Rozdział 20: Upiór w ruderze

5 0 0
                                    

Kate

Spałyśmy spokojnie. Na górnym łóżku było mi bardzo wygodnie. Śniło mi się, że latam. W pewnym momencie dało się słyszeć głuchy łoskot. Zignorowałam to i przewróciłam się na drugi bok. Mam czujny sen. Bez tego na obozie sportowym chyba spałabym na dworze. Jak Bart. A i posiadanie wspólnego pokoju z siostrą jest ryzykowne. Bardziej przytuliłam się do Śnieżynki, mojej ukochanej misi, bez której nigdzie nie wyjeżdżam. Poczułam, że jest mokra. Wstałam i przyjrzałam się ciemnemu pokojowi.

Tamara smacznie spała na łóżku na przeciwko mnie, szczelnie przykryta kołderką. Fiona delikatnie unosiła się nad łóżkiem pod Tamarą. Oczy miała zasłonięte pluszową zasłonką. Rose pode mną spała zwinięta w kłębek. Wszystko wydawało się być w porządku. Spojrzałam na Śnieżynkę. Była cała mokra, a na twarzy miała czerwoną szminkę, przedstawiającą napis: "POMÓŻCIE". Z głośnym krzykiem spadłam z łóżka na podłogę. Nie przestając krzyczeć cofnęłam się do drzwi. Poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Z wrzaskiem uniosłam ręce, a za nimi otworzyło się okno. Do pokoju wpadł śnieg i zawirował w okół mnie.

Dziewczyny zerwały się jak oparzone. Zapaliło się światło. Z lękiem spojrzałam za siebie i z ulgą stwierdziłam, że za mną stoi Wodnik. Miał na sobie kostium superbohatera. Czy on w nim śpi?

- Coś się stało? - zapytał przecierając oczy.

- Dududu...

- Dudek? - zgadywała Rose. Piżama Rose była zielona z długimi rękawami w kratę.

- Dureń? - Tamara. Ona spała w kombinezonie, w którym ją poznałyśmy.

- Duńczyk? - Fiona. Wszyscy spojrzeliśmy na nią ze zdziwieniem. - Słyszałam, że są straszni - broniła się, wzruszając ramionami. Ta miała różową koszulę nocną na ramiączkach. Na czole miała puchatą zasłonkę.

- DUCH!!!!!!!!!!!! - krzyknęłam i wskazałam na moje łóżko. Słowo daję, że coś się nad nim unosiło. Było mi zimno. Ciężko się dziwić. Moja piżama miała biały podkoszulek, odsłaniający pępek i krótkie, błękitne spodenki. Z lękiem podeszłam do okna, zamykając je.

- Pewnie coś jej się przyśniło - rzuciła Agnes w drzwiach. Ona nie nosiła piżamy w ogóle. Spała w tym samym podkoszulku, co go nosiła za dnia i zmieniała go co rano na nowy.

Reszta westchnęła i rozeszła się do swoich pokoi. Dlaczego nikt mi nie wierzy?

Agnes

Przez histerie Kate rano czułam się beznadziejnie. Dziwne, że jej wrzaski nie wywołały lawiny.

Z lodówki wyciągnęłam ostatni karton mleka i resztę płatków. W zlewie były wszystkie miski. Oczywiście brudne. Kto późno wstaje, ten ma zmywanie. Nie zamierzałam brać się do tego od razu, ale śniadanie zjeść musiałam. Rozejrzałam się. Nikogo nie było. Wzruszyłam ramionami, przecież tutaj Anna nie zdzieli mnie za to szmatą. Zawartość pudełka płatków wsypałam prosto do ust, a następnie przepiłam to mlekiem prosto z kartonu.

- Co ty wyprawiasz?! - zakrztusiłam się. Do kuchni weszła Rose, ganiąc za coś Kate.

- Muszę zdobyć kamerę na podczerwień i zainstalować ją w naszym pokoju - odpowiedziała jak gdyby nigdy nic. Miała na sobie jaskrawą kurtkę/misia i niebieski szalik. Zakładała jeszcze czapkę z kocimi uszkami w tym samym kolorze i rękawiczki/łapki.

- Nadal upiera się przy duchu? - zapytałam znudzona tą gadką. Pięścią wytarłam usta z mlecznych wąsów.

- Słyszałaś co sobie wymyśliła? - zwróciła się do mnie Rose. - Ubzdurała sobie, że zdobędzie dowód na istnienie ducha. Przecież duchy nie istnieją!

Pamiętniki strażnikówWhere stories live. Discover now