Rozdział 9

281 12 4
                                    

- Powinniśmy to zgłosić na policję – rzekłam do Luke'a, kiedy zmierzaliśmy już w stronę jego domu – Skoro to on przeciął ci linki w samochodzie, to go znajdą.

Chłopak zacisnął mocniej dłonie na kierownicy. Był wkurzony, nawet bardzo, ale nadal całą swoją uwagę skupiał na prowadzeniu auta.

- Policja już umorzyła śledztwo – zerknął szybko na mnie – Nie było żadnych odcisków palców, więc olali sprawę.

- Więc ją wznowią, jeśli im o wszystkim powiemy – upierałam się przy swoim.

Nie skomentował tego w żaden sposób. Docisnął jedynie pedał gazu, zwiększając przy tym, i tak już zbyt wysoką, prędkość samochodu. Pomyślałam, że stalkerowi nie udało się mnie zamordować, ale za chwilę zrobi to Luke, jeśli nie zwolni.

Nie zauważyłam nawet kiedy dojechaliśmy na miejsce. Zatrzymał się na podjeździe, ale nie zanosiło się by miał zamiar wysiadać. Odpiął pas i głośno wypuścił powietrze z płuc.

- Posłuchaj mnie, Cassie, uważnie – wbił we mnie swoje spojrzenie – Nie narażę cię na niebezpieczeństwo. To jest jakiś świr, któremu zapewne odbiłoby, gdyby dowiedział się, że sprawa trafiła na policję. I nie wiadomo co by wtedy zrobił. Sam go znajdę i rozwalę mu ten pusty łeb.

- Groził też Michaelowi.

- Co?

Po krótce wyjaśniłam mu wszystko. Całą sprawę z Emmą, Michaelem i prześladowcą. Nie przerywał mi, tylko uważnie słuchał tego co mówię i analizował wszystko w głowie.

- Teraz już wszystko rozumiem – niepewnie wyciągnął rękę, by złapać mnie za dłoń – Nie pozwolę, by ktoś cię skrzywdził. Ani nikogo innego – dodał szybko. Spojrzałam na nasze dłonie, ale nic się nie odezwała. Co miałam powiedzieć?

Doskonale wiedziałam jednak, że chłopak w pojedynkę sobie nie poradzi z kimś, kto tak naprawę był nieobliczalny. Udowadniał to coraz częściej. Bo przecież nikt normalny nie rozcina drugiemu człowiekowi linek hamulcowych. Poza tym, nie mieliśmy nawet żadnego punktu zaczepienia.

Po wejściu do domu, Luke zaprowadził nas do kuchni w celu zrobienia czegoś ciepłego do picia. Po drodze poinformował mnie, że jego rodziców nie ma w domu, więc nie będę musiała się niczego krępować. W milczeniu zajęłam miejsce przy wyspie kuchennej, przyglądając się, jak chłopak krząta się po pomieszczeniu. Po kilku minutach przede mną stał kubek z gorącą herbatą. Luke usiadł naprzeciwko mnie.

Siedzieliśmy w milczeniu. Nie za specjalnie krępowała mnie ta cisza.

- Dziękuję, że przyjechałeś – odezwałam się w końcu.

- Każdy na moim miejscu zrobiłby tak samo. A tak właściwie – upił łyk herbaty – co z Michaelem? Dałbym sobie uciąć obydwie ręce, że to do niego byś zadzwoniła.

- Bo zadzwoniłam. Amy pewnie zrobiła mu nieziemską awanturę, jak usłyszała, że dzwonię do niego.

Nie umiałam zrozumieć zachowania tej dziewczyny. Przecież nic złego jej nie zrobiłam. To żadna zbrodnia, że Michael to mój najlepszy przyjaciel.

- Słabo.

- Ona mnie nienawidzi – podsumowałam.

- Ona jest po prostu zazdrosna – zaśmiał się Luke. To przecież niedorzeczne – Nie patrz na mnie, jak na wariata, Cassie. Wiem, jak zachowuje się zazdrosny człowiek.

Nie skomentowałam tego jednak w żaden sposób. Dopiliśmy herbatę w milczeniu. Następnie Luke złapał za moją torbę z rzeczami i pokierowaliśmy się na górę. Weszliśmy do jego pokoju. Odłożył mój bagaż na podłogę i od razu powiedział:

Stalker 2 || L.H. || ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz