ROZDZIAŁ X

21 3 0
                                    

Na komisariacie policji nadal siedziała zapłakana Kasia...
- Proszę wejść- poprosił nagle jeden z policjantów.

- Z przykrością musimy poinformować że...

- Że co?!- wykrzyczała dziewczyna.
- Że nikogo tam nie było...- powiedział zdecydowanie jeden z policjantów.
Po policzku Kasi spłynęła jedna, mała łza. Mama to zauważyła i chciała ją przytulić jednak... Jednak ona uciekła z objęć matki i wybiegła z pomieszczenia. Następnie z budynku.
Biegła przed siebie z płaczem. W końcu znalazła się na jakiejś opuszczonej ulicy. Oparła się o ścianę i przykucnęła. W dłoniach schowała zapłakaną twarz. Co chwile pociągała nosem. 
W końcu powiedziała:
- Nie dam im jej zabić! Ona jest moją siostrą! Idę ją odszukać. A pomorze mi Franek...

Nie wzięła ze sobą żadnych rzeczy chciała uciec i jak najszybciej odnaleźć chłopaka. 
Nie chciała także, aby rodzice ją zauważyli. Zabronili by jej na 100% wyjazdu z miasta. 


Znalazła się już na dworcu. Autobus już przyjechał. Zanim wsiadła sięgnęła do kieszeni. Miała wystarczająco pieniędzy na bilet. Zapłaciła i zajęła miejsce. Wyjrzała za okno. Było tam wiele osób. Nagle znów poleciała jej po policzku łza. Następnie spojrzała na telefon. Żadnego sms'u.
Trzeba odnaleźć Franka... Jak najszybciej- cały czas myślała o tym.

-TYMCZASEM-

Paula wybudzała się. Okropnie bolała ją głowa. Za ścianą rozmawiali ci faceci. Paula dosyć dokładnie słyszała rozmowę.
- Tak szefie nic jej się nie stanie jej...- powiedział jeden z tych porywaczy.
- Nawet moim zdaniem dobrze że jej przywaliliście. Nauczy się szacunku i wróci do domu- ten głos był jej obcy, a może nie tak bardzo. Kojarzyła go ale nie mogła sobie przypomnieć kto ma taki głos. 
- No cóż szefie. Rozbrykana to ona jest. Geny to naprawdę ma po rodzicach!- krzykną ten głupszy z porywaczy.
- Nie gadaj o tych szmaciarzach. Po co im były dzieci? Nasza córka popadła w złe towarzystwo tego całego Mariusza. Ale jest już spokój- powiedział szef porywaczy.

Pauli przyszła głupia myśl do głowy.
-Czyżby to był dziadek?! To on zlecił moje porwanie- myślała gorączkowo dziewczyna.

-Idź do niej, daj jej coś do jedzenia. Ja idę. Pilnujcie jej! Żeby już numerów nie odstawiała!-
znów było można usłyszeć głos szefa. Po tych słowach można było usłyszeć zamknięcie drzwi. Paula szybko się położyła i udawała że śpi. Jednak na marne facet, który wszedł zauważył że nie śpi. Pociągnął ją za włosy.
- Znałeś moich rodziców?! Co żeś z nimi zrobił draniu!- krzyknęła Paula i dała z pięści mężczyźnie. 
Zrozumiał że dziewczyna nim gardzi.
Popatrzył na nią groźnym wzrokiem i następnie rzucił na podłogę. Paulę to zabolało. Najbardziej dusza... Facet szybko zniknął za drzwiami. Zamknął je na klucz...

Nie chciała nic jeść. Oglądała pomieszczenie, w którym się znajdowała. Było bardzo ładnie urządzone. 


Tajemnica zmieniająca wszystko...Where stories live. Discover now