Napawałam się jego zapachem i dotykiem jak tylko mogłam, po tak długim czasie, bałam się, że jeśli teraz go puszczę to znowu stracę to co udało mi się osiągnąć.
Dlatego też oplotłam go w pasie rękoma, i przycisnęłam się mocno do jego piersi.
Starałam się nie rozpłakać, ale nic nie mogłam poradzić na kilka symbolicznych łez, które wbrew mojej woli wydostały się spod powiek i spłynęły po policzkach.
A więc to wszystko jednak nie poszło na marne.
Cały ten wysiłek, plan, nawet te głupie siniaki nie poszły na marne.
- Sasuke, ja... - chlipnęłam w jego koszulkę.
- Cicho. - mruknął w moje włosy i powoli się odsunął tak, żeby spojrzeć mi w oczy. - Nie mazgaj się.
Niestarannie starł jedną łzę z mojej skóry, delikatnie ją pocierając po tym geście.
- Ale, to wszystko, myślałam, że jesteś...
- Jestem kurewsko zły. - oświadczył.
Cóż, teraz na takiego nie wyglądasz.
- Ale gdy jesteś naprzeciwko zapłakana i z limem pod okiem, to bycie złym jest trudniejsze. - wyjaśnił.
Delikatnie uśmiechnęłam się na jego słowa.
- Czyżby Sasuke Uchiha miał sumienie? - sarknęłam, złośliwie się uśmiechając.
- Czasami. Więc się nie przyzwyczajaj. - warknął, ale już powoli przestawałam się bać tych jego zmian nastroju.
Wygląda na to, że stawały się dla mnie normą.
- Drżysz. - powiedział nagle, a ja dopiero teraz zauważyłam, że się trzęsę.
Zaśmiałam się nerwowo. Ale głupia sytuacja.
- Chodź. Przebierzesz się. - oświadczył i bezceremonialnie chwycił mnie za rękę.
Nie było w tym geście, ani krzty romantyzmu, ale jednak było w nim coś co wywołało u mnie rumieńce.
Może był to sam fakt, że to był po prostu Sasuke.
Posłusznie podążyłam za nim. Przeszliśmy korytarzem na drugi koniec domu, a Gateau nie odstawał Sasuke nawet na krok.
- Co to w ogóle za imię dla psa? - zastanowiłam się na głos, mając nadzieję, że Sasuke postanowi mi odpowiedzieć.
Rzucił mi krótkie spojrzenie przez ramię.
- Dostałem go od Itachiego, on mu wymyślił imię.
- Gataeu, to brzmi tak... Zagranicznie?
- To jakiś francuski wyraz, nigdy nie pofatygowałem się, żeby sprawdzić. - wytłumaczył obojętnym tonem głosu i wtedy też stanęliśmy pod jakimiś drzwiami.
- Poczekaj tu. - rozkazał i ruszył na koniec korytarza gdzie znajdowały się jeszcze jedne drzwi.
Zniknął za nimi, a po kilku minutach powrócił z ubraniami w ręce.
- Masz. - mruknął wręczając mi kłębek odzieży. Wyglądało mi to na bluzę i spodenki piłkarskie.
- Emm... dzięki. - odpowiedziałam kładąc rękę na klamce.
Otworzyłam drzwi i zaczęłam wchodzić do środka łazienki.
- Tylko się umyj. - powiedział nagle Sasuke, a ja od razu zmarszczyłam brwi.
- Sugerujesz mi, że jestem brudasem? - zapytałam nieco oburzonym tonem głosu.
Chłopak w milczeniu zmierzył mnie spojrzeniem od góry do dołu.
CZYTASZ
Życie może być mylące || SasuSaku | ZAKOŃCZONE
FanfictionOPOWIADANIE W TRAKCIE KOREKTY "Nie ukrywam, że gdyby ktoś się mnie zapytał, jak spieprzyć sobie pierwszy dzień, w pracy, to podałabym przynajmniej cztery sposoby od ręki. Ba! Może nawet i pięć. Jednak żaden z nich, powtarzam żaden, nie...