baseball

39 0 0
                                    

— Rozpoznano: Marsjanka B05, Artemis B07.

— Gdzie ty mnie ciągniesz, M'egaan? — Oboje usłyszeli rozbawiony głos Artemis.

— Chodź ze mną, to zobaczysz. — Głosy były coraz bliżej, a gdy Artemis i M'egaan weszli do kuchni wszyscy się ze sobą przywitali. Ruda podbiegła do jednej z szafek kuchennych i wyciągnęła z niej piłkę do siatkówki przy akompaniamencie stukających talerzy.

— A ja się zastanawiałam co robi piłka w talerzach. — Kimberly wybuchła śmiechem, w czym zawtórowali jej Tim i blondynka.

— No tak samo — zgodził się Tim.

— Hej, a może chcecie pograć z nami? Drużyna ma tutaj naprawdę świetną miejscówkę — Zapytała się ruda patrząc na Tima i Kimberly. 

— M'egaan, przyszłyśmy tu bo podobno czegoś zapomniałaś — Artemis westchnęła zrezygnowana. — Zakładam, że nie tej piłki, ale będę udawać, że tego nie widzę. Masz już to po co tu przyszłaś, więc wracajmy.

— Artemis, musisz w końcu wrócić do normalnego życia, nie możesz siedzieć w domu do końca swoich dni. 

Kimberly nadal siedziała niewzruszona. Można by powiedzieć, że przywykła do prywatnych konwersacji toczących się za jej plecami. Jednak Tim całą swoją postawą mówił, że nie powinien tego słuchać, że wcale nie chce tego słuchać.

— Mogę — odpowiedziała pewna siebie Artemis i odwróciła się do wyjścia.

— Poczekaj! — Marsjanka nie dawała za wygraną. — Może pójdziemy na układ? — Blondynka stanęła twarzą do M'egaan z kolejnym zrezygnowanym westchnięciem. — Pogramy pół godziny, jak ci się nie spodoba to wrócimy, dobrze? O, zobacz Kim i Tim na pewno zagrają przeciwko nam, prawda? — Tutaj ruda zwróciła się już bezpośrednio do dwójki nastolatków siedzących przy stole.

Tim wlepił wzrok w  swoje płatki jeszcze bardziej, o ile było to możliwe. Natomiast Kim podniosła głowę dopiero, gdy wspomniane zostało jej imię i pytającym wzrokiem popatrzyła na M'egaan. 

— Widzisz, zgadzają się, chodźmy. — Obie dziewczyny wyszły z kuchni i chyba oczekiwały, że Tim i Kimberly pójdą za nimi. — Kim, Robin, idziemy, proszę — Marsjanka wystawiła głowę za wejście i tak samo szybko zniknęła.

— Ale ja nic nie wiem o piłce nożnej.

— To była piłka do siatkówki — odpowiedział jej Tim, odstawiając talerz do zmywarki.

— Widzisz? Właśnie o to chodzi. — Szatynka również wstała i odłożyła swój talerz. — Eh, wolę baseball...

Kimberly wyszła z kuchni, a Tima trochę zamurowało, ponieważ wiedział czyim ulubionym sportem również był baseball. Nie mógł uwierzyć, że jeden człowiek może tak bardzo wpłynąć na drugiego.

Jednak szybko się otrząsnął i dogonił Kimberly.

Wf w szkole Kimberly, a właściwie zajęcia sportowe (bo tak nazwała to dyrekcja), różnił się zasadniczo od wf-u w innych szkołach średnich. Tutaj warto zaznaczyć, że Liberty High School, jest szkołą eksperymentalną. Jedyna na całe Illinois, jak nie na całe USA, szkoła średnia, która miała wykształcić młodych uczniów do wykonywania konkretnego zawodu. Jednak wbrew założeniom władz, szkoła nie cieszyła się zbytnią popularnością poza Gotham. Uczyły się tam głównie dzieciaki, których rodzice nie byli na tyle zamożni, żeby posłać je do collegu i właśnie takie dzieciaki miały pierwszeństwo przy rekrutacji. Szkoła jest darmowa dzięki sponsorom i anonimowym dobroczyńcom.

