Rozdział 17

422 42 10
                                    

 Piątek, Kris

 Ten dzień zaczął się pracowicie. Od rana próby z choreografką. Powinienem wiedzieć jak zachowywać się na scenie, zwłaszcza gdy muszę zapełnić ją całkiem sam. Trochę mi ulżyło, gdy zobaczyłem, że gra świateł i wcześniej zrobiona animacja tworzą efektowną, wspólną całość. Niezależnie od tego czy zajdę daleko czy nie uważam, że ten występ zapadnie ludziom w pamięci. Później czekało mnie jeszcze parę wywiadów. Przyznaję, kiedyś je lubiłem. To, że nagle cała Europa zaczęła interesować się moim życiem wydawało mi się ekscytujące, jednak teraz stało się monotonną codziennością. "Jak to jest być najmłodszym uczestnikiem Eurowizji?", "Czy odczuwasz z tego powodu większą presję?". Yyyghhh... Nie mogę już tego słuchać.

 Około szesnastej wróciłem do hotelu. Rzuciłem się na łóżko. Rozmyślałem o tym, że miło będzie chociaż przez jeden wieczór pobawić się jak normalny nastolatek. Dość już miałem tych wszystkich bankietów oraz imprez z jakimiś nadętymi gwiazdkami.

 Mój spokój przerwał Daniel, wchodząc do mojego pokoju.

-A ty co, śpisz? Aż taki zmęczony jesteś? - drwił ze mnie mój brat.

-Od dziewiątej miałem próbę. Później jeszcze wywiady... - zacząłem się tłumaczyć.

-Mhmm... A to jeszcze nie koniec - przerwał mi.

-Co?!

-Dostałem wiadomość, że o 20 czeka cię jeszcze przymiarka kostiumu.

-Ale po co? Mamy jeszcze prawie cały tydzień. Zresztą mój strój nie jest jakiś wymyślny...

-No cóż nic nie zrobisz, siła wyższa. Wychodzę teraz załatwić parę spraw na mieście. Nie będziesz robił żadnych głupot, prawda?

-Nie no, co ty...

-Dobrze. Tylko pamiętaj o przymiarce. Cześć! - I poszedł.

 A ja wiedziałem już, że jednak zrobię tego wieczoru jakąś głupotę. Ale przed tym musiałem jeszcze skoczyć coś załatwić.

Tania

 Ze szkoły leciałam jak na skrzydłach. Nie mogłam doczekać się wieczoru. Nie ze względu na samą imprezę, szczerze mówiąc nie przepadam za nimi. Zależało mi na tym, żeby znowu spotkać się z Krisem.

 Mimo, że moje stosunki z mamą wyglądają tak jak wyglądają, to i tak wypadało poinformować ją o moich planach.

-Mamo, idę dzisiaj na imprezę. Zabieram Igora do babci. Sądzę, że nie wrócimy bardzo późno, najwyżej przenocujemy tam- rzuciłam jakby od niechcenia.

-Tania, nie musisz tego robić. Tutaj jest przecież wasz dom- powiedziała mama.

-Nie ma mowy. Igor nie będzie tu siedział sam i wysłuchiwał krzyków. Wiesz chyba co tata lubi robić w piątkowe wieczory.

 Już miałam odejść, lecz moja mam zaczęła mówić znowu.

-Jeśli o to ci chodzi, to taty nie będzie dzisiaj wieczorem w domu. Ma jakieś szkolenie. Wróci dopiero w niedzielę.

 Cisza. Musiałam się zastanowić, ale mama nie dawała za wygraną:

-Jestem jego matką powinnam spędzić z nim trochę więcej czasu. 

 Dopiero teraz zauważyłam, że mama się zmieniła. Może nadal była potargana i w wyciągniętym swetrze, ale jakby pełna energii, weselsza. To wszystko zmieniało.

-W sumie racja mamo. Powinniście jakoś miło spędzić ten wieczór.

-Ty też. Zabaw się. Będziesz mogła wrócić, o której chcesz. Tylko informuj mnie z czasu co się z tobą dzieje.

-Dobrze. Dziękuję mamo.

 I popędziłam na górę się szykować. Nigdy nie byłam mistrzynią makijażu. Do perfekcji opanowałam tylko maskowanie drobnych siniaków. Posiadałam naprawdę dobrze kryjące korektory. W całej reszcie pozostawałam zielona, więc wytuszowałam tylko rzęsy oraz dodałam lekką kreskę. Usta pomalowałam pomadką o neutralnym kolorze.

 Później zajęłam się wyborem ubioru. Koniec końców nie kupiłam tej sukienki, którą wybrał Kris, więc musiałam znaleźć coś w czeluściach swojej szafy. Postawiłam na swoje ulubione dżinsowe rurki oraz crop top z jakimś nadrukiem. Niestety krótka bluzka za bardzo odkrywała wielkiego siniaka na plecach, który pozostał mi po awanturze z tatą. Nie chciałabym komukolwiek tłumaczyć się z tego i wciskać bajeczki o tym jaką to jestem niezdarą, bo poślizgnęłam się w kuchni... Postanowiłam więc, że zmienię crop top na dopasowaną czarną bluzkę z wiązaniem na dekolcie. Popatrzyłam w lustro i z zadowoleniem stwierdziłam, że wyglądam całkiem nieźle.

 Około wpół do siódmej rozległ się dzwonek do drzwi. Doskonale wiedziałam, że to Kristian. Umawialiśmy, że przyjedzie po mnie, żebyśmy na imprezę przybyli razem. Byłam już całkowicie gotowa, więc szybko pobiegłam otworzyć.

-Cześć ślicznotko! - przywitał mnie chłopak. Miał na sobie czarny T-shirt i koszulę w czarno-czerwoną kratę.

-Hej - powiedziałam - Gotowy na dzisiaj?

-Ja tak. Ale ty nie do końca. 

 Przeszedł przez próg i zamknął za sobą drzwi. Dopiero teraz zauważyłam, że w ręku trzyma papierową torebkę.

-Nie zrozum mnie źle. Wyglądasz cudownie, jednak nie dawało mi spokoju, że ostatecznie nie kupiłaś tego co dla ciebie wybrałem.

-O niee, Kristian. Czy ty... - chciałam już protestować, ale chłopak przerwał mi wręczając prezent.

-Nie mogłem się powstrzymać. No już, przebieraj się.

 Zniknęłam na chwilę w łazience. Kiedy wyszłam, nie miałam już wątpliwości co do tego jak wyglądam. Wszystko wyrażało zachwycone spojrzenie Krisa.

-Wyglądasz naprawdę pięknie. A teraz chodź szybko. Taksówka czeka.

~~~~~~~~
Chciałyśmy zrobić maraton z imprezy, ale chyba to nie wypali :/
Natomiast postaramy się wstawiać rozdziały co tydzień, więc bądźcie cierpliwi.
Pozdrawiamy M. i W.

YOU GOT ME //KRISTIAN KOSTOV Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz