Rozdział 11: Najlepsze Mikołajki

8 0 0
                                    

Rose

Nasz rocznik, jako ostatnia klasa, zgodnie z tradycją szkoły, stroiliśmy salę gimnastyczną na obchody Mikołajek. Byliśmy zwolnieni z zajęć.

Ja i Ace ustawialiśmy choinki, Kate i Paige szykowały na scenie renifery, Billy wnosił worki z prezentami, tapety dyrygowały wszystkimi. Fauna właśnie sprawdzała obecność, kiedy do sali wbiegła jak zwykle spóźniona Agnes w stroju gimnastycznym.

- Co się dzieje? - zapytała zdezorientowana.

- Dzisiaj nie ma zajęć, bo szykujemy salę - odpowiedziała Fauna.

- I po co brałam buty na zmianę! - wrzasnęła nie zadowolona Agnes. 

Kilka uczennic z klasy chemicznej, które właśnie ubierały choinkę, znając ognisty temperament naszej przyjaciółki, zeszło jej z drogi.

Po chwili wróciła w normalnym, dla niej, stroju. W czarnych dżinsach rozciągniętym podkoszulku z wizerunkiem samochodu i swojej ukochanej skórzanej kurtce wraz z goglami.

- Na pewno jesteś silna, pomóż proszę chłopakom we wnoszeniu ławek - rzuciła Fauna. Wiedziała, że polecenia od żadnej tapeciary, to ona nie przyjmie. Ognistowłosa westchnęła niezadowolona i wyszła pomóc.

- Agnes Grayson, spóźniona, Wendy Jenkins, jest, Charlie Johnson, nie ma - kontynuowała swoje obowiązki Fauna.

Kiedy wszystko było gotowe całą paczką poszliśmy do pizzerii. Zamówiliśmy jedną, wielką Margaritę. Ja, Agnes, Kate, Paige i Ace. No i Billy. Ostatnio bardzo nam pomaga. Odkąd odłączył się od Fiony, okazało się, że jest naprawdę miłą osobą. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Kate dalej miała doła po zdradzie Jamesa.

- Mało o sobie wiemy, może powinniśmy opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego dzieciństwa? - zaproponowała Kate.

- W sumie to fajny pomysł - skomentowałam.

- A o czym? - zapytał Ace wpychając sobie pizzę do ust.

- Skoro to Mikołajki, to może o tym dniu - rzucił Billy.

- To głupie sentymenty - rzuciła Agnes.

- Daj spokój, na pewno masz jakieś fajne wspomnienia - powiedział Kate, obejmując przyjaciółkę. Agnes niemal natychmiast ją odepchnęła. - Ja mam jedną super historię z naszego dzieciństwa, właśnie o Mikołajkach. To było, kiedy mieszkałyśmy w Polsce, jakieś... 11 lat temu. Był zimny wieczór. Mama pogoniła nas do łóżek i kazała spać. Nie chętnie wykonałyśmy rozkaz. Niczego nieświadome poszłyśmy do łóżek. A wtedy do domu wszedł Kai, nasz ojczym, przebrany za Świętego Mikołaja!Jak dowiedział się o tym, że mama nas odesłała, postanowił zrobić nam niespodziankę i włożyć nam prezenty pod poduszki, ale my się obudziłyśmy i...

- To było wieczorem, od rana wcale nie było tak fajnie - rzuciła Paige. - Prószyło cały dzień i odcięło nam prąd. Nie mogłyśmy wyjść z domu, a mama nie mogła iść do pracy. A ty panikowałaś cały dzień, bo nie zobaczysz "Krecika"!

- Ale zakończenie było najlepsze! Jak wszedł do pokoju i włożył rękę pod poduchę Paige to ona uciekła z płaczem do mamy.

- W te Mikołajki nie dostałyśmy żadnego prezentu, a ty obraziłaś się na cały świat i napisałaś list do Mikołaja z ochrzanem.

- Przynajmniej nie siedziałam w oknie, pozbawiona jakichkolwiek emocji, jak jakaś mimoza!

- Obrażasz się jak dziecko.

- Nie masz uczuć!

- Może ktoś inny nam coś opowie? - zaproponowałam.

- Dlaczego, robiło się ciekawie - bąknęła Agnes. - Kłócą się jak ja z moim bratem i przyjaciółką. Zabawne, ja i Barbara pogodziłyśmy się właśnie w Mikołajki.

Pamiętniki strażnikówWhere stories live. Discover now