Wracając, Kim nie grała w siatkówkę od czasów zastępstwa na pierwszym roku szkoły.

— To jak, Kimberly i Robin jedna drużyna, a my druga? — Ruda zwróciła się do Artemis, na co ta pokiwała głową.

Jak się okazało Drużyna faktycznie miała w Szczęśliwym Porcie świetną miejscówkę do grania w siatkówkę. Na czystej, piaszczystej plaży wisiała rozwinięta siatka. Po szybkim ustaleniu zasad zaczęła się gra. Jednak nie skończyła się tak szybko jak się zaczęła. Mimo tego, że Kimberly okazała się wyjątkowo wyczerpana, to nadal nie opuścił jej dobry humor, którym zaraziła ją Marsjanka.

Dobrze, że gdy wracali słońce prawie zaszło i wcale nie było tak ciepło jak za dnia. Około dwie godziny później Kimberly i Tim znowu siedzieli na przeciwko siebie w kuchni i popijali herbatę mrożoną. Artemis i M'egaan wyszli prawie od razu.

— Myślałam, że mam dobrą kondycje — zaczęła Kim niespodziewanie, przyciągając tym uwagę Tima wpatrzonego w herbatę. — Aż do dzisiaj. Wy nawet nie wyglądacie na zmęczonych. — Szatynka pokręciła głową zrezygnowana i dolała sobie herbaty.

— Więc jak wygląda u ciebie wf w szkole? — Zapytał Tim z ciekawością. — W sensie, o ile jeszcze chodzisz do szkoły. Bo wyglądasz jakbyś jeszcze...

— Dobra stop, Tim — zaśmiała się Kim. — Mam tylko osiemnaście lat, ale mój wf w szkole nie wygląda wcale, bo skończyłam ją w czerwcu.

— Jak to? Więc jakim cudem jesteś medykiem?

— Nie medykiem, tylko ratownikiem medycznym. Skończyłam Liberty High School.

Telefon Kimberly zaczął dzwonić, dziewczyna przeprosiła na chwilę Tima i wyszła z kuchni. Chłopak w tym czasie wyszukał szkołę o której mówiła szatynka i zaczął o niej czytać.
— Słucham — powiedziała Kim do telefonu.

— Richardson, słuchaj jest tu jakiś chłopak. Pyta o ciebie.

— U ciebie w recepcji? - Kimberly rozmawiała z Helen, czyli około dwudziestopięcioletnią recepcjonistą z Gotham City Hospital.

— Tak — odpowiedziała blondynka.

— Jak się nazywa? — Zapytał się Kim.

— Przedstawił się jako Tony Wheelock, ale wiesz jak jest.

Potem Kim dopytała się jeszcze o wygląd rzeczonego Tony'ego i gdy wszystko się zgadzało powiedziała:

— Ok, mogę tam być za dwadzieścia minut, powiedz mu, żeby czekał przy wejściu.

Szatynka rozłączyła się i poszła do swojego pokoju po standardową czarną torbę. Postanowiła jeszcze wejście do kuchni po pół litrową butelkę wody. Cieszyła się, że postanowiła od razu po grze się wykąpać i tak teraz mogła wyjść właściwie tak jak stała. 

— Jakby ktoś mnie szukał, to niech nie dzwonią. Będę zajęta. — Szatynka spakowała wodę  odwróciła się twarzą do Timothy'ego. — A tak serio, to jestem pod telefonem.

Rozpoznano: Kimberly Richardson

Gotham City dzisiaj było jakby wyjątkowo ponure. Ciemne chmury zbierały się nad miastem, zasłoniły już właściwie całe niebo, ale deszcz nie chciał spaść. Troche tak jakby wiedział więcej od zwykłych ludzi.

NiezastąpionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz