💀 Epilog: Blood Is The New Black

1.7K 142 8
                                    

*Rok później*

- Wybierz najlepszą dynię na świecie! - krzyczy Lauren, śmiejąc się wesoło. Pcha taczkę, na której siedzę, przemierzając dokładnie pole.

- Chyba jednak wybór pozostawię tobie - odwracam głowę w jej stronę, uśmiechając się lekko. Ta prycha pod nosem i rusza na przód.

- Mamusiu! - na moich kolanach pojawia się nagle Ethan. Uśmiecham się radośnie, czochrając jego czuprynkę. - Ciocia Dinah pomogła wybrać mi kostium - chwali się, wypinając dumnie pierś do przodu.

- Przystojny z ciebie wampirek, maluchu - zielonooka całuje jego czoło, a potem znowu wraca za ster taczki. - Gdzie zgubiłeś siostrę?

- Tutaj jestem, mamusiu - Lena wspina się po szatynce aż całkowicie czepia się jej pleców.

- Mamy piękna parkę, Camz - słyszę wesoły głos Lauren. - Nasza córka przypomina hrabinę Batory.

- Gdzie jest moja Camrenowa rodzinka? - nim zdążę odpowiedzieć żonie jakąś cięta ripostę, Dinah pojawia się na horyzoncie. - Tutaj jesteście - udaje zadyszaną. - Wszyscy was szukają, pora zacząć zabawę.

Zeskakuję ze swojej prowizoryczej karocy, łapiąc Jauregui za dłoń i splatając nasze palce razem. Dzieciaki wyprzedzają nas i pędem lecą za blondynką.

- Ja chcę odkopać wujka Polka!

- Wcale, że nie! Ja to zrobię!

- Carpe diem, Camz - śmieje się pod nosem dziewczyna. Zatrzymuje się w miejscu, obejmując mnie w talii i składając drobnego całusa na moim nosie. - Ale znaleźli sobie zabawę...

- Dinah z Lucy świetnie to rozegrały - parskam. - Odkopywanie ciał? Czemu nie...

- Kto by pomyślał jeszcze rok temu, że Lucy zostanie matką chrzestną naszych dzieci - mamrocze z uśmiechem. Przyciąga mnie do pocałunku, ale zaraz potem odrywam się od niej.

- Skoro już o chrzestnych mowa - mruczę, a z kieszeni wyciągam zrobiony przeze mnie na drutach kombinezon.

- Ty tak na serio? - pyta Lauren, a w jej oczach dominuje radość.

- Lauren Michelle Jauregui - mówię poważnie. - Może nasze obecne dziecko przejmie coś po mnie w genach.

- Oj, Camz - przytula mnie do siebie, a następnie obraca nasze ciała dookoła własnej osi. - Tak się cieszę!

- Ja też.

- Kto by pomyślał, że jeden wieczór Halloween może zmienić nasze życie na zawsze?

- Na pewno nie ja - uśmiecham się i składam czuły pocałunek na jej malinowych ustach.

Opowieść halloweenowa || Camren FF || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz