VIII

289 19 11
                                    

W trakcie drogi, Kuba próbował nieco rozluźnić atmosferę i porozmawiać z przyjacielem, ale Kacper nie odzywał się ani słowem. Szedł w ciszy wbijając wzrok w ziemię. Idąc szybkim krokiem nie zważał na mijających ich ludzi ani na to, że mógłby na kogoś wpaść.

- Chodźmy posiedzieć u mnie. - zaproponował okularnik, nie mogąc znieść widoku kolegi w takim złym stanie. Skutecznie odpędzał każde wyrzuty sumienia, które co jakiś czas dopadały jego myśli, tłumacząc sobie, że zrobił dobrze. Nie mógł przecież pozwolić, żeby Lukrecja odbiła mu Ahusa, prawda? A po tych wydarzeniach, z pewnością nie będą chcieli nawet ze sobą rozmawiać i wkrótce zapomną o sobie. A Kacper będzie tylko jego. 

- Okej. - krótkowłosy mruknął pod nosem, pierwszy raz od dłuższego czasu spoglądając na chłopaka. Nie dopuszczał nawet myśli, że przyjaciel może go okłamać, ale zastanawiał się, nad powodem dla którego dziewczyna, której ufał i którą bardzo lubił, mogłaby coś takiego zrobić. 

Gdy dotarli do mieszkania Gargamela, usiedli na kanapie, w jego małym, ładnie urządzonym salonie. 

- Głodny jestem. - powiedział jakby sam do siebie okularnik. - Chcesz coś jeść? - spojrzał na Kacpra, który zmarszczył brwi, zastanawiając się nad odpowiedzią. - W ogóle jadłeś coś dzisiaj?

- Jeszcze nie. - zaśmiał się nieco rozpromieniony blondyn. 

- Zamówmy pizzę. - postanowił szatyn, nie pytając nawet o zdanie kolegi, bo wiedział, że i tak się zgodzi. 

Kiedy dostawca, po niecałych trzydziestu minutach przyniósł jedzenie, przenieśli się do kuchni. Cały ten czas rozmawiali praktycznie o niczym, szerokim łukiem omijając temat Lukrecji. 

- Weź to wyrzuć. - Kuba podał Kacprowi pusty karton po fast foodzie. 

- Kosz jest pod zlewem, nie?

- Jak na to wpadłeś, geniuszu? - okularnik zaśmiał się, a blondyn mu zawtórował. Miał znacznie lepszy humor, niż po wyjściu z kawiarni. Nie chciał teraz myśleć o wydarzeniach zaistniałych wcześniej. Nie chciał się znowu dołować.

Ahus otworzył szafkę i zgniótł karton wrzucając go do kosza. Już chciał ją zamknąć, kiedy jego uwagę przykuło coś leżące zaraz obok pojemnika na śmieci. 

- Idę już do salonu. - poinformował szatyn, a krótkowłosy odwrócił się lekko i skinął tylko głową, nadal pochylając się przy szafce. Przyjrzał się dokładniej temu, co tam zobaczył. Było to kilka pustych butelek. Wyjął pierwszą z nich. Butelka po winie. Kolejna, tak samo, po winie. Z coraz większym przerażeniem wyjmował następne butelki, które również okazały się być wypełnione jeszcze nie tak dawno temu winem. Dłonie zaczęły mu drżeć. Milion myśli przelatywało przez jego umysł. Nie zastanawiając się długo, wziął jedną butelkę i szybkim krokiem ruszył do salonu.

- Czy Lukrecja miała rację? - powiedział stając przed kanapą, na której wygodnie wylegiwał się Kuba. Natychmiast się jednak wyprostował, gdy zobaczył Kacpra z butelką w ręku.

- No co ty, Ahus. - Gargamel przeczesał swoje włosy palcami. - To są stare butelki. Chyba nie sądzisz, że mógłbym cię okłamać. - powiedział spokojnym tonem, powoli podnosząc się z kanapy i stając naprzeciwko Kacpra. - Nigdy bym tego nie zrobił, rozumiesz?

- Skoro są stare, to czemu trzymasz je w szafce obok kosza? - blondyn spojrzał podejrzliwie na okularnika. 

- Nie chciało mi się ich wyrzucać, daj spokój. - Kuba zmarszczył brwi i zrobił krok w stronę w stronę Kacpra. - Nie ufasz mi? - spojrzał na Ahusa spod uniesionych brwi.

- Nie, nie ufam ci! - wywrzeszczał. - te butelki nie są stare, okłamałeś mnie! To ty mnie w nocy upiłeś! Doskonale widziałem niedowierzanie Lukrecji, kiedy opowiadałeś jej tę durną bajeczkę! - dopiero wykrzykując te słowa, Kacper zrozumiał, że mają sens. Rozzłoszczony rzucił butelkę na ziemię, rozbijając ją na drobne kawałeczki. 

- Ahus, poczekaj! - powiedział surowym głosem Kuba, ale to nie podziałało. Mógł tylko obserwować jak jego przyjaciel ze łzami w oczach wychodzi, zatrzaskując za sobą drzwi.


Twój wybór [Garhus]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz