Zostałam przyciśnięta do ściany kilka chwil później, gdy weszłyśmy na górę do naszej sypialni. Lauren składa czułe, ale rozgorączkowane pocałunki na mojej szyi, jednocześnie pozbywając się naszych ubrań. Nie chciałam pozostać jej dłużna, więc zajęłam się ściąganiem jej spodni i bokserek. Bez namysłu pchnęłam ją na łóżko, siadając na niej okrakiem. W mniej niż sekundę obie byłyśmy nagie i jak najbardziej gotowe na siebie.
Bez zbędnej gry wstępnej, zielonooka weszła we mnie całą swoją długością. Jęknęłam głośno, odchylając głowę do tyłu. Lauren i jej pieprzone dwadzieścia centymetrów.
- W końcu jesteś moja - wymamrotała, zatapiając twarz w moich piersiach. Bawiła się nimi, delikatnie przygryzając sutki. - Nigdy nie będę miała cię dość, Camz...
Oparłam dłonie na jej klatce piersiowej, poruszając się na jej koledze coraz szybciej. Dziewczyna zaczęła wydawać z siebie przeróżne odgłosy, w najlepszy sposób wyrażając swoje zadowolenie i przyjemność. Uwielbiałam, gdy była taka pierwotna. To sprawiało, że sama byłam na skraju cierpliwości.
Szatynka powoli wsunęła we mnie swoje palce od tyłu, wypychając biodra jeszcze bardziej, aby mieć większy kontakt z moim ciałem. Kąsała również skórę na mojej szyi, co też było bardzo podniecające.
- Jestem tak blisko, kochanie - krzyknęła, wchodząc we mnie głębiej. Jej ruchy stały się chaotyczne i niedbałe. Teraz, będąc wampirem, odczuwałam większe podniecenie niż wtedy, gdy robiłyśmy to po raz pierwszy.
- Lauren! - jęknęłam, dochodząc z jej imieniem na ustach i opadłam na klatkę piersiową swojej żony. Zielonooka poruszała się we mnie jeszcze kilka razy, ale po chwili czułam rozlewającą się ciepłą ciecz w moim wnętrzu.
Obie oddychałyśmy głośno, choć wcale nie było nam to potrzebne. Dziewczyna objęła mnie ramionami w talii, abym wtuliła się w nią mocniej.
- Kocham cię, kociaku - wyszeptała do mojego ucha, składając tam czuły pocałunek.
- Kocham cię, Lo - uśmiechnęłam się i pocałowałam ją prosto w usta. Nie było na świecie nic słodszego niż szatynka leżąca pode mną.
~*~
Późnym wieczorem wciąż leżałyśmy splątane ze sobą na ogromnym dwuosobowym łóżku. Lauren bawiła się moimi włosami, całując co chwila moją szyję, a ja przyglądałam się jej z uśmiechem. Nigdy mi się nie znudzi patrzenie na jej niesamowite ciało.
- Lo? - mruknęłam cicho. Szatynka spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem, zachęcając mnie do zadania pytania. - Wyjaśnisz mi, o co tak naprawdę chodzi Lucy?
- Emm... Dziwna sprawa - zmarszczyła brwi, przesuwając dłonią po moim nagim ramieniu. - Trafiła do nas jakieś dwa lata temu. Szukała schronienia również w Noc Duchów. Twierdziła, że ma dość dawnego życia, a znajomi jej nie akceptują przez to, że jest wampirem.
- Zagrała z wami w grę, prawda? - spytałam, ale dokładnie znałam odpowiedź. Była ona wręcz wymalowana na twarzy zielonookiej.
- Tak i podobnie jak z tobą... Byłam jej mentorką - westchnęła. - Ale nie byłam taka czuła i kochana - zaczęłam gładzić jej policzek, aby pokazać, że nie jestem na nią zła. W końcu sama o to zapytałam. - Wylosowała zadanie, a ja zmusiłam ją... Zmusiłam ją, żeby zrobiła mi loda i to przy wszystkich. Ona była wściekła i zraniona, a ja czerpałam z tego przyjemność - kręci głową ze zrezygnowaniem. - Potem wyznała mi, że się we mnie zakochała, ale odrzuciłam ją. I było warto... Bo tylko w tobie, Karlo Camilo Jauregui-Cabelllo widzę swoją przyszłość - szepnęła. Uśmiechnęłam się do niej i złączyłam nasze usta w czułym pocałunku.
CZYTASZ
Opowieść halloweenowa || Camren FF || ✔
FanfictionJak jeden wieczór Halloween może odmienić życie potwora i zwykłej szarej myszki... *Akcja toczy się w ciągu jednego dnia (31.10) *Występują istoty nadprzyrodzone *Fifth Harmony nie istnieje *Lauren G!P *Występują wulgaryzmy, sceny +18 Camren FF 201...