- Sasuke? - odezwałam się w końcu zerkając na liczby na tablicy rozdzielczej. Od pół godziny trwała między nami cisza.
- Co?
- Mógłbyś mi powiedzieć gdzie tak na dobrą sprawę jedziemy? Bo... - przerwałam na chwilę, ugniatając nerwowo materiał mojej bluzy. - ... tak jakby nie dostałam konkretnych wytycznych.
Sasuke zastukał palcami o kierownicę.
- Powiedz mi jeszcze, że nie wiesz co masz tam ze mną robić?
- Wiem! - oburzyłam się, wbijając spojrzenie w drogę przed nami. - Adir zrobiła mi małe przeszkolenie w piątek. - dodałam, żeby potwierdzić swoje słowo. - Gdybyś przestał traktować mnie jak przygłupa, byłoby mi bardzo miło. - mruknęłam pod nosem.
- Nie muszę cię tak traktować. - odparł, lekko wzruszając ramionami.
O nie, nie. Tak to nie będzie wyglądać.
- Dobra! Wystarczy! - wybuchłam uderzając dłońmi o własne kolana. Sasuke lekko zdrętwiał, słysząc mój podniesiony głos. - Jeżeli tak ma wyglądać następny tydzień, to ja wysiadam w tej chwili! I chuj mnie bolą jakiekolwiek konsekwencje. - czułam jak moje podniesione ciśnienie dało mi więcej pewności siebie. - Rozumiem, że możesz za mną nie przepadać. Okej, czaję. Nie każdy musi każdego lubić. - energicznie gestykulowałam rękoma. - Ale! Skoro i tak jesteśmy na siebie skazani, to przynajmniej spróbuj mnie tolerować i nie zachowywać się jak totalny bałwan cały czas. - zakreśliłam dłonią łuk w powietrzu. - Bo to w żaden sposób nam nie pomoże, jasne? - na zakończenie mojego monologu, miałam straszną ochotę pacnąć go w łeb, ale zdrowy rozsądek nie pozwolił mi nawet ruszyć ręką w jego kierunku.
Sasuke ciężko oddychał, co dało mi wyraźnie do zrozumienia, że starał się na mnie nie wybuchnąć. A to chyba... dobrze?
- Niech ci będzie. - powiedział w końcu, a ja nie powstrzymałam się od otwarcia buzi ze zdziwienia. - Spróbuję, ale pod warunkiem, że nie będziesz mnie celowo wkurwiać... - odkleił jedną rękę od kierownicy i wystawił palec wskazujący do góry. - Nie będziesz mi...
- Ale ja cię nigdy celowo nie wkurwiam! - oburzyłam się.
- ... przerywać. - dokończył, a ja nerwowo zagryzłam dolną wargę, zdając sobie sprawę, że już zdążyłam złamać jeden z warunków.
Sasuke zamilkł na chwilę.
- Oraz? - dopytałam cieniutkim głosem.
- Oraz będziesz się mnie słuchać. - dokończył, a ja lekko się zapowietrzyłam.
- Ten ostatni punkt to względny? - zapytałam markotnie.
- BEZwzględny. - odpowiedział z naciskiem.
Mimowolnie założyłam ręce na piersi, zapadając się głębiej w fotelu.
- To jak? - zapytał Sasuke, używając wyjątkowo irytującego tonu głosu. Brzmiał tak jakby był przekonany, że nie mam innego wyjścia jak się zgodzić na jego propozycję.
Cóż... miał rację.
- Dobra. - prychnęłam.
Kątem oka spojrzałam na niego i nie wiem czy tylko mi się wydawało, ale patrząc na profil Sasuke miałam wrażenie, że kącik jego ust uniósł się ku górze.
Ale, może to tylko moja postępująca schizofrenia.
Niedługo po zakończonej rozmowie poczułam się senna, mając głowę opartą o szybę, wpatrywałam się w migające obrazy, dopóki nie zasnęłam.
CZYTASZ
Życie może być mylące || SasuSaku | ZAKOŃCZONE
FanfictionOPOWIADANIE W TRAKCIE KOREKTY "Nie ukrywam, że gdyby ktoś się mnie zapytał, jak spieprzyć sobie pierwszy dzień, w pracy, to podałabym przynajmniej cztery sposoby od ręki. Ba! Może nawet i pięć. Jednak żaden z nich, powtarzam żaden, nie...