Rozdział 6

260 10 0
                                    

- Boże, w końcu coś zaczęło się coś dziać – uśmiechnięta dziewczyna Michaela odłożyła telefon na stolik i z nieukrytym zainteresowaniem czekała na dalszy ciąg wydarzeń. Clifford delikatnie szturchnął ją łokciem, by się nieco uspokoiła, jednak nie przyniosło to żadnego rezultatu. Amy szczerzyła się od ucha do ucha. Wyglądała jak wariatka.

- Jak długo to trwa? – Emma zadała pytanie.

- A ty jak długo nas znasz, Em? – odbiłam piłeczkę – Powinnaś wiedzieć, że nigdy w życiu byśmy ci nic takiego nie zrobili. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, a Calum...

- Nie wyszło ci z Lukiem, więc postanowiłaś zabrać mi chłopaka?

Otworzyłam usta, by jej odpowiedzieć, ale szybko je zamknęłam. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. To był cios poniżej pasa. Wiedziałam, że to stalker namieszał jej w głowie, ale to co mówiła sprawiało mi niesamowitą przykrość. Nie tylko mi. Calum też cierpiał z tego powodu.

- Emmo, nie przesadzasz? – tym razem odezwał się Luke – Wszyscy w tym gronie wiemy, że Cassie nie byłaby zdolna do czegoś takiego. Nie ma w tym gronie osoby, która kibicowałaby tobie i Calumowi bardziej niż ona.

- Może ta wasza święta Cassie, wcale nie jest taka święta? – prychnęła Amy.

- Nie przeginaj – tym razem ku mojemu zdziwieniu odezwała się Ashley – Nie lubię jej, ale nawet ja wiem, że to niemożliwe.

Chyba powinnam być jej wdzięczna za to, że w pewnym sensie stanęła w mojej obronie. Ale to była Ashley. Prędzej, czy później zrobi coś na złość.

- Mike, odezwij się może w końcu – zwróciła się do swojego chłopaka – Nie poprzesz mnie?

Michael z niedowierzaniem spojrzał na swoją dziewczynę.

- Nie, bo Ashley ma rację – odwrócił wzrok na Emmę. Chciał coś jeszcze dodać, ale Amy mu przerwała.

- Bronisz jej?

- Tak, bo to jest popieprzone. Emmo, kto ci naopowiadał takich bzdur?

- A czy to ważne? – rozłożyła ręce  – Bez powodów nikt takich rzeczy nie opowiada.

Spojrzała na mnie i na Caluma. Minęła cała złość, a zastąpił ją ból, rozczarowanie i bezsilność. Wierzyłam w naszą przyjaźń ponad wszystko. A przez jedną osobę wszystko zaczęło się sypać. Nie chciałam stracić Emmy i wiedziałam, że będę musiała zawalczyć o to, by całą tę chorą insynuację wyjaśnić.

- Emmo... - wyszeptałam.

Czułam się bezradna i z ledwością powstrzymywałam płacz.

- Zostawcie mnie. Wszyscy – rzuciła i wyszła ze stołówki.

Dopiero po chwili zauważyłam, że nasza grupa przyciągnęła uwagę innych uczniów. Byłam przekonana, że lada moment powstanie milion różnych wersji plotek na ten temat.

- Mam tego dość - powiedziałam w sumie sama do siebie. Złapałam za swoją torbę i również opuściłam pomieszczenie.

Rozsiadłam się pod salą lekcyjną. Przez chwilę jeszcze rozglądałam się za przyjaciółką, lecz nigdzie jej nie dostrzegłam. Wygrzebałam z torby telefon i szybko napisałam smsa.

Nieznany numer: nienawidzę cię. Nieważne kim jesteś

Nieznany numer: to dopiero początek, Cassie

Nieznany numer: stracisz wszystkich przyjaciół

Na ekran mojego telefonu spłynęła łza. Szybko otarłam moją twarz ze słonej cieczy. Tłumaczenie komukolwiek powodów, przez które się rozkleiłam, to ostatnia rzecz na jaką miałam ochotę. Oparłam głowę o ścianę i przymknęłam oczy. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Próbowałam się uspokoić.

Stalker 2 || L.H. || ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz