Parte 19

510 28 5
                                    

  ~~~~
- Czasem, chciałabym wiedzieć, co dzieje się w twojej głowie i z tobą. Shawn, ty wcale mnie nie słuchałeś.

- Przepraszam Vik, ale...- Jeżeli powiem ci o tym co się teraz dzieje ze mną i w mojej głowie... Ja nie wiem! To takie trudne dla mnie- odparł.

- Spokojnie Shawn. Powiesz mi?- zapytała.
- Żałuję, że tak długo z tym zwlekałem..- zawahał się, ale kontynuował.-Cholernie się w tobie  zakochałem Victorio i nie mogę przestać o tobie myśleć. Stajesz się moim uzależnieniem, od którego nie chcę uciekać... Wiem, że jesteśmy razem krótko, jednak niczego już nie zmienię, ale zrozumiem wszystko co odpowiesz.

- Nie odwzajemniam tego Shawn, w moim sercu nadal jest Alex.Ten którego zabiłeś, jak mogłeś?- powiedziała odsuwając się od niego z miną, która wyrażała obrzydzenie.

Shawn gwałtownie otworzył oczy. Po krótkiej chwili zorientował się, że jest w swoim pokoju, a to co przed chwilą widział, było snem. Bardzo, bardzo realistycznym.

- Już nigdy więcej nie połączę oglądania melodramatów z siostrą i horrorów z Rogersem- obiecał sam sobie i od razu wstał, ponieważ za godzinę był umówiony z Victorią.

~~~
-Do końca wakacji, zostało tylko dziesięć dni. Kiedy one minęły?- zapytał Shawn Victorii, która opierała o zagłówek kanapy w swoim salonie.

- Też się nad tym zastanawiam Shawn- odparła zerkając na ekran telewizora. Było dopiero po dziesiątej, na dworze temperatury stały się wyjątkowo upalne, dlatego dzisiaj postanowili trochę tu posiedzieć.- Sporo się działo, ale czas przed wakacjami, dla mnie samej był do dupy. Zresztą nie tylko przed wakacjami. Na szczęście teraz mam ciebie i jestem szczęśliwsza dzięki temu co wydarzyło się tak niedawno, wiesz?- spojrzała w jego brązowe oczy, a on odpowiedział jej uśmiechem.

- Też jestem szczęśliwy, nawet nie wiesz jak bardzo, choć perspektywa zakuwania po nocy na egzaminy, nawet teraz nie napawa mnie przesadzonym optymizmem.

- Ja jeszcze się tym nie martwię.Trzeba się optymistycznie nastawić.

- To chyba nie wykonalne- przewróciła na jego słowa oczami, a on tylko się zaśmiał. Oboje wrócili do oglądanie lecącego w telewizji filmu. Trafili akurat na komedię romantyczną, chociaż niezbyt chcieli ją oglądać.

- Dlaczego jakiś przydupas ma odwagę powiedzieć lasce po tygodniu znajomości, że ją kocha, a ja nie umiem tego wyznać mojej dziewczynie?- pomyślał Shawn patrząc raz na ekran, raz na Victorię. - Jestem dziwny, gadam do siebie w myślach i wyzywam aktorów,którzy tylko grają swoje role, za które dostali pieniądze. Do tego przez własne sny nie mam odwagi wypowiedzieć tak ważnych słów. Przybij piątkę swej głupocie Mendes...

- Muszę pojechać jutro do pani Aubrey- zagadnęła dziewczyna.- Mama poprosiła mnie, żebym zawiozła jej dokumenty. Pojedziesz ze mną?

- Dobrze. Lubię ją,choć ona nie powinna lubić mnie za to, co się stało rok temu. Czemu ona w przeciwieństwie do mnie, nie obarczyła mnie winą za ten wypadek...

- No, bo wiedziała jak to było. Ten temat jest trudny, dla ciebie, dla mnie oraz dla niej. Mama Alexa dowiedziała się co miało miejsce  i wie, że to nie przez ciebie Shawn. Wszystkim nam brakuje Alexa i nie zapomnimy o tym, jednak pamiętaj o jednym. Zrzucanie na siebie odpowiedzialności to nie rozwiązanie.

- Wiem, tylko Viki...My jechaliśmy jednym samochodem, ja kierowałem, a to on poniósł tak dotkliwe obrażenia. Kiedy widziałem ciebie na tym pogrzebie lub jego mamę, czasem zastanawiałem się co by było gdybym ja był na jego miejscu- chciał jeszcze coś dopowiedzieć, ale przypomniał sobie, obietnicę jaką złożył czytając list od przyjaciela i nie powiedział nic dalej. Dziewczyna chwyciła jego twarz w dłonie

- Nie możesz tak myśleć...On na pewno by tego nie chciał. Nienawidził gdy jego bliscy cierpieli albo obwiniali się o coś. Ja wiem, że to nie jest dla ciebie proste, lecz spróbuj nie myśleć tak, przynajmniej dla mnie . Inaczej nie odzyskasz spokoju- chłopak wtulił się w jej ramię, a ona pogłaskała go po włosach. Nagle jego telefon zaczął dzwonić.

- Halo? O hej Daniel.- odchrząknął.- Akurat teraz? Wiesz jestem zajęty...

- Siedzeniem pod butem swojej dziewczyny i wykonywaniem tego co ci karze?- zadrwił.

- Serio? Dzwonisz do mnie i wyjeżdżasz z gębą? Mów co jest.

- To nie na telefon.

- Okej, będę w parku za 10 minut- rozłączył się.- Przepraszam słońce, muszę już iść.

-Nie ma sprawy, przyjaciel cię potrzebuje i ja to rozumiem, bo to nie prawda, że jesteś pod moim butem. Nie chcę, żebyś czuł się jakbym tobą rządziła. Po za tym przyjaciele są ważni ,więc rusz dupę, bo Rogers zachowuje się ostatnio dziwnie i nawet ja to widzę- pocałowała go w usta i odprowadziła do drzwi.

- Nie czuję się jakbyś mną rządziła i nie myśl tak nawet. Cześć- dodał i zamknął za sobą drzwi jej domu ostatni raz posyłając jej uśmiech. Dziewczyna wróciła do salonu i po jakimś czasie, postanowiła iść na zakupy
~~
Upał powoli stawał się bardziej znośny. Daniel już siedział w wyznaczonym miejscu paląc papierosa. Rzucił niedopałek na ziemię i z nadmiernym impetem zgasił butem.

- No nareszcie! Ile można na ciebie czekać Mendes?

- Ciebie też miło widzieć. U mnie zajebiście, kiedy nie masz humorów, a jak u ciebie?- zakpił.- Dobra widzę, że coś jest na rzeczy, bo ty nie należysz do ludzi sfrustrowanych życiem. Co jest nie tak stary?- usiadł obok niego w cieniu jednego z drzew.

- Kurwa wszystko... Koniec wakacji, brak perspektyw, jednak to jeszcze nic w porównaniu z tym, o czym naprawdę chciałem rozmawiać... Zresztą sam nie wiem czy jednak chcę gadać na ten temat. Powiedz co do chuja ze mną nie tak?- zapytał zdezorientowanego szatyna- Lepiej nie mów, bo to było raczej retoryczne pytanie. Wszystko jest kurwa ze mną nie tak...Gdzie jest ten człowiek, którym byłem miesiąc temu?

- Sorry, ale przestań pieprzyć i przejdź do rzeczy- ponaglił go. Odpowiedziało mu wkurzone spojrzenie przyjaciela.

- Dobra...To co się stało, jest typowe jak na mnie, ale nie kumam czemu mam wyrzuty sumienia. Pamiętasz, że ostatnio kłóciłem się z Katy, przyjaciółką twojej dziewczyny i działo się to dość często?- pokiwał głową w odpowiedzi.- Niby się nie dogadywaliśmy. Pewnego wieczoru spotkałem ją w jednym klubie. Siedziała sama przy barze. Wypiliśmy trochę razem, rozmowa zaczęła się kleić i coś nas do siebie ciągnęło- podrapał się nerwowo po karku.

- Tylko nie mów, że mam racje. Czy ty, a właściwie wy, przespaliście się ze sobą po pijaku, ty masz teraz wyrzuty sumienia, głównie dlatego że to miało nic nie znaczyć, a jednak coś zmieniło?- Daniel spuścił wzrok aby po chwili znów go podnieść. Shawn wytrzeszczył oczy.

- Co mam powiedzieć? To prawda i nie gap się tak na mnie mendo.

- Normalnie udzieliłbym ci rady, jednak ja też jestem w pojebanej sytuacji. Jestem zakochany w dziewczynie od około 4 lat, a teraz kiedy jesteśmy razem, nie umiem jej tego powiedzieć.

- Morał z tego taki, że zapraszamy jeszcze Louisa  i idziemy schlać się u mnie, póki nie ma starych- wstali w tym samym momencie kierując się we wcześniej wspomniane miejsce.
_____________________________________

Sorki za tak późną porę kochani😞😙

Let me know you ff, Shawn Mendes  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz