*Kim*
Obudziła mnie narastająca melodia budzika dobrze, że mam ustawione alarmy na cały tydzień. Budzik zadzwonił jak zwykle w... zaraz, jaki mamy dzisiaj dzień? Ile ja spałam? I właściwie to dlaczego śpię w ciuchach?
Sięgnęłam w stronę, z której prawdopodobnie dochodził dźwięk i odszukałam po omacku telefon. Usiadłam na brzegu łóżka i spojrzałam na wyświetlacz. Ok, jest wtorek i aktualnie jest pięć po siódmej, co oznacza, że za dokładnie godzinę i dziesięć minut muszę być w szpitalu na swoją zmianę. Super. Nadal siedząc, zgarnęłam torbę z ciuchami. Jak dobrze, że wzięłam coś na zapas. Wyciągnęłam z torby ciuchy na przebranie i poszłam do łazienki się ogarnąć.
W trakcie mycia zębów zaczęło mi coś świtać z wczorajszego wieczoru. Na pewno piłam, oj tak. Do pokoju przyprowadził mnie Grayson, najpewniej rzuciłam się odrazy na łóżko i dlatego spałam w ciuchach. W głowie miałam jeszcze kilka urywków z wczoraj, większość rozpoznałam, na przykład to jak do Dicka ktoś zadzwonił i potem wrócił wkurzony. Jestem pewna, że wszyscy prawie spali i ciekawa, która była godzina. To nie jest tak, że nie pamiętam, co się działo, bo byłam pijana. Jestem po prostu niewyspana, ale co wypiłam to moje.
Już gotowa do wyjścia i z większą świadomością tego, co się wokół mnie dzieje, wyszłam z pokoju. Skierowałam się w stronę kuchni, żeby zjeść śniadanie. Nikogo tu nie było czym się w sumie nie dziwie, bo gdyby nie to, że jest prawie środek tygodnia, pewnie odsypiałabym do czternastej. Podczas jedzenia śniadania zastanawiałam się, czy Dick pamięta o swojej obietnicy. Lepiej dla niego, żeby tak było.
*Dick*
— Wstawaj, cholero! Spóźnię się! Wiem, że tam jesteś! Wyłaź!
Obudziło mnie walenie w drzwi i krzyki Kim. Oznacza to tylko tyle, że rozładował mi się telefon, czyli budzik nie zadzwonił. Tak, zaspałem.
Poderwałem się od razu z łóżka i w dosłownie chwilę wyszykowałem. Podłączyłem telefon i wyszedłem z pokoju.
— No nareszcie! Jak się umawiasz z kimś, to bądź chociaż gotowy. Nie mam do ciebie siły. — westchnęła — Prowadź.
— Cześć, również miło mi cię widzieć. — Mówiłem w trakcie dość szybkiej drogi do portalu.
— Pogadamy później, jest dokładnie — sprawdziła wyświetlacz telefonu — dwanaście po ósmej, więc jeśli nie dostanę się do szpitala miejskiego w trzy minuty, to będziesz miał szansę wygadać mi się po zmianie z powodu, dla którego nie było cię o ósmej obok mnie w kuchni.
Nie skomentowałem tego. Po prostu wolałem tego nie robić. Doszliśmy do portalu i jako miejsce docelowe wybrałem Jaskinie. Autoryzowałem przejście Kim i weszliśmy na platformę.
Szybko przeszliśmy przez jaskinie, nawet nie rozmawiając. Odezwałem się tylko jednym słowem: „wsiadaj", gdy doszliśmy do mojego motoru. Ubraliśmy kaski, a minutę później przecinaliśmy ulice Gotham. Kim pożegnała się ze mną tylko szybkim „na razie" i już biegła do budynku. Ja wróciłem do Jaskini. Muszę pogadać z batmanem.
Szybko dość szybko, jednak nie zastałem tam Mrocznego Rycerza. Jeśli byłby normalnym człowiekiem (uwzględniając jego alter ego) powiedziałbym, że odsypia nocne patrole miasta, ale teraz był w pracy. Jakby wystarczały mu dwie godziny snu do normlnego funkcjonowania.
*Kim*
Podbiegłam do drzwi wejściowych, przez które już spokojnie weszłam do holu, a stamtąd do pomieszczenia służbowego. Były to właściwie trzy pokoje. Pierwszy nazywany jest przez nas stróżówką i służył do właściwie wszystkiego. Przesiadywaliśmy w nim i rozmawialiśmy, gdy była możliwość, jest to również miejsce, w którym ktoś uprawniony odbierał zgłoszenia z centrali. Na lewo od drzwi wejściowych ze strony holu były niebieskie drzwi, które prawie zawsze były szeroko otwarte. Prowadziły one do szatni, czyli miejsca w którym, jak sama nazwa wskazuje, mieliśmy swoje szafki i gdzie się przebieraliśmy. Stały one przy wszystkich ścianach (wyłączając miejsca na drzwi), były metalicznej barwy, a jedna szafka miała sto siedemdziesiąt centymetrów wysokości, czterdzieści szerokości i głębokości. Na wysokości dziesięciu centymetrów od górnej krawędzi było miejsce na kartkę, ja na swojej napisałam po prostu K.J.Richardson. W szpitalu nie ma nikogo o takim nazwisku, więc nie było mowy o pomyłce.
CZYTASZ
Niezastąpiona
FanficNajważniejszej osobie w życiu Jasona zostało maksymalnie dziesięć miesięcy życia. Dziewczyna jest na ostatnim roku szkoły na ratownika medycznego. Jest to dla niej praktycznie koniec, jednak liga decyduje się na przyjęcie jej do zespołu jedynie jako...