#16 "Jestem twoim ojcem."

235 7 4
                                    

Następnego dnia niestety trzeba było wrócić do codzienności i wstawić się w szkole. Mój wychowawca uznał, że oczywiście poprawiłam się w nauce, jestem częściej w szkole i, ogólnie już jest lepiej, ale za skarby świata nie chciał odpuścić spotkania z moim ojcem. W sumie nie dziwiłam mu się, skoro nie widział go prawie od półtora roku.

Po szkole wróciłam autobusem do pustego domu. Jednak siedząc w samotności postanowiłam wybrać się do starego domu i pogadać z ojcem, którego od dawna już nie widziałam.

Droga strasznie mi się dłużyła i w trakcie napisałam jeszcze Geraldowi dokąd jadę.

W przeciągu 20 minut znalazłam się pod swoim blokiem. Miałam jednak nadzieję, że mój jedyny rodzic będzie w domu. Szybko pokonałam 4 piętra i stanęłam pod drzwiami z numerem domu. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i odczekałam chwilę, oczywiście na marne. Sięgnęłam więc po klucze do kieszeni i otworzyłam drzwi.

Ojciec coraz bardziej zapuszczał mieszkanie. Odkąd ostatnim razem tam byłam wyglądało to coraz gorzej. Poszłam do swojego pokoju, aby zobaczyć czy wszystko tam w porządku i było to chyba najbardziej zadbane pomieszczenie w tym całym mieszkaniu. Wróciłam do kuchni aby poczekać  na ojca, ale wcześniej wolałam do niego zadzwonić.

- Czego chcesz? - usłyszałam jego głos po drugiej stronie słuchawki.

- Kiedy wrócisz do domu?

- A co twój facet wyjebał cię na zbity pysk i nie masz dokąd iść?

- Nie. Pytam się kiedy wrócisz, bo niestety muszę z tobą rozmawiać, a to nie jest temat na telefon. Czekam na ciebie w domu i mam nadzieję, że nie wrócisz najebany.

Dotknęłam czerwony przycisk na ekranie, aby zakończyć połączenie i spokojnie czekałam na ojca.

Czekałam jeszcze jakieś 30 minut i usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Podniosłam wzrok na ojca, który zaraz znalazł się obok mnie. Zdziwiło mnie to, że nie był aż tak bardzo wstawiony.

- Mów co chciałaś bo nie mam czasu.

- A co do tych twoich znajomych ci się spieszy? Bo wątpię, żebyś miał coś innego do roboty. - ojciec już chciał coś odpowiedzieć, ale zdążyłam go wyprzedzić - Nie przyszłam się tu kłócić, tylko powiedzieć ci, że musisz się pofatygować do mojej szkoły, bo inaczej ktoś będzie musiał tutaj przyjść, a wolę nie mieć przechlapane i nie robić tobie większego problemu. Jak widzisz ja sobie żyje swoim życiem, ty swoim i jest dobrze.

- Co tym razem zrobiłaś?

- Był pewien czas w którym nie chodziłam do szkoły, ale ciebie to nie powinno interesować.

- Jestem twoim ojcem.

- Teraz dobry tatuś! - klasnęłam w ręce - Gdybyś się zachowywał jak prawdziwy ojciec ten dom nie wyglądał by tak jak teraz wygląda, a ja bym mieszkała z tobą nie sądzisz? Więc nie rób z siebie super rodzica, bo nie zmienię swojego zdania. A więc mam nadzieję, że.. - w tym samym momencie mój telefon zaczął dzwonić - Co się stało?

- Jesteś jeszcze u ojca? - zapytał Gerald.

- Tak, ale zaraz będę się zbierać, a co? - spojrzałam na ojca, który się mi przyglądał.

- Za jakąś chwilę będę pod blokiem, ale się nie spiesz jak coś.

Kiedy się rozłączył zablokowałam telefon i schowałam do kieszeni.

- Wracając do tego co mówiłam, mam nadzieję, że jutro będziesz trzeźwy, bo póki co bronię cię w szkole i mówię, że nie masz czasu, bo nie chce robić nam problemów. Dlatego bądź chociaż na tyle dobry i udawaj dobrego ojca. Teraz już muszę iść, lekcje kończę jutro po 4PM, a więc będziesz mógł wtedy zajść.

Powiedziałam ostatnie słowa i wyszłam z mieszkania, a ojciec wraz za mną.

Oboje wyszliśmy z bloku, a ja szukałam wzrokiem czarnowłosego.

Pożegnałam ojca i poszłam w stronę Geralda, który już czekał w samochodzie.

- I jak było? - zapytał.

- Jeśli jutro będzie tak samo jak dziś, to będę spokojna.

Uśmiechnął się do mnie i odpalił samochód.

***
- Czemu nie jedziesz w stronę domu? - zapytałam, kiedy Gerald zmienił kierunek.

- Chcę cię jeszcze dziś gdzieś zabrać i poznać z kimś. - powiedział, a ja spojrzałam się na niego oczekując dokładnej informacji - Do mojego rodzinnego domu.

- G? A po co ja ci tam? - uniosłam brew.

- Bo wiesz. Do moich rodziców doszło kilka informacji i chciałem im wszystko wytłumaczyć i tak się składa, że dotarło do nich to że nie mieszkam mimo temu całemu zerwaniu sam.

- Czyli wiedzą o mnie?

- A pewnym sensie tak. Wiedzą, że mieszkam z inną dziewczyną, ale nie wiedzą z kim i kim dla mnie jesteś.

- I zamierzasz mnie przedstawić jako twoją kochankę?- zaśmiałam się i popatrzyłam na czarnowłosego, który delikatnie się uśmiechał.

- Nie Chloe. Sam bardzo chcę cię przedstawić moim rodzicom. 

Jechaliśmy jeszcze jakieś 15 minut, aż w końcu znaleźliśmy się pod dużym domem.
Gerald zaparkował na podjeździe, wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi.

- Cześć wam! - krzyknął G, a za chwilę podeszła do nas starsza kobieta. Gerald przywitał ją buziakiem w policzek i za chwilę odwrócił się w moją stronę - To jest Chloe.

- Miło nam cię poznać. - kobieta uśmiechnęła się do mnie i zaprowadziła nas do salonu.

Miałam okazję poznać resztę jego rodziny i przekonać się, że są to naprawdę sympatyczni ludzie. Byłam przekonana, że będą mnie obwiniali za to co było, a jednak przyjęli mnie ciepło mimo iż jestem tylko przyjaciółka Geralda. Po obiedzie poszłam z mamą Geralda do kuchni aby pomóc jej posprzątać.

- Zdaję sobie sprawę, że ciebie i Geralda nie łączy tylko przyjaźń. Słyszałam od Sarah o tej całej sytuacji i dobrze znam też swoje własne dziecko. Jestem przekonana, że nawet skoro wolał zostać z tobą i poświęcić cały ich związek to musi łączyć was coś naprawdę wielkiego. 

- To miłe, że pani tak myśli i traktuje w ten sposób. - uśmiechnęłam się do kobiety.

- O czym rozmawiacie? - do kuchni wszedł Gerald.

- Babskie tematy, synu. - odezwała się jego mama i posłała mu serdeczny uśmiech.

Przed 9PM zaczęliśmy się zbierać do domu, pożegnałam się z rodziną Geralda i odjechaliśmy.

(...)
- Cholerne korki - oderwałam wzrok od widoków, które były za oknem i spojrzałam na Geralda.

- Halo ciesz się, że jestem tu z tobą. - uśmiechnęłam się, a G położył swoją rękę na moim udzie.

- Jeśli mam być teraz szczery, to wolał bym być teraz z tobą w sypialni. - zaczął się śmiać.

- Spać ci się chce?

- Kto powiedział, że byśmy spali? - przesunął rękę wyżej i nachylił się w stronę mojej twarzy.

- Skup się na drodze. - powiedziałam i odsunęłam się od niego.

G niechętnie położył ręce na kierownicy i ruszył w dalszą drogę.

×××××××  

You Got MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz