- Pod wrażeniem czego? - parsknęłam. - Mojej porażki? Dzięki. - rzuciłam w jego stronę sarkastycznie. - Jeśli masz zamiar się ze mnie teraz nabijać, to proszę, daj sobie spokój, bo nie jestem dzisiaj w nastroju i mogę ci przypadkiem połamać nos.
- Porażki? O czym ty mówisz?
No przecież mówiłam mu, że ma się ze mnie nie nabijać!
- Chciałem ci pogratulować.
- Daruj sobie.
- Sakuro, ale ja mówię całkiem poważnie.
Uniosłam spojrzenie na jego twarz. Miała spokojny i tęgi wyraz. Nawet przez chwilę byłam w stanie mu uwierzyć.
- Naprawdę, jestem szczerze zadowolony i chylę czoła. Nie zawiodłaś mnie.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- O czym ty... skąd w ogóle wiesz? - dukałam. Ciężko było mi uwierzyć, że Sasuke mógłby się komuś zwierzać, nawet jeśli byłby to jego brat. - Sasuke ci...?
- Powiedział? - dokończył za mnie z lekkim uśmiechem. - Nie wszystko, do tego nie był zbyt szczegółowy, ale jakoś połączyłam wątki i wyszła z tego logiczna całość. Chociaż przymiotnik jakim cię określił był jak na niego wyjątkowo zmyślny.
- Jaki przymiotnik? - zaciekawiłam się.
- Tak właściwie to był zbiór wyrazów.
- Itachi... - warknęłam.
- No co?
- Powiedz mi. - zrobiłam krok w jego stronę.
- Sama go zapytaj.
Poczułam jak ciśnienie mi gwałtownie podskakuje.
- Jebany Uchiha. - warknęłam pod nosem.
- Co mówiłaś? - Itachi uśmiechnął się w najmilszy możliwy sposób co tylko jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.
- Nie twój uchihowski interes. - rzuciłam w jego stronę i otworzyłam drzwi wejściowe.
- Czekam na twoje następne kroki Haruno! - rzucił jeszcze nim weszłam do środka budynku. Hitori czekał na mnie w holu.
- Powiesz mi w końcu co wydarzyło się w piątek i co tu robi Itachi? - zapytał poważnie, a ja czułam na sobie jego upierdliwe spojrzenie.
- Nie chciałam ci mówić, bo wydawało mi się, że totalnie zjebałam i zaprzepaściłam okazję, którą mi załatwiłeś. - powiedziałam. - Ale wygląda na to, iż jest inaczej, niż mi się wydawało. - ruszyłam powoli w kierunku schodów.
- To znaczy? - dopytał się brunet.
- Albo Itachi ma schizofrenie i rozdwojenie jaźni. - kontynuowałam stawiając stopę na pierwszym stopniu.
- A to niewykluczone. - zaśmiał się cicho, a ja biorąc zakręt miałam wrażenie, że Itachi rozmawiał z Adir.
Nieważne jak bardzo starałam się nie myśleć o Sasuke to on i tak wracał jak bumerang, tak samo jak niedawno przekazana mi informacja o jego wizytach na siłowni. Rozwaliłam się na łóżku ciesząc się tym, że znowu ktoś nie postanowił mi go zająć. Mimowolnie zerknęłam na ledowy zegar na nocnej półce.
- Szesnasta. - mruknęłam sama do siebie.
Miałam dać sobie spokój, to nie dla mnie. Jeśli teraz spróbuję zapomnieć o Sasuke i jego problemach, to za tydzień, albo dwa będę miała już święty spokój. Przeturlałam się w bok, tym razem w oczy rzuciła mi się torba sportowa, z której korzystałam w ostatni piątek, oczywiście z powodu mojego lenistwa nie pomyślałam nawet o schowaniu jej do szafy i co?
CZYTASZ
Życie może być mylące || SasuSaku | ZAKOŃCZONE
FanficOPOWIADANIE W TRAKCIE KOREKTY "Nie ukrywam, że gdyby ktoś się mnie zapytał, jak spieprzyć sobie pierwszy dzień, w pracy, to podałabym przynajmniej cztery sposoby od ręki. Ba! Może nawet i pięć. Jednak żaden z nich, powtarzam żaden, nie...