Rose
Co za katastrofa! Tragedia! Już za dwa dni muszę oddać dowolną pracę na zajęcia artystyczne. Pracę wykonaną w zespole dwuosobowym! A z kim jestem w parze?! Z najbardziej nieodpowiedzialną osobą na świecie! Z Ace'em.
- Wyluzuj - powtarza. - Mamy dużo czasu.
- Mamy to oddać za dwa dni!
- Z takim podejściem wszystko wydaje się tragedią.
- Ughhhh! - wydałam z siebie rozpaczliwy okrzyk i wróciłam do rozpaczliwego przeglądania podręczników. Jeszcze nigdy nie zaczynałam żadnego projektu tak późno i nigdy nie musiałam oddawać żadnej pracy, o której wiedziałam, z opóźnieniem! I nie zamierzałam tej tradycji zmieniać!
- Są ważniejsze sprawy niż lekcje - rzucił i wrócił do bezmyślnego gapienia się na tapeciary.
- Tylko mi nie mów, że zadurzyłeś się w Fionie - bąknęłam. Właśnie siedzieliśmy na schodach przed szkołą i czekaliśmy na dziewczyny. Agnes jak zwykle się spóźniała, a bliźniaczki miały coś niebywale ważnego do załatwienia.
- Nie Fiona. Jedna z jej koleżanek.
- Serio? Ta liderka?
- Pudło.
- Valentina? Proszę cię. Myślałam, że masz nie co lepszy gust.
- Ona jest ekstra.
- Skup się na projekcie!
- Cześć - przywitała się z nami Fauna. Odpowiedzieliśmy jej, a dziewczyna zniknęła w szkole. Po chwili doszły do nas bliźniaczki i James.
Miał na sobie koszulę w kwiaty w kolorach morza i szorty. W październiku. Trzymał naszą Kate za rękę, a ona szła obok niego i promieniała radością, jeszcze większą niż dotychczas, a wydawało się to nie możliwe. Sama nosiła długą niebieską sukienkę w kwiatki i trampki, a włosy miała związane w dwa kucyki. Paige z kolei szła obok siostry z miną jakby połknęła cytrynę. Nosiła pomarańczową tunikę i jasne jeansy, włosy jak zwykle związane w warkocz.
- Hej - odezwał się dość jasnym, męskim głosem.
Już mieliśmy się zbierać, ponieważ dzwonek miał być już nie długo, kiedy usłyszeliśmy znajomy warkot motocykla i stukot butów o ciężkich podeszwach.
- Część! - przywitał ją Ace.
- Mam nadzieję, że się nie spóźniliśmy - rzuciła.
- O dziwo, nie - odpowiedziałam.
- My? Też masz chłopaka? - zapytała uradowana Kate.
- Tak jakby. Garfield rusz się!
- Zapomniałaś o nim - trafnie zauważył Ace.
- Tak wyszło - zakłopotana podrapała się w kark i pociągnęła Jamesa do szkoły.
Miał zieloną koszulę i brązowe spodnie, a oczy miał ciągle wlepione w telefon. Ach ta dzisiejsza młodzież. Agnes siłą odebrała chłopcu przedmiot.
- Hej, miałem właśnie pobić rekord Tima! - krzyknął zrozpaczony. Słychać, że jeszcze nie przeszedł mutacji.
- Po szkole. Powinieneś być mi wdzięczny, że przecięłam tą pępowinę łączącą cię z Megan i zostawiam w szkole bez opieki. A ty zamiast mi podziękować i dostosować się do reguł, o których mówiłam ci po drodze grasz na telefonie.
- A czy Megan nie prosiła cię o pilnowanie mnie?
- A czy ktoś mówił o tym, że zamierzam to robić? A teraz idź tam, znajdź sobie jakichś NORMALNYCH przyjaciół, nie narozrabiaj za bardzo i nie wdawaj się w bójki. Chyba, że ktoś z tobą zadrze, wtedy musisz takiemu przyłożyć. I nie zawracaj mi głowy, do póki nie skończysz lekcji. Baw się dobrze - powiedziała i niemal wepchnęła go do szkoły.
YOU ARE READING
Pamiętniki strażników
Fanfiction"Wierzycie w magię? Bo my nie." Ta historia jest o niezwykłych wydarzeniach, które na zawsze zmieniły ich życia, podejście do świata i takie tam. Będzie mnóstwo easter eggów, nawiązań do Ligi Młodych oraz innych fantasy, bądź kreskówek. Można li...