- Nie stresuj się tak, myszko - mruczy spokojnie Lauren. Staram się rozluźnić, ale słabo mi to wychodzi, bo jestem zdenerwowana całą sytuacją. W końcu zrobię coś, czego nie robiłam od osiemnastu lat.
- Ile mamy czasu? - pytam drżącym głosem. Moje ręce się trzęsą, a zielonooka nakrywa je swoimi.
- Nie śpiesz się, kociaku - mruga. - Ja mam całą wieczność - posyła mi szczery uśmiech, który dosłownie zwala mnie z nóg.
- Oh, ale nie wiem jak to się robi - szepczę zawstydzona. Szatynka od początku mnie onieśmiela, a teraz jeszcze mam się z nią całować.
- To oczywiste, kociaku - pociera moje knykcie w uspokajającym geście. - Wszystkiego cię nauczę, zgoda?
Wolno kiwam głową, czując większy strach. Jedno wiem na pewno. Nigdy bym nie pozwoliła na to, aby Shawn skradł mój pierwszy pocałunek. Kto jak kto, ale Lauren wydaje się być odpowiednią do tego osobą.
- Ale powiesz mi, jeśli zrobię coś źle? - pytam, spoglądając w jej oczy, które błyszczą teraz jaśniej niż przedtem.
- Jestem pewna, że wszystko zrobisz idealnie - mruczy, a na jej twarzy dostrzegam jedynie szczerość.
Przysuwa się do mnie odrobinę, obejmując mnie ramieniem, pozwalając wtulić się w swoje ciało. Korzystam z okazji i wdycham mocne perfumy kobiety, które są zniewalające, tak jak ona sama.
Moje wszelkie wątpliwości zostają rozwiane, gdy usta Lauren stykają się z moją małżowiną uszną.
- Czy to w porządku? - pyta, składając tam kilka pocałunków, co jest bardzo przyjemne. Nie potrafię wykrztusić z siebie ani słowa, więc jedynie przytakuję głową.
Zielonooka w krótkim czasie dociera do zagłębienia mojej szyi. Tam przebiega mokrymi wargami po całej odkrytej skórze, aż do krtani. Przełykam, gdy właśnie tam czuję jej język.
- Okej? - mamrocze, ale nie przestaje składać drobnych całusów na brodzie. Jestem w takim transie, że znowu mogę jedynie przytaknąć.
Niespiesznie muska kącik moich ust. Przygryzam wargę, zupełnie nieświadomie, ale to chyba działa na Lauren ze zdwojoną siłą, bo jęczy cicho, wiercąc się na podłodze.
- Sama chcę gryźć tę wargę - wzdycha. Rumienię się i ostrożnie umieszczam dłoń na jej policzku, obawiając się reakcją dziewczyny. Szatynce najwyraźniej to nie przeszkadza, bo nachyla się jeszcze bardziej w moją stronę. - Gotowa? - daje mi chwilę na wycofanie się. Gdy widzi, że tego nie robię, delikatnie dotyka ustami moich.
Obejmuję ramionami jej szyję, powodując, że nasze ciała się stykają. Lauren wciąga mnie na swoje kolana, mocniej na mnie napierając. Rozchylam wargi, dając jej upragniony wstęp, co wykorzystuje od razu. Jej język dotyka mój, co powoduje mój jęk. Dziewczyna tak jak zapowiadała, gryzie moją wargę. To takie przyjemne, że zaczynam mruczeć jak kotek. Zielonooka uśmiecha się na moją reakcję, a następnie odrywa się ode mnie i opiera nasze czoła razem.
- Nie mogę uwierzyć, że robiłaś to pierwszy raz - wzdycha. - Jesteś taka niewinna i czysta... Przemawia to do mnie - głaszcze mój zarumieniony policzek, spoglądając mi prosto w oczy. - Jak całuję?
- Dobrze - szepczę zawstydzona. Lauren tylko się uśmiecha, kręcąc głową.
- Tylko dobrze? - mówi bez przekonania.
- To było idealne - przyznaję, na co twarz kobiety się rozjaśnia. Składa lekki jak piórko, ostatni pocałunek na moich ustach.
- Tylko z tobą mogło być tak idealnie - mruczy, wprawiając mnie w jeszcze większe zakłopotanie.
Albo tylko z tobą...
CZYTASZ
Opowieść halloweenowa || Camren FF || ✔
FanfictionJak jeden wieczór Halloween może odmienić życie potwora i zwykłej szarej myszki... *Akcja toczy się w ciągu jednego dnia (31.10) *Występują istoty nadprzyrodzone *Fifth Harmony nie istnieje *Lauren G!P *Występują wulgaryzmy, sceny +18 Camren FF 201...