Rose
W notesie zaznaczałam wszystko co mieliśmy.
Maturę już napisaliśmy, więc teraz mogliśmy pozwolić sobie na wypad do innego wymiaru. Zabawne, kiedyś wydałoby mi się to głupie i oderwane od rzeczywistości, a teraz chyba nic mnie nie zaskoczy. Walczyłam już z demonami, zostałam opętana, rozmawiałam z duchem (w pewnym sensie), leciałam statkiem kosmicznym i zaprzyjaźniłam się z superbohaterami, a teraz mam odwiedzić inny wymiar w poszukiwaniu magicznego pierścionka. Zdecydowanie. Nic już mnie nie zaskoczony.
Zapasy jedzenia - są. Wody - są. Śpiwory - są. Ubrania na zmianę - są. Hmm... co jeszcze zabrać do wymiaru ogarniętego wiecznym żarem. Więcej wody. I jakieś buty. Najlepiej strażackie. Rachel poradziła kiedyś kurtki. Na wszelki wypadek lepiej wziąć. W końcu tam się urodziła, więc chyba wie co mówi.
Swoją drogą, dzieciaki ostatnio dziwnie się zachowują. Są milczący i w ogóle przestali się ze sobą spotykać. Próbowałam zagadnąć Clarence'a co się stało, ale nic nie chce mówić. Wspomniał tylko, że nie chce mu się dłużej brać w tym wszystkim udziału. Doszłam do wniosku, że lepiej będzie dać mu swobodę. Ochłonie, powie mi co się stało i razem spróbujemy temu jakoś zaradzić. Żałuję, że nie mogłam interweniować wcześniej, ale musiałam uczyć siebie i moich znajomych do matury, a teraz znowu szukanie artefaktów. Mam nadzieję, że nie zrobi przez to wszystko czegoś głupiego.
Może dobrze byłoby zapewnić sobie jakieś uzbrojenie? Nie wiadomo, czy nie zastaniemy tam jakichś wrogich istot.
- Tato?! Mamy w domu jakąś broń? - zapytałam.
- Patelnia się liczy? Chyba, że wolisz wałek.
- To nie jest prawdziwa broń.
- Powiedz to swojej matce. Zdziwiłabyś się co potrafi nią zrobić - rzucił tata, wchodząc do pokoju. - A na co ci?
- Wybieram się z przyjaciółmi na wycieczkę i pomyślałam, że może się przydać.
- Co wy zamierzacie zrobić? - zapytał z dziwną miną.
- Będą tam chłopcy - dorzuciłam. Na oczekiwaną reakcję nie musiałam długo czekać. Już po chwili wrócił do mnie z paralizatorem w ręce.
- Użyj go w ostateczności i dzwoń. Zwłaszcza w nocy. I uważaj na siebie. A tak w ogóle to, dlaczego nie pytałaś mnie o pozwolenie?
- Oj tatku, muszę tam być. To sprawa życia i śmierci mojego życia i losów całego świata!
- Nie odrzucą cię przez nieobecność na biwaku.
- Latarka, ona też może się przydać i jakiś namiot. I gaśnica.
- Jeszcze raz. Co wy zamierzacie robić? A tak w ogóle nie wyraziłem zgody.
- Mama się zgodziła. Poza tym to ze szkoły. Jedziemy do ośrodka badawczego.
- Więc chyba będą was pilnować.
- No tak, ale ostrożności nigdy dosyć.
- A nie ma żadnych zgód dla rodziców.
- Mama podpisała i zaniosła. W tej sprawie było całe to zebranie.
- Dlaczego nie mówiłaś o tym wcześniej?
- Mówiłam, ale oglądałeś mecz.
- Aha. Baw się dobrze. Tylko nie za dobrze. I ostrożnie z tym paralizatorem.
- Dobrze tatku! - powiedziałam i ucałowałam go w policzek. Nie powinnam kłamać, ale raczej na bank by się nie zgodził, gdyby wiedział, jakie są moje prawdziwe zamiary.
YOU ARE READING
Pamiętniki strażników
Fanfiction"Wierzycie w magię? Bo my nie." Ta historia jest o niezwykłych wydarzeniach, które na zawsze zmieniły ich życia, podejście do świata i takie tam. Będzie mnóstwo easter eggów, nawiązań do Ligi Młodych oraz innych fantasy, bądź kreskówek. Można li...