.

Spojrzałam na przyjaciółkę, która szeroko się do mnie uśmiechała. W kościach czułam, że stalker dzisiaj nam nie odpuści. Ale nie mogłam tego jej powiedzieć. Nie chciałam wyjść na tę wredną przyjaciółkę, która swoimi przeczuciami popsuje innym dobrą zabawę.

- Może - także się szeroko uśmiechnęłam. Miałam nadzieję, że niczego nie wyczuje - Spójrz, kto przyszedł.

W wejściu do sali stali Michael i Andy. Razem. Moi przyjaciele mnie dzisiaj zadziwiali.

Podeszli od razu do nas, kiedy znaleźli nas wśród tłumu bawiących się ludzi.

- No, no, Cassie, wyglądasz zajebiście - powiedział od razu Andy - Szkoda, że po uszy jesteś zakochana w Hemmingsie. Dla ciebie mógłbym zmienić orientację - puścił mi oczko - Ty Emmo też wyglądasz cudownie.

- Przyjechaliście razem? - zapytałam. To chyba był komplememt, ale postanowiłam go zbyć.

- Co w tym dziwnego? - Mike wzruszył ramionami. Był jakiś inny. Jakby szczęśliwy.

- Micheal, co jest?

- Andy nie jest stalkerem.

- Co?

- Rozgryzę to, Cass - nachylił się, żebym go lepiej słyszała - Pogadałem z nim trochę.

- I na tej podstawie stwierdziłeś, że to nie on?

- On nie wiedział wielu rzeczy, o których wiedział ten świr. Popełniłem błąd, niesłusznie go posądzałem. Ale dowiem się, kto nas dręczy i obiecuję ci, że to się skończy. Ale nie mówmy o tym dzisiaj, ok? To wyjątkowy wieczór.

Póki co nie widziałam w tym wieczorze nic wyjątkowego.

- Amy chce ze mną dzisiaj porozmawiać.

Teraz już wszystko rozumiałam. Ta dziewczyna nie zasługiwała na niego, ale on ją kochał i jeśli chciał z nią być, pozostawało mi kibicowanie mu. Liczyłam na to, że dziewczyna wszystko przemyślała i nie będzie się zachowywać tak jak do tej pory.

- Cieszę się.

- Wy napoje musicie sobie sami przynieść - obok mnie pojawił się Matt i wręczył mi kubek z napojem - Pomarańczowy. Twój ulubiony.

- Przydałaby się wódka - wymamrotałam, bo w tej samej chwili na salę wszedł Luke. Luke razem z Ashley u swego boku.

Poczułam bardzo nieprzyjemne ukłucie w sercu. Miałam ochotę stąd uciec, byle tylko ich nie oglądać.

- Mówisz, masz - powiedział Matt i wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki piersiówkę. Dolał mi jej zawartość do soku - Jakbyś potrzebowała więcej, mów. Oni też mają - wskazał ręką na pozostałych chłopaków.

Stalker 2 || L.H. || ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz