💀 Kocham to

3.2K 160 2
                                    

Dziewczyna rozpoczyna z pozoru spokojny pocałunek, który z minuty na minutę przeradza się w bardziej namiętny. Szatynka nakrywa mnie swoim ciałem, a jej penis wbija się w moje podbrzusze. Jej dłonie wędrują do moich piersi ściskając je.

- Od pierwszej chwili miałam na ciebie ochotę - przyznaje, na co się rumienię. Lauren trąca nosem mój nos i całuje mnie w brodę.

- Jesteś pierwszą i ostatnią - mówię, delikatnie głaszcząc jej policzek. Zielonooka uśmiecha się, składając malutki pocałunek na wewnętrznej części dłoni.

Szatynka pochyla się i łapie w usta mój sutek. Zatapia w nim zęby, aż zauważam jak jej wyostrzone kły błyszczą.

- Chcę cię posmakować - wzdycha. Kiwam głową, pozwalając jej, aby zrobiła ze mną wszystko, co chce. - Czego mam użyć, palców czy języka? - pyta z łobuzerskim uśmiechem, na co się rumienię.

- Obu - szepczę cicho, ale dziewczyna bardzo dobrze mnie słyszy. Schodzi pocałunkami na mój brzuch, robiąc tam kilka malinek. Rzuca mi półprzytomny uśmiech, nim wpija się w moją cipkę. Jej język trzepocze o łechtaczkę, a ja wyginam się w łuk, będąc jeszcze bliżej niej.

- Wsadzę teraz palec, dobrze, skarbie? - mruczy łagodnie, a ja przytakuję. Dziewczyna daje mi chwilę na ewentualne wycofanie, ale tego nie robię. Potrzeba poczucia jej jest silniejsza niż cokolwiek innego.

Ostrożnie wsuwa we mnie palec, ssąc łechtaczkę. Na początku odczuwam lekki dyskomfort, ale pocałunki Lauren łagodzą to. Porusza nim delikatnie, a gdy moja dziurka nie stawia oporu, dodaje jeszcze jeden.

- Lolo - jęczę, wplatając rękę w jej włosy. Szatynka nawet na chwilę nie opuszcza mojej pochwy, za każdym razem podniecając mnie bardziej. Nieznacznie przyspiesza swoje ruchy, a ja zaczynam odczuwać przyjemne ciepło w podbrzuszu.

- Jesteś taka pyszna, myszko - mamrocze, patrząc prosto w moje oczy, a jej twarz błyszczy od moich soków. Unosi się odrobinę, całując mnie namiętnie w usta, a jej palce pracują coraz szybciej. - Nie powstrzymuj się, kociaku. Dojdź dla mnie.

Jej słowa wysyłają mnie na sam szczyt, a ja gryzę ją w szyję. Lauren oplata mnie ramionami, trzymając do momentu, aż się uspokajam.

- Spróbuj siebie, skarbie - wyciąga ze mnie palce, które przykłada do moich warg. Liżę je, jakby to był jej penis, który zresztą wbija się teraz w mój bok. Stwierdzam, że Lauren dość szybko się podnieca.

- Dziękuję, Lo - szepczę w jej ramię.

- Kocham widzieć cię w takim stanie - uśmiecha się, całując moje czoło. - Nigdy mi się nie znudzisz... Mam ochotę kochać się z tobą, aż obie będziemy miały dość.

- Weź mój wianek - mówię cicho, patrząc w jej oczy. - Nigdy nie znajdę lepszej osoby do tego, a nie chcę żeby to był jakiś przypadkowy facet.

- Jesteś pewna? - pyta poważnie, a w jej oczach dostrzegam czystą miłość i uznanie.

- Tylko z tobą bym to zrobiła - mruczę i przyciągam ją do pocałunku.

Opowieść halloweenowa || Camren FF || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz