#20 - Awaria część 2. Houston

156 16 0
                                    

Happy Harbor
3:54 EDT

Superboy nigdy nie potrzebował dużej ilości snu. Tak samo było i tym razem, gdy obudził się przed czwartą w nocy już wyspany. Jakoś nigdy mu to specjalnie nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Oznaczało to, że jego organizm szybko się regeneruje, co dla chłopaka było oczywistym plusem.

Siedział chwilę na łóżku, a gdy po chwili wyciągnął ręke w stronę, gdzie zazwyczaj stała butelka z wodą, okazało się że tym razem jej tam nie było. Westchną zrezygnowany i w samych spodniach od piżamy wyszedł z pokoju.

Gdy skręcił w korytarz, który prowadził prosto do kuchni (przez sale odpraw) na jego twarz padło czerwone migoczące światło. Momentalnie zapomniał o chęci napicia się i podbiegł do komputera.

Awaria drugiego generatora odpowiedzialnego za łączność i portale Zeta. Trzeci generator w stanie krytycznym. Filtrowanie powietrza zostało przeniesione do ostatniego w pełni sprawnego generatora.

Taki komunikat wyświatlał się na holograficznym ekranie.

Connor dobrze wiedział, że jeśli chodzi o elektronikę to sam nic nie zdziała, dlatego uruchomił alarm. Na ekranie pojawił się kolejny komunikat:

Uruchomienie alarmu niemożliwe.

Chłopak ledwo powstrzymał się od siarczystego przekleństwa. Próbował połączyć się z Wierzą Obserwacyjną i nawet gdyby generator odpowiedzialny za łączność nadal działał to byłoby to niemożliwe, ponieważ komputer odrzucił jego hasło dostępu jako nieuprawnionego.

Nie znał się na informatyce i komputerach, ale godziny spędzone w maszynowni i przy przeróżnych sprzętach sprawiły, że mógł się zająć awarią od jej źródła.

Może decyzja jaką podjął nie była fair, ale uznał, że obudzenie kogokolwiek jeszcze wywołało by panikę. Dodatkowo podsyciłby ją pewnie fakt, że nie było obecnie w Górze Sprawiedliwości nikogo, kto miałby uprawnienia nadania komunikatu do Wierzy. Nie potrzebował teraz nikogo. Ani panikującej Marsjanki, ani Bestii który pewnie próbował by udawać, że wszystko jest ok, ani nawet Richardson, która pewnie tylko stałaby nad nim i albo go poganiała albo udawałaby że panuje nad sytuacją. O La'gannie nawet nie wspominając.

Niestety około pół godziny później okazało się, że nie wszystko da się zrobić samodzielnie. Choć Superboy był odporny na wysokie temperatury to zadanie go przerosło.

Od razu gdy wszedł do maszynowni puchnęła mu w twarz chmura podrzanego powietrza. Po około czterdziestu minutach jego temperatura stała się nie do zniesienia. W kącie leżały już trzy puste butelki po wodzi, bez której pewnie Conner już dawno przestał by pracować. Miarka się przebrała, gdy wielki kłąb pary o temperaturze osiemdziesięciu stopni celcjusza buchną chłopakowi w twarz.

Pierdole taką robotę, pomyślał już nie powstrzymują się od przekleństwa.

Problem właściwie nie polegał na samej temperaturze, ale na jej regulacji. Termostat także uległ awarii i jedynym sposobem na zmniejszenie temperatury było przytrzymanie pokrętła termostatu. Jednak temperatura spadała wolno, a od razu po puszczeniu pokrętła szybko wracała do tej z przez chwili.

Przed wyjsciem z maszynowni chłopak zgarnął tylko koszulkę, po którą wrócił się wcześniej do swojego pokoju. I chociaż była mokra od potu i wszechobecnej pary narzucił ją na siebie. Dopił jeszcze resztki wody w ostatniej butelce i wyszedł z pomieszczenia. Gdy drzwi się za nim zatrzasnęły rzucił sie biegiem do pokoju jedynej osoby, która byłby w stanie znieść jako pomoc. Gdy znalazł się pod pokojem numer dwadzieścia zapukał do drzwi, jednak nikt mu nie odpowiedział. Właściwie nie dziwiło go to, bo chłopak wbrew pozorom miał całkiem mocny sen. Dopóki nie usłyszał alarmu oczywiście.

NiezastąpionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz