Po tym jak opowiedziałam Temari dokładnie całą historię, razem usiadłyśmy w kuchni, na kartce zapisałyśmy słowa Sasuke. A potem, po prostu modliłyśmy się na skrawkiem papieru mając nadzieję, że nas magicznie olśni - co takiego Uchiha miał na myśli?
Ostatecznie postanowiłyśmy wezwać posiłki, nawet zaprosiłyśmy do rozmyślań Ino i Hinatę. W związku z tym powierzchownie wprowadziliśmy je w sytuację.
I tak siódemka dorosłych, poważnych ludzi siedziała nad kartką papieru i zastanawiała się nad znaczeniem jednego zdania.
"Moja matka kochała teatr."
Dobra, może bardziej szóstka, niż siódemka, bo Hitori zdawał się wiedzieć o co chodzi, ale jak zwykle trzymał gębę na kłódkę. Z jednej astrony wkurzające, a z drugiej przynajmniej mam pewność na przyszłość, że cokolwiek bym mu nie powiedziała to na pewno nie pójdzie w eter.
- A może spróbujmy to przeczytać od tyłu? - zaproponował Uzumaki chwytając kartkę. - Rtaet ałahcok...
- Już stwierdzam, że to nie ma sensu. - mruknęła Tem.
- Ma ktoś lusterko? - zapytał Naruto.
- Ja przyniosę! - ogłosiła Hinata, od razu kierując się do łazienki.
- Może ktoś podsumować co już mamy? - westchnęłam z rezygnacją, będąc żałośnie rozwaloną na podłodze.
- Hmm... - Ino wyjęła zza ucha długopis przeglądając notatki, których nikt jej nie kazał sporządzać. - Po pierwsze, ustaliliśmy, że jego matka musi być dla niego bardzo ważną osobą, którą prawdopodobnie bardzo kocha, bądź kochał. Użycie czasu przeszłego wyrazu "kochać", może wskazywać na to, że zmarła. Istnieje prawdopodobieństwo wypadku, to dość traumatyczne przeżycie dla każdego dziecka. - blondynka nadgryzła lekko nasadę długopisu, lecz po chwili odsunęła go z obrzydzeniem, najwyraźniej przypominając sobie o ilości czyhających bakterii na takich obiektach. - Moja matka kochała teatr. Fakt, że Sasuke zabrał cię tego samego dnia do teatru, może znaczyć o bardzo silnej sentymentalnej wartości tego miejsca, lub tego typu rozrywki. Podejrzewam, że to musiało dla niego dużo znaczyć, że ty dla niego dużo znaczysz.
- Ej, ej. Nie przesadzajmy. - pomachałam lekceważąco ręką na jej słowa. - Po prostu mnie "zaczął tolerować", jak to ujął.
W sumie to dobrze się składa, że poprosiłam Ino o pomoc, chyba nikt inny nie wpadłby na tyle wniosków co ona, ale w końcu studiowała psychologię, skubana.
- Odnosząc się tylko i wyłącznie do ostatniego zdania, to myślę, że może być w tym ziarno prawdy. - Hitori po raz pierwszy od początku spotkania się odezwał. - Nie mam zdania o reszcie domysłów, nie żebyście to wzięli za wskazówkę, po prostu uważam, że poczyniłaś naprawdę duże postępy Sakura, a to oznacza, że zaczęłaś coś znaczyć dla Sasuke. A to jest bardzo delikatna sytuacja.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz? - prychnęłam, podnosząc się na łokciach i marszcząc brwi.
- Może przełóżmy tą rozmowę na później. - mruknął rzucając spojrzeniem po bokach. Kilka par oczu było we mnie ciekawsko wplepione.
Westchnęłam ciężko.
- Niech ci będzie. - opadłam z powrotem na podłogę przykrywając oczy przedramieniem.
Spróbowałam się wyłączyć z tego całego gwaru, w głowie analizowałam wszystko co udało nam się wymyślić, ale poza wnioskami Ino nie potrafiłam wymyślić niczego innego, jedyna wyjście jakie wchodziło w grę to po prostu jakoś to wyciągnąć z Sasuke, ale nie mam pojęcia czy istnieje w ogóle cień szansy, na to że Uchiha będzie chciał mi się z czegoś zwierzyć.
CZYTASZ
Życie może być mylące || SasuSaku | ZAKOŃCZONE
FanfictionOPOWIADANIE W TRAKCIE KOREKTY "Nie ukrywam, że gdyby ktoś się mnie zapytał, jak spieprzyć sobie pierwszy dzień, w pracy, to podałabym przynajmniej cztery sposoby od ręki. Ba! Może nawet i pięć. Jednak żaden z nich, powtarzam żaden, nie...