Wiedziałam, że powinnam była zachować sprawę bankietu tylko dla siebie, ale... po prostu jakoś nie potrafiłam. To wszystko siedziało we mnie i strasznie irytowało od środka, nawet po tym jak się wygadałam Temari. Musiałam po prostu jeszcze komuś się na ten temat zwierzyć, potrzebowałam zdania innych ludzi. Dlatego, kiedy tylko spotkałam się z chłopakami w robocie, to wszystko jakoś ze mnie - wyleciało.
Chwilę później, pożałowałam.
- Nie! Nie zrobiłaś tego. Znaczy, nie zrobisz tego. Nie, po prostu, nie. Nie zgadzam się. Nie ma szans i tyle. Koniec kropka i nie dyskutuj ze mną młoda damo.
- Naruto, nie wiem czy rozumiesz, ale jest już za późno na to, żebym zmieniła zdanie.
- Nie pyskuj! - chłopak przycisnął mi wskazujący palec do ust. Przewróciłam oczami przy okazji zerkając po bokach. Tazuki akurat robił coś na telefonie i wyglądał jakby totalnie nie interesowało go to co się działo, natomiast Hitori... hmm... jakby to określić... przypominał teraz ojca, który właśnie usłyszał, że jego piętnastoletnia córunia, aniołek tatulka, no po prostu skarbek nad skarbulki - zaciążyła.
- No co się tak gapisz? - warknęłam do Hitoriego, zrzucając wcześniej palec Uzumakiego z warg.
- Jak mogłaś się zgodzić?
- Czy ty mnie w ogóle słuchałeś? - wyrzuciłam ręce przed siebie w geście oburzenia.
- Ile jeszcze razy mam cię przed nim ostrzegać? - jego mina niesamowicie działała mi na nerwy. Nie musiał nawet nic mówić na głos, dobrze wiedziałam, że myślał sobie o tym jak głupia i nierozważna jestem.
- Wybacz tato, ale nie miałam innego wyjścia! - przybrałam ton wkurzonego bachora, chciał mnie traktować jak swoje dziecko, to proszę bardzo, będę wkurwiającym dzieciakiem!
- Hitori, zluzuj wora, to jej sprawa. - mruknął Tazuki, nie unosząc nawet spojrzenia znad telefonu.
- Dzięki Tazuki. - jęknęłam z wdzięcznością.
- Po prostu mało mnie interesuje, to co robisz i Hitoriego też to nie powinno zajmować.
Na chwilę mnie zatkało, ale szybko wzięłam się w garść.
- I prawidłowo! - wyrzuciłam z siebie, z lekkim wyrzutem słyszalnym w moim tonie głosu. - Słyszysz Hitori? Powinieneś się do niego uczyć. Nie wiem czy zapomniałeś, ale jestem już dorosła. - założyłam ręce na piersi mierząc spojrzeniem bruneta, któremu najwyraźniej bardzo się nie podobała ta cała sytuacja. Wyglądał jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zamiast tego uniósł ręce w geście obronnym.
- Dobra, rób jak chcesz, ale nie przychodź do mnie potem z płaczem. - odgroził się i na tym zakończyła się tamta rozmowa.
~ * * * ~
Oczywiście, jak na złość, dni pędziły jak szalone. A co gorsze, były przepełnione torturami.
Ino nie żartowała kiedy zapowiedziała swoje zamiary co do mnie. Zaczęło się niby niewinnie, od jakiś domowych maseczek - zignorujmy fakt, że na każdą część mojego ciała. To jeszcze należało do nawet przyjemnych rzeczy. Kiedy zajmowała się moimi paznokciami to też nie narzekałam, jednak mimo jej usilnych starań nie zgodziłam się na żaden lakier do paznokci.
No i potem się zaczęło.
- Dobra, skończyłam wyskubywać ci brwi, więc najwyższa pora przejść do depilacji reszty ciała.
- Depi... co? - spojrzałam na Yamanake jak na idiotkę słysząc jej chorą propozycję. W pierwszym momencie myślałam, że żartowała, jednak kiedy dostrzegłam jak rozgrzewała plastry między dłońmi, to zrozumiałam, że ta cała sytuacja w dalekim stopniu odbiegała od żartów. Momentalnie odskoczyłam od niej.
CZYTASZ
Życie może być mylące || SasuSaku | ZAKOŃCZONE
FanfikceOPOWIADANIE W TRAKCIE KOREKTY "Nie ukrywam, że gdyby ktoś się mnie zapytał, jak spieprzyć sobie pierwszy dzień, w pracy, to podałabym przynajmniej cztery sposoby od ręki. Ba! Może nawet i pięć. Jednak żaden z nich, powtarzam żaden, nie...