Rozdział 32: Różdżka Merlina

4 0 0
                                    

Kate

Magiczny wymiar jest wspaniały! Naprawdę częściej powinniśmy tu bywać. Wszędzie dookoła są lasy, urocze wioski, składające się z drewnianych domków oraz mieszkańcy, którzy są bardzo interesujący. Widziałam tu prawdziwe wróżki! I ogry! I centarury, i elfy, i krasnoludki! Wszystkie magiczne stworzenia, które znaliśmy tylko z legend i baśni, a nawet więcej! Wszystko wygląda tu jakby było wyciągnięte prosto z baśni!

Okazuje się, że Romulus, jako członek Rady Starszych jest tutaj bardzo szanowany. Wręcz wielbiony. Wystarczy tylko, żeby pokazał się w tej swojej złotej sutannie i od razu padają mu do nóżek. Ma to swoje zalety, bo dzięki temu zdobył dla nas kamuflaż. Dla mnie i Paige sukienki pomarańczowo-niebieskie, a dla Garfielda białą koszulę i spodnie rodem ze średniowiecza. Czad! Nie licząc faktu, że to potwornie drapie. I swędzi. Fatalny materiał.

Podróż przez te wspaniałe lasy do Smoczej Jamy, również nie należy do najprzyjemniejszych. Niestety. Nie dość, że strasznie się dłuży, to jeszcze atmosfera jest strasznie napięta. Paige ma do mnie focha o to, że na nią naskoczyłam za posiadanie mocy i niby wszyscy strażnicy żywiołów jesteśmy tacy. Nie mam do niej pretensji o to, że ma moce. Ani o to, że mnie zaatakowała. Przecież wiem jak to jest, kiedy ktoś lub coś przejmuje nad tobą kontrolę. To uczucie bezradności i jednocześnie świadomość tego co robisz. Jestem na nią zła, bo od dłuższego czasu miała te ataki, ale nic mi nie powiedziała! Przecież razem na pewno byśmy coś na to zaradziły!

Garfield też jest nie w sosie. Chodzi struty i nic nie chce powiedzieć. Strasznie mnie to denerwuje. Bardzo go lubię i chcę mu pomóc, ale nic nie da się z niego wydusić! Masakra.

Jestem też zła na pozostałych. Dlaczego wzięli naszego, kochanego słodziaka Cosima i jedynego w swoim rodzaju, silnego i odważnego Hektora, a zostawili nam... sztywniaka Zrzędulusa. 

Ostatecznie Romulus zostawił nas samych sobie, żeby iść po pozwolenie na wstęp do Smoczej Krainy. Nazwy mogli wymyślić bardziej oryginalne. Oparta o kamień patrzyłam jak dwa centaury w mundurach policyjnych, spisują jedną czarownicę za latanie na miotle pod wpływem alkoholu. Teraz już w ogóle zostałam sama, bo siostra i młody gdzieś poszli. Super.

Zauważyłam jak jedna staruszka, kawałek dalej, próbuje przejść przez długi most linowy, wiszący nad morzem lawy. Bidulka, miała problem z przejściem, więc postanowiłam jej pomóc. I tak nie miałam nic lepszego do roboty.

Paige

W lesie znalazłam bardzo ładną polankę. Wszędzie rosła soczysta trawa i piękne kwiaty. Skoro Zrzędulus ruszył po zezwolenie na wstęp do Smoczej Krainy (wybitnie słabe nazwy), postanowiłam odpocząć chwilkę z dala od Kaśki i jej fochów. 

Nagle ma do mnie wielkie pretensje o to, że nie przychodzę do niej z każdą męczącą mnie sprawą. Do tej pory mogłam żalić się tylko do mamy i zwierzaków, bo ona wszystko by wyśpiewała przy pierwszej okazji. Nie jest moją matką ani przyjaciółką. Czasami wydaje mi się, że nawet nie jest moją siostrą. Tak bardzo się różnimy. Jasne wyglądamy identycznie, ale to nie znaczy, że na prawdę takie jesteśmy. I że jesteśmy sobie bliskie. Spędzamy ze sobą prawie każdą chwilę naszego życia. Czas najwyższy uwolnić się od niej.

Kiedy usiadłam na suchej, złocistozielonej trawie usłyszałam czyjeś kroki. Nie. Błagam, tylko nie ona. Niechętnie zwróciłam się w stronę dźwięku. Z ulgą stwierdziłam, że to tylko Garfield. Gestem wskazałam mu miejsce obok siebie. Uśmiechnął się do mnie słabo i skorzystał z niemej propozycji. Razem wsłuchiwaliśmy się w śpiew ptaków i leśnych nimf oraz wdychaliśmy zapach mieszaniny różnych kwiatów. Przynajmniej on wiedział kiedy nic nie mówić. Uśmiechnęłam się szeroko w kierunku nieba, które przyjemnie łaskotało mój piegowaty nos, słonecznymi promieniami. W pewnym momencie poczułam jak położył swoją dłoń na mojej. W momencie zabrałam stamtąd rękę i ze śmiechem zwróciłam mu uwagę:

Pamiętniki strażnikówWhere stories live. Discover now