#24 "G się odzywał?"

157 9 8
                                    

Minęło kilka miesięcy, nadeszła jesień, która oznaczała moje zbliżające się osiemnaste urodziny.

Wszystko zaczęło mi się powoli układać. Z ojcem odbudowałam swój kontakt i w końcu traktowałam go jak swojego rodzica. Można było stwierdzić, że powoli wychodziłam na prostą.

Dzisiejszego popołudnia siedziałam z Casidy w kawiarni rozmawiając O jutrzejszych urodzinach.

- Pójdziemy do sklepu i kupimy jakieś sukienki.

- Naprawdę z tej okazji będziemy spędzać cały dzień w sklepach?

- Wcześniej Ci się nie chciało! Na jutro musi być wszystko gotowe!

Przewróciłam oczami i wypatrywałam Harrego, który miał się zaraz zjawić.

- Wybaczcie mi spóźnienie. - usiadł przy stoliku - Musiałem coś załatwić.

Zapanowała cisza. Casidy patrzyła ciągle na mnie, a Harry odszedł, aby zamówić sobie coś do picia.

- A Gerald? - zapytała, a ja zmarszczyłam brwi - Będzie?

- Wyjechał dziś rano do Nowego Yorku.

Przyjaciółka kiwnęła głową, a ja wróciłam do mieszania słomką w kawie.

- Widzę, że obie nie jesteście w humorze. - zwrócił się Harry, a my przeniosłyśmy wzrok na niego - Nie wiem co jest tego powodem, ale mam pomysł jak się tego pozbyć.

Chłopak wypił szybko swoją herbatę i wyprowadził nas z kawiarni, kierując się prosto pod naszą ulubioną jadłodajnie.

- Hamburger i frytki - popatrzyłam na Harrego - to czym marzyłam.

Casidy uśmiechnęła się pod nosem i całą trójką weszliśmy w głąb, aby zjeść obiad.

Po posiłku przez kolejne kilka godzin byłam prowadzona przez Casidy z jednego sklepu do drugiego, aby w końcu znaleźć sukienkę, pasującą mojemu gustowi.

- Cudownie! - klasnęła dziewczyna w ręce.

Widząc jej zadowolenie odruchowo się uśmiechnęłam, a następnie odwróciłam w stronę lustra.

Czerwona sukienka pokryta cekinami, bez rękawów i wysokim kołnierzykiem idealnie pasowała na mnie.

- Chloe nie widzę Cię już w żadnej innej. - skomentowała Casidy.

- Ja również. - dodał Harry.

Posłałam im równie szczery uśmiech  i zasłoniłam satynową zasłoną przymierzalnie.

Całą trójką opuściliśmy centrum handlowe i pojechaliśmy do pierwszego marketu po drodze, aby zrobić zakupy na jutrzejszy urodzinowy obiad.

Po kolejnej godzinie spędzonej w sklepie w końcu mogłam wrócić do domu i już resztę wieczoru w samotności spędzać ostatnie kilka godzin swojej młodości.

(...)

- Jubilatka mogłaby już się obudzić! - usłyszałam głos Casidy w swoim pokoju. - Jest już dziesiąta, a Ty dalej leżysz w łóżku.

Jak mogłam się domyśleć dziewczyna podniosła rolety w moim pokoju, ponieważ zrobiło się jasno w całym pokoju co zmusiło mnie do otworzenia oczu.

- Moglibyście chociaż jeden dzień dać mi się wyspać.

- Przykro mi, ale musisz pomóc mi przygotować wszystko.

Niechętnie wyszłam z łóżka kierując się do łazienki.

- Za pięć minut przyjdę do kuchni, zrób nam jakieś śniadanie.

Casidy prychnęła i wyszła z pokoju.

Chwilę później znalazłam się w kuchni, a moja przyjaciółka już czekała z miską płatków na mnie.

- Musimy do godziny trzynastej przygotować przekąski i dom na imprezę, później zostają nam dwie godziny do zrobienia się na bóstwo.

- Rozumiem szefowo. 

Obie zjadłyśmy śniadanie, a po posiłku Casidy wyznaczyła mi polecenia, które musiałam wypełnić.

Pomogłam Casidy przygotować jakieś łatwe i lekkie przekąski w kuchni, które zajęły nam dobre dwie godziny roboty.

- G się odzywał? - zapytała chowając ostatni talerz pełny małych roladek do lodówki.

- Nie. - posmutniałam - Pewnie jest zapracowany i nie ma czasu.

Casidy kiwnęła twierdząco głową i zaczęła się rozglądać po mieszkaniu.

- Teraz posprzątamy całe mieszkanie i przygotujemy salon.

Po jej słowach ruszyłam, aby uprzątnąć kuchnie.

Obie dość szybko wyrobiłyśmy się z porządkami i zdobieniem pokoju.

Byłyśmy zadowolone ze swojej pracy przez całe przedpołudnie.

Po wykonaniu wszystkich poleceń Casidy mogłam iść w końcu zrobić swoją wymarzona kąpiel.

- Chloe pośpiesz się, bo nie mamy całego dnia! - donośny głos Casidy dobiegał zza drzwi łazienki.

Skończyłam wycierać swoje ciało i szybko owinęłam się ręcznikiem.

Casidy posadziła mnie przy toaletce i następnie starannie nakładała na moją twarz kosmetyki w określonej kolejności.

- Moja droga - odezwała się Casidy, kiedy byłyśmy prawie gotowe - czas na sukienkę!

Casidy podała mi ubranie, które już wcześniej obie przygotowałyśmy, a ja szybkim krokiem opuściłam ją, zamykając się za drzwiami łazienki.

- Muszę ci jeszcze raz powiedzieć, że wyglądasz cudownie. - usłyszałam głos Harrego.

- Dziękuję. - złożyłam całusa na jego policzku w ramach przywitania.

We trójkę czekaliśmy na moją rodzinę, która pół godziny później zjawiła się na przyjęciu.

Dawno nie czułam takiej radości spędzając czas z najbliższymi. Przez cały wieczór starałam się nie psuć tej atmosfery i nie myśleć o swoich problemach i tęsknocie.

- My już niestety musimy was opuścić - odezwała się Casidy - mamy jeszcze imprezę do rana!

Posłałam uśmiech członkom rodziny i wstałam kierując się do drzwi wyjściowych.

Na dole czekała już na nas taksówka, która w przeciągu kilkunastu minut zawiozła nas pod jeden z naszych ulubionych klubów.

Szczegóły sentyment miałam dlatego, ze to właśnie w tym miejscu poznałam Geralda.

- Jesteście gotowe na najlepszą zabawę w tym roku? - zapytał Harry z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Oczywiście! - krzyknęłyśmy obie.

Następnie z cudownym humorem weszliśmy w głąb klubu

×××××××

You Got MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz