Rozdział 8

285 12 5
                                    

Po usłyszeniu tych słów od razu się rozłączyłam. Żadne z nas się nie odzywało. Pewnie każdy na swój sposób analizował słowa stalkera. Mnie zastanawiało tylko jedno, skąd wiedział o tym, że Michael powiedział o wszystkim Emmie. Staraliśmy się być na tyle dyskretni, by nikt poza nami tego nie wiedział.

A może... Może któreś z nich się kontaktowało z prześladowcą. Nie. Niemożliwe. Nie mogli tego zrobić. Z resztą po co?

Po paru minutach otrzymałam kilka wiadomości.

Nieznany numer: wiem, że nie jesteś teraz sama

Nieznany numer: lepiej nic nie kombinujcie

Nieznany numer: moja mała rada

Nieznany numer: uważajcie komu ufacie

Nieznany numer: nie wszyscy są tego warci

Pokazałam przyjaciołom otrzymane wiadomości. W końcu przerwałam to ciążące nad nami milczenie.

- Nadal chcecie powiedzieć reszcie o tym świrze?

- Michael, to była jawna groźba – wyszeptała zachrypłym głosem Emma.

- Tak – pokiwał głową i nie odrywał wzroku od mojego telefonu. Chyba nie spodziewał się takiego obrotu sprawy – Ale nie boję się go – spojrzał znacząco na mnie i Emmę – Skoro jest taki cwany i odważny, niech po mnie przyjdzie.

- Mike, nawet tak nie mów – powiedziałam – Musisz być teraz wyjątkowo ostrożny, bo on może być naprawdę nieobliczalny.

- I co to znaczy, żebyśmy uważali komu ufamy?

- To proste – tutaj spojrzał na mnie wymownie, ja jedynie uniosłam jedną brew do góry – Ktoś z naszych znajomych mu donosi, bądź ktoś z naszych znajomych jest takim idiotą i bawi się w pieprzonego prześladowcę. Ktoś naoglądał się za dużo horrorów, chyba. Nadal obstawiam, że to Andy. Wziął się znikąd i powtarzam – nic o nim nie wiemy.

Zaczynały mnie wkurzać bezpodstawne oskarżenia Michaela. Ale z drugiej strony może i mógł mieć trochę racji, dlatego postanowiłam się z nim nie sprzeczać.

- Po prostu bądźmy bardziej czujni. I obserwujmy wszystkich – zaproponowałam – Nieważne, czy to Andy, Amy, Calum, Luke, czy nawet Ashton.

- A jeśli to ktoś kogo nie znamy? – padło pytanie z ust Emmy.

- Musimy go zdemaskować, jakoś.

- Jak chcesz to zrobić, Mike?

- Nie wiem, Cass – wypuścił głośno powietrze z płuc i ciężko opadł na oparcie krzesła. Mógł udawać, że ostatnie słowa stalkera go nie wzruszyły, ale to były tylko pozory. Wziął je do siebie i zrozumiał, że żarty się skończyły. Prześladowca w jego głowie zasiał lęk. Lęk o jego własne bezpieczeństwo, a także nasze – Ale wiem jedno, nie damy mu się tak łatwo.

*

Tydzień mijał wyjątkowo spokojnie. Pomijając oczywiście smsy od stalkera. Nawet Michael zaczął je dostawać. Głownie było w nich napisane, żeby na siebie uważał, bo różne wypadki chodzą po ludziach. Postawa Michaela odrobinę się zmieniła, był wyraźnie spięty i poddenerwowany. Nie dziwiłam mu się, mnie samą to wszystko denerwowało i spędzało sen z powiek.

Mniej więcej w środku tygodnia, Michael przyszedł do szkoły w wyjątkowo dobrym nastroju. Gadał, jak jakaś nakręcona katarynka i uśmiech od ucha do ucha nie schodził mu z twarzy. Właśnie takiego uwielbiałam go najbardziej. To był prawdziwy Michael, ale ja wiedziałam i Emma wiedziała, co tak naprawdę kryło się pod tą maską. Obawa.

Stalker 2 || L.H. || ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz