Rozdział 7

263 14 4
                                    

Przez kolejne dni Emma nadal się do mnie nie odzywała. Michael zapewnił mnie, że udało mu się z nią porozmawiać. Ta jednak milczała. Ja też nie wychodziłam z inicjatywą rozmowy. Była na tyle uparta, że moje próby skontaktowania się z nią spełzłyby na niczym. Skoro Mike z nią pogadał, potrzebowała czasu na przemyślenia. Chciałam go jej dać tyle ile trzeba. Miałam nadzieję, że to wszystko się wyjaśni.

Sobotnie popołudnie spędziłam z Andym. W sumie był on jedyną osobą, która miała czas, by ze mną posiedzieć. Mike spędzał weekend z dziewczyną. To zrozumiałe i nie mogłam mieć do niego o to pretensji. Poza tym Amy raczej nie byłaby zachwycona tym, że jej chłopak spędza ze mną czas, a on nie chciał się jej narażać. W końcu nikt nie lubi wysłuchiwać ciągłych pretensji o nic. Nie podobało mi się to w jaki sposób ona go traktuje, ale wtrącenie się w ich relacje nie byłoby mądrym posunięciem.

Calum zamknął się w sobie i raczej nie miał ochoty na wychodzenie z domu. Z resztą, spędzanie weekendu z Calem to by była najgorsza opcja z możliwych. Gdyby Emma się o tym dowiedziała, znowu by pojawiły się chore podejrzenia, a wszelkie tłumaczenia w niczym by nie pomogły.

A Luke? Wiadomo. Trzymanie się od niego jak najdalej, w marę swoich możliwości, to było moje postanowienie i tego się trzymałam.

Stalker o dziwo się nie odzywał. Ale coś w środku podpowiadało mi, że to tylko cisza przed burzą. Moje przeczucia bardzo rzadko mnie zawodziły. Przerażał mnie fakt, że prześladowca nie zawaha się przed niczym.

Z tatą udało mi się porozmawiać dopiero w poniedziałek przy śniadaniu. Mimo tego, że jakiś czas temu zatrudnił nowego szefa kuchni, ostatnio spędzał mnóstwo czasu w pracy.

- Pod koniec tygodnia muszę wyjechać na parę dni – oznajmił, popijając przy tym kawę.

- Dokąd?

- Szkolenia. Wiesz, kierowanie restauracją idzie mi całkiem nieźle, ale warto się dokształcać. Tym bardziej, że coraz lepiej prosperuje.

- Super – uśmiechnęłam się.

Nie podobało mi się to, że zostanę sama w domu na parę dni. Ale przecież nie powiem ojcu, żeby został, bo jakiś psychol do mnie wydzwania i wypisuje, i próbuje namieszać w moim życiu. Nie dość, że zrezygnowałby z wyjazdu, to wylądowalibyśmy na posterunku policji. Może to by nie było takim złym rozwiązaniem, ale wyobrażając sobie wściekłość stalkera, nie mogłam do tego dopuścić. Przynajmniej jeszcze nie teraz.

- Dasz sobie radę tutaj sama?

- Tak, tato – zapewniłam go.

- Bo zawsze mogę zadzwonić do mamy Michaela, żebyś została u nich.

- Nie trzeba. Poradzę sobie – przynajmniej miałam taką nadzieję.

*

Przed budynkiem szkoły czekał już na mnie Andy. Do dzwonka było jeszcze całkiem sporo czasu, więc specjalnie nam się nie spieszyło. Kiedy dyskutowaliśmy zawzięcie o jednym z obejrzanych w sobotę filmów, podeszła do nas nieśmiało Emma. Z niedowierzaniem spojrzałam na chłopaka. Ten jedynie pocieszająco się do mnie uśmiechnął i odszedł zostawiając nas same.

- Nie mam siły na wysłuchiwanie kolejnych pretensji, Emmo.

Przyjaciółka słysząc moje słowa, spuściła wzrok na podłogę i nerwowo bawiła się swoimi dłońmi.

- Ja... ja... - zaczęła się jąkać. W końcu na mnie spojrzała – Przepraszam, Cassie. Przepraszam, że w ciebie zwątpiłam. Byłam głupia i dałam się zmanipulować.

Stalker 2 || L.H. || ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz