Rozdział 5

260 14 6
                                    

Tej nocy sen nie nadszedł. Bałam się. Cholernie się bałam tego co mogło się zdarzyć. Bałam się o siebie, a przede wszystkim o moich bliskich. W końcu ten ktoś, kto do mnie pisał i wydzwaniał mógł być nieobliczalny. Nie żałowałam podjętej decyzji, ale musiałam liczyć się z tym, że konsekwencje nadejdą. Mogłabym im zapobiec i powiedzieć przyjaciołom o wszystkim, ale obawiałam się, że wtedy pewnie byłoby gorzej.

Z drugiej strony nie chciałam patrzeć biernie na cierpienie przyjaciół. Konieczne było wymyślenie czegoś, by powstrzymać stalkera. Potrzebowałam do tego tylko jednej osoby. Jedynej osoby, która wiedziała, że ponownie anonimowe wiadomości zaczęły do mnie przychodzić.

Michael. On jedyny w tej chwili był w stanie mi pomóc.

Wstałam wcześniej niż zwykle. Było mi wszystko jedno i tak nie spałam. Wolnym krokiem powędrowałam do łazienki, by doprowadzić się do stanu, w którym bez skrępowania mogłabym się pokazać w szkole.

Wystraszyłam się swojego odbicia w lustrze. Stres i nieprzespana noc dały mi się we znaki. Ziemisty odcień skóry i ogromne sińce pod oczami nie wyglądały najlepiej. Dużym wyzwaniem było ich zakrycie.

Kiedy już wyglądałam, jak człowiek, zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam mojego tatę. Uśmiechnął się na mój widok i zapytał:

- Kawy?

- Najlepiej całe wiadro – ziewnęłam i otworzyłam szafkę w poszukiwaniu płatków śniadaniowych. Nie byłam głodna, ale nie chciałam dawać rodzicowi żadnych powodów do zmartwień.

- Ciężka noc?

- Nie mogłam spać.

- Coś się stało? – popatrzył na mnie zmartwiony – To przez tego Luke'a, tak? Załatwię to z nim inaczej, jeśli będzie trzeba.

- Nie, tato. To nie przez Luke'a – starałam się go uspokoić, ale jego wzrok mówił to, że mi nie wierzył – Z Lukiem jest w porządku. To znaczy... wyjaśniliśmy sobie wszystko, ale to koniec.

- Na pewno? - podszedł bliżej mnie i oparł się biodrem o blat.

- Spotyka się z Ashley – ciężko westchnęłam – Ale to nie przez Luke'a. Czasem każdemu zdarza się bezsenna noc.

Bez żadnych zbędnych słów przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Pocałował mnie w czubek głowy, dając tym samym chwilę spokoju i poczucie bezpieczeństwa.

- Będzie dobrze – szepnął.

Przez chwilę wierzyłam, że faktycznie tak będzie.

*

Do szkoły podrzucił mnie tata, ponieważ Emma, choć umówiła się ze mną, że pojedziemy rano razem, nie pojawiła się. Nie odbierała też telefonów i nie odpisywała na wiadomości. Byłam prawie spóźniona, więc wpadłam do szkoły jak na złamanie karku. Biegiem przemierzałam szkolne korytarze. Przed salą lekcyjną zastałam Andiego. Przywitałam się z nim szybkim buziakiem w policzek i od razu zapytałam:

- Widziałeś Emmę?

- Nie – odpowiedział, a mnie nieprzyjemnie zakuło w sercu – Myślałem, że razem przyjedziecie.

- Cholera – wymsknęło mi się.

- Nie denerwuj się – Andy chciał dodać mi otuchy i pogłaskał mnie po ramieniu – Może po prostu zaspała.

Spojrzałam się na niego i delikatnie uśmiechnęłam. Mógł mieć rajcę, a ja niepotrzebnie od razu panikowałam i z góry zakładałam jakieś czarne scenariusze.

Stalker 2 || L.H. || ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